Krwawe łowy. Recenzja komiksu – Coś zabija dzieciaki #1

Coś zabija dzieciaki #1 - recenzja komiksu

Coś zabija dzieciaki! Przerażająca bliżej nieokreślona siła, mocno przerzedza młodą populację pewnego amerykańskiego miasteczka. Nikt z dorosłych nie wie, co tak naprawdę się dzieje, jedno jest jednak pewne – żaden małolat nie będzie mógł czuć się bezpiecznie.

Potwory i dzieciaki

Wiele dzieł z szeroko pojętej popkultury, szczególnie te należące do mainstreamu, trzymają się jednej wspólnej zasady – niezależnie od tego ile trupów się pojawia i ile krwi zostanie wylane, to dzieci są nietykalne. Niektóre produkcje w mniejszy lub większy sposób starają się naginać ową regułę. Trio James Tynion IV, Werther Dell’Edera oraz Miguel Muerto znacząco przekraczają jednak tę granicę i tworzą dzieło, w którym to właśnie małolaty stają się jedynym obiektem krwawych łowów.

Tragedia amerykańskiego miasteczka

Akcja komiksu Coś zabija dzieciaki #1 przenosi nas do małej sennej amerykańskiej miejscowości Archer’s Peak. Do tej pory spokojne miasteczko, zaczyna cierpieć z powodu fali tajemniczych zaginięć dzieci. Większość z nich ginie bezpowrotnie, te którym udaje się jakoś wrócić, mają do przekazania straszliwe historie. Opowieści o przerażających i krwawych istotach żyjących w cieniu i czyhających tylko na swoje nowe ofiary. Sytuacja z dnia na dzień wydaje się coraz bardziej beznadziejna. Dorośli całkowicie ignorują historie ocalałych i są przekonani, że sprawcą jest jakiś psychopata. Jedyna nadzieja na ocalenie dzieciaków to tajemnicza nieznajoma Erica Slaughter, która przybyła do miasteczka. Tylko ona wierzy w historię małolatów i wydaje się, że doskonale wie, z czym przyjdzie się jej zmierzyć. Zajmuje się ona bowiem eliminacją potworów, które panoszą się po świecie i zdecydowanie nie są wytworem dziecięcej wyobraźni.

Coś zabija dzieciaki #1 rysunek 1

Sprawdzone schematy w autorskiej formie

Lektura pierwszych stron komiksu może przynosić pewne skojarzenia z Netflixowym hitem „Stranger Things”. Pojawienie się w miasteczku Erici Slaughter (ciekawa zabawa nazwiskiem), to z kolei spory ukłon w stronę starszego serialowego hitu „Buffy – postrach wampirów”. Jeśli zaś chodzi o samą „śmierć”, to miłośnicy Lovecrafta na pewną dostrzegą tutaj pewne wzorce. Wyraźnie widać więc, że James Tynion IV tworząc swoje dzieło, sięgał po pewne sprawdzone schematy. Nie poszedł on jednak na łatwiznę i całkowicie wywrócił niektóre z nich do góry nogami, tworząc tym samym ciekawy i na swój sposób mocno nietuzinkowy komiks. Dodatkowo od samego początku bawi się on konwencją, gdzie dzieciaki stanowią zarówno głównych bohaterów, jak i całkowicie bezbronne ofiary padające niczym muchy.

Tajemniczość

Podstawą klimatu pierwszego tomu nie jest jednak krwawa śmierć, a wszechobecna tutaj tajemniczość. Mowa tutaj zarówno o tym „czymś” co zabija dzieciaki, jak i o bohaterce, która ma uratować miasteczko. Pochłaniając kolejne strony, cały czas zadajemy sobie nowe pytania, na które odpowiedzi znajdziemy pewnie dopiero w późniejszych tomach.

Coś zabija dzieciaki #1 rysunek 2

Jedynym mankamentem fabuły, który tutaj dostrzegłem (ocena mocno subiektywna), jest tutaj postać James’a (chłopaka ocalałego z początkowej masakry). Jego zachowanie jest najdelikatniej mówić, mocno irytujące i strasznie przypominające typowego nastolatka z amerykańskiego slashera (typu B). Na całe szczęście stanowi on tylko swoistego rodzaju tło na dobrze wykreowanej postaci tajemniczej „łowczyni”.

Wizualna nietuzinkowość

Elementem komiksu, który będzie wzbudzał spore kontrowersje, jest tutaj jego oprawa graficzna. Prace Werthera Dell’Edery są zarówno mocno groteskowe i przerażające, jak i niebywale specyficzne. Włoski artysta stawia na prosty styl z mocno widocznym niezbyt wyrafinowanym szkicem, który przebija się przez zastosowaną paletę barw (z mocno dominującym odcieniem szarości). Stara się on jednocześnie na kolejnych planszach zawrzeć dużą emocjonalność obrazu, która ma dodatkowo podkreślić zalety scenariusza i spotęgować mroczny klimat w wybranych scenach. Śmiało można napisać, że udaje się mu to doskonale.

Coś zabija dzieciaki #1 rysunek 3

Podsumowanie

Coś zabija dzieciaki #1 to niezwykle ciekawe i mrożące krew w żyłach co bardziej wrażliwych czytelników, wprowadzenie do świata, w którym elementy horroru i slashera łączącą się w ekscytującą całość. Tytuł ma ogromne szanse na stanie się perełką komiksu grozy i mam nadzieje, że kolejne części tylko potwierdzą owe aspiracje.


Dziękuje wydawnictwu Non Stop Comics za dostarczenie komiksu do recenzji.

9.5/10

ZALETY/WADY:

+ niesamowity klimat;

+ świetnie zapowiadająca się fabuła;

+ ciekawy projekt jednej z głównych bohaterek;

oprawa graficzna, która nie każdemu przypadnie do gustu;

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] zabija dzieciaki #2 jest więc doskonałą kontynuacją świetnie zapowiadającej się serii, która ma szanse zawojować rynek i zapewnić miłośnikom horrorów sporo dobrej […]

0
Would love your thoughts, please comment.x