Saga Winlandzka #5 to album, w którym Makoto Yukimura wkracza w zupełnie nową fazę historii. Na czytelnika czeka tutaj prawdziwa rewolucja, która naprawdę wielu zaskoczy. Zmiany są radykalne, ale nadal mamy do czynienia z mangą, którą powinien posiadać na swojej półce każdy miłośnik dobrych komiksów.
Los nie był dla Thorfinna nazbyt łaskawy. Niegdyś wojownik walczący z zastępami przeciwników, teraz niewolnik zamożnego właściciela ziemskiego Ketila. Miecz i tarcza zostały zamienione na motykę, a jego wielka motywacja pozwalająca mu na pokonywanie kolejnych wrogów bezpowrotnie uleciała. Chłopak wspólnie z innym niewolnikiem Einarem kolejne dni spędza na uprawie roli i bytowaniu z dnia na dzień. Życie stało się dla niego pustą wydmuszką, w którym nie ma on żadnego konkretnego celu. Zupełnie inaczej jest w przypadku jego towarzysza, któremu marzy się zarówno wolność, jak i pewna urodziwa służąca. Drogą do spełnienia celów ma być ciężka praca, która w przyszłości pozwoli oswobodzić się z niewoli. Wielka determinacja Einara z czasem zaczyna wpływać na samego Thorfinna, który cały czas zmaga się z demonami swojej przeszłości.
Yukimura podejmuje tutaj naprawdę odważną decyzję nie tylko mocnego spowolnienia akcji, ale również dość znaczącej przebudowy historii. W poprzednich tomach mieliśmy do czynienia z porcją widowiskowych walk (powiązanych z inwazją wikingów na Anglię), gdzie nie było czasu na nudę, a krew lała się strumieniami. W tle tych wydarzeń cały czas przewijał się wątek zemsty, który momentami wypływał na pierwszy plan opowieści. Piąta odsłona serii rozpoczyna całkowicie odmienną część „sagi”, w której akcja prawie nie występuje, a największy nacisk położony zostaje na trudach dnia codziennego i nieustającej walce wewnętrznej bohatera z jego demonami i potrzebie ponownego znalezienia życiowego celu. Radykalna przemiana tytułu nie wpływa jednak na jego jakość. Snuta bowiem przez autora opowieść ewoluuje w coś naprawdę mocno intrygującego, co pomimo braku „widowiskowości” nadal przykuwa uwagę czytelnika i zachęca go do śledzenia dalszych losów postaci.
Twórca świetnie kreśli tutaj przemiany zachodzące w Thorfinnie który teraz zupełnie inaczej postrzega swoje poprzednie życie. Bycie wojownikiem nieznającym litości i mordującym każdego wroga (niezależnie kim jest), jest teraz powodem pojawiających się koszmarów i bodźcem do porzucenia przemocy. Bardzo dobrze prezentuje się również Einar, który urasta do miana jednej z najważniejszych postaci w mandze. Ma on zupełnie inny charakter i nastawienie do życia niż Thorfinn, stanowiąc dla niego świetną przeciwwagę. To właśnie silne kontrasty pomiędzy tymi bohaterami sprawiają, że zaczyna zacieśniać się pomiędzy nimi silna nić przyjaźni.
Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to tytuł nadal prezentuje najwyższy możliwy poziom. Sztuka Yukimury to coś, obok czego nie można przejść obojętnie. Niezależnie od tego, czy ukazuje on pole bitwy, czy połacie terenów uprawnych robi to w fenomenalny sposób, dbając o każdy najdrobniejszy szczegół planszy. Do tego dochodzą perfekcyjne projekty postaci, które tętnią życiem i różnorakimi emocjami.
Saga Winlandzka #5 jest więc nadal solidnym „kawałem” doskonałego komiksu, który zaskakuje, zachwyca i co najważniejsze zapewnia gigantyczną dawkę dobrej rozrywki.
Dziękujemy wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
Szukając życiowego celu.
Ocena:
Przemyślana, zaskakująca, wciągająca, emocjonująca i mocno satysfakcjonująca manga, która zalicza się do ścisłego grona najlepszych komiksowych tytułów dostępnych na naszym rynku. Tytuł, który pochłania się w błyskawicznym tempie z wielkim uśmiechem zadowolenia na twarzy.