Krwawe potyczki – recenzja mangi Saga Winlandzka #2

Saga Winlandzka #2 - recenzja mangi

Intrygi, krwawe wojny, historyczne nawiązania, ciekawi bohaterowie, nordyckie klimaty. Wszystko to można znaleźć w Saga Winlandzka #2, czyli kontynuacji jednej z najciekawszych i najlepiej ocenianych mang, jakie pojawiły się ostatnimi laty na naszym rynku.

Szczera nienawiść pomiędzy Thorfinnem a Askeladdem nadal jest bardzo mocno wyczuwalna. Chłopak nie ma zamiaru odpuścić swojego planu pokonaniu w uczuciowym pojedynku człowieka, który jest odpowiedzialny za śmierć jego ojca. Zanim jednak będzie miał ku temu okazję, musi uzbroić się w cierpliwość i wykonywać zlecane mu zadania. Temat zemsty schodzi tutaj na trochę dalszy plan, ustępując miejsca całej masie nowych wydarzeń i nowym bohaterom, którzy pojawiają się na łamach historii. Lwia część opowieści dzieje się tutaj w 1013 roku, kiedy to Swen Widłobrody dokonuje wielkiej inwazji na Anglię. Wydarzenia te mamy okazję obserwować z perspektywy wspomnianych już bohaterów, którzy stają się częścią wielkiej machiny wojennej. Na pierwszy plan najmocniej wysuwa się tutaj Askeladd, który skrywa pewną tajemnicę swojej przeszłości, która ma ogromny wpływ na jego obecne działania. Nic nie będzie tutaj nadmiernie oczywiste i kilkukrotnie scenariusz będzie potrafił mile zaskoczyć.

Rysunek 1

Kolejny raz twórca oferuje czytelnikowi zróżnicowane wątki, które dzieją się na tyle realnych wydarzeń historycznych. Pasjonaci „Wikingów” z pewnością docenią starania autora, aby wszystko zostało pokazane tak jak należy. Jeśli jednak ktoś niespecjalnie przejmuje się wiernością faktom i liczy się dla niego tylko rozrywkowy aspekt mangi, to na pewno nie będzie zawiedziony lekturą. Yukimura w genialny wręcz sposób łączy bowiem w swoim dziele realność historyczną będącą domeną zachodnich powieści graficznych z widowiskowością i dynamiką charakterystyczną dla komiksu japońskiego. Widowiskowe potyczki, w których postacie epatują wręcz nadprzyrodzonymi zdolnościami, są tutaj czymś naturalnym. To, czy zaakceptujemy tego rodzaju „akcje” to już sprawa czysto indywidualna. Na pewno jednak nadaje to tytułowi sporej widowiskowości. Zresztą nie tylko to sprawia, że Saga Winlandzka #2 wywołuje u czytelnika szeroki uśmiech zadowolenia. Obok zawrotnej akcji, znaleźć można tutaj również naprawdę dobrze przemyślany scenariusz, w którym nie brakuje intryg, świetnie nakreślonych bohaterów i całej masy innej mocno angażującej treści.

Rysunek 2

Kolejnym istotnym walorem mangi stanowiącym o jej nietuzinkowości obok wspominanego scenariusza jest oczywiście świetna oprawa graficzna. Kolejne kadry wypełnione są artystycznym kunsztem, nad którym można się bez końca zachwycać. Rozbudowana mimika postaci, projekty bohaterów, dbałość o szczegółowość strojów/oręża, dynamika scen walk, świetnie narysowane tła. Zdecydowanie jest tutaj na czym zawiesić oko i naprawdę bardzo trudno jest się tutaj do czegoś konkretnego doczepić. Cały sztab ludzi stojący za wizualnym aspektem „Sagi” wykonał naprawdę solidny kawałek pracy, który powinien zostać doceniony przez każdego miłośnika dobrego komiksu.

Przykładowa plansza

Saga Winlandzka #2 jest więc pozycją obowiązkową nie tylko dla kogoś, kto interesuje się „historią Wikingów”, ale również dla tych wszystkich pasjonatów komiksów, którzy chcą chwili dynamicznej rozrywki. Wszystko wskazuje na to, że przygody młodego Thorfinna w kolejnych odsłonach zapewnią czytelnikowi jeszcze większą dawkę popkulturowej przyjemności, co jeszcze mocniej powinno zachęcić do sięgnięcia po ten tytuł (o ile jeszcze ktoś tego nie zrobił).


Dziękuję wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

  • 9/10
    Fabuła - 9/10
  • 9/10
    Bohaterowie - 9/10
  • 10/10
    Oprawa graficzna - 10/10
  • 8/10
    Wydanie - 8/10
9/10

Krótko:

Gwarant widowiskowości i wielkiej popkulturowej przyjemności, która powinna udzielić się każdemu czytelnikowi.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x