Kanały, krew i wino – recenzja mangi Goblin Slayer #6

Goblin Slayer #6 - recenzja mangi

Goblin Slayer #6 to jeszcze większa ilość zielonych stworów oraz pokaźna dawka krwi, akcji i nowych tajemnic. Czyli wszystkiego tego, co powinno znaleźć się w dobrym komiksie dark fantasy. Fani mangi nie powinni być więc zawiedzeni lekturą tej części.

Fabuła szóstego tomiku jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń ukazanych w końcówce poprzedniej części. Grupa bohaterów po odkryciu magicznego portalu musi przygotować się na ostateczną bitwę. Gobliny pod przewodnictwem pragnącego zemsty czempiona, są bowiem gotowe do walki na śmierć i życie. Tytułowy „zabójca” ma jednak w zanadrzu kilka pomysłów, które mogą pomóc w odniesieniu ostatecznego sukcesu. Widowiskowa akcja nie jest jednak jedynym wartym uwagi elementem mangi. Autor obok „mocno krwawej jatki” postanowił tutaj również odkryć przed czytelnikiem pewne tajemnice związane z misją w Wodnym Mieście. Wszystkie odkryte „ślady” (nie zawsze dość jasne) prowadzą do Pani Miecza, która pod wierzchnią warstwą „niewinności” skrywa swoje inne oblicze. Końcówka tomiku to zaś porcja „luźniejszej” treści, rozwijająca „romantyczną” stronę fabuły (oczywiście z obowiązkową solidną dawką humoru).

Goblin Slayer #6 - rysunek 1

Tom szósty utrzymuje więc swoją tendencję do zapewniania czytelnikowi widowiskowej dawki dobrej mrocznej fantastyki, bez nadmiernego epatowania skrajnymi treściami. Pewne drobne elementy „ecchi” nadal się tutaj pojawiają, ale na całe szczęście nie są one już tak „brutalne”, jak w początkowych mangach. Pewne „skrajności” są dobre do wypromowania tytułu i zwrócenia uwagi publiki na daną pozycję, nie można ich jednak nadużywać. Autor wyraźnie zdaje sobie z tego sprawę i od kilku części stara się on większy nacisk kłaść na fabułę i walkę. Przedstawiona tutaj historia nie jest może na najwyższym możliwym poziomie jakościowym, ale i tak zapewnia ona odbiorcy przyjemną dawkę rozrywki. Kagyu umiejętnie łączy w niej krwawą akcję, nieźle rozwijające się tajemnice, dobrze wykreowanych bohaterów i sporą dawkę humoru.

Kolejny raz dobrze prezentuje się tutaj również warstwa rysunkowa. Kousuke Kurose doskonale sprawdza się w rysowaniu mrocznych krwawych scen akcji, gdzie perfekcyjnie oddaje on dynamikę starć. Kiedy historia tego wymaga, potrafi on jednak znacząco „zwolnić” i przedstawić odbiorcy kilka ślicznie wyglądających kadrów.

Goblin Slayer #6 jest więc mangą, która pokazuje pozytywny rozwój serii, po którą zdecydowanie powinni sięgnąć miłośnicy dynamicznego dark fantasy (o ile jeszcze tego nie zrobili).

Goblin Slayer #6 - rysunek 2


Tytuł ten można nabyć między innymi w księgarni Komiksiarnia.pl

Komiksiarnia Katowice

Rachu – ciachu poślijmy kilka goblinów do piachu.
8/10

Ocena:

Przyjemna dawka fantastyki z odpowiednią porcją akcji, mroku, humoru i tajemnic.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x