Recenzja komiksu – Deadpool: Czerń, biel i krew.

Deadpool: Czerń, biel i krew recenzja komiksu

Deadpool: Czerń, biel i krew to nic innego jak kolejna czwarta porcja trójkolorowej komiksowej rozrywki, dostarczanej na nasz rynek przez wydawnictwo Mucha Comics. Album na pewno mocno przypadnie do gustu miłośnikom zamaskowanego najemnika. Co jednak z resztą czytelników? Tych przed podjęciem decyzji o zakupie tytułu, zachęcam do sprawdzenia recenzji.

Dwanaście różnorodnych historii wypełnionych po brzegi zwariowanym humorem, widowiskową akcją i masą lejącej się krwii – taka właśnie treść ma ukrywa się pod twardą oprawą komiksu. Jeśli dodatkowo połączymy to z nazwiskami twórców poszczególnych rozdziałów (Tom Taylor, Ed Brisson, James Stokoe, David Lapham, Maria Lapham, Karla Pacheco, Daniel Warren Johnson, Jay Baruchel, Frank Tieri, Stan Sakai, Christopher Yost, Sanshiro Kasama, Michael Allred), rysuje się przed nami obraz czegoś niesamowitego, co zdecydowanie warto przeczytać. Przynajmniej takie są oczekiwania czytelnika, mocno rozochoconego dobrym poziomem innych części cyklu. Tym razem jednak „czerń, biel i krew” jest połączeniem, które niekoniecznie jest nadmiernie satysfakcjonujące.

Deadpool: Czerń, biel i krew recenzja komiksu - przykładowy rysunek
Przykładowe rysunki: Mucha Comics.

Jedną z większych zalet poprzednich albumów serii była ich widowiskowość. Pod tym względem Deadpoolowi nie można niczego zarzucić. Jeśli tylko ktoś oczekuje krwawej zwariowanej akcji z humorem (przekraczającym momentami aktualną poprawność), to powinien być z lektury bardzo zadowolony. W przypadku przygód Elektry, Carnage’a i Wolverina twórcy starali się jednak dołożyć do „widowiskowości” również jakąś bardziej złożoną historię (z różnym skutkiem). Tu takich starań w ogóle nie ma i prawie każdy ze scenarzystów nie starał się wyjść poza bańkę humoru i przemocy. Troszkę bardziej kreatywni w kreśleniu swoich historii byli Sakai czy Brisson, ale i tak rozdziałom ich autorstwa bardzo daleko do ich innych obszerniejszych dzieł.

Kiedy przeciętny i dość przewidywalny scenariusz nie jest głównym powodem do sięgnięcia po dany tytuł, zawsze można liczyć na nietuzinkową oprawę graficzną. Tak właśnie jest w przypadku recenzowanego dzieła. Poszczególni artyści trzymając się swojego wyrobionego stylu, w naprawdę świetny sposób zobrazowali przygody zamaskowanego bohatera. Każdy z nich (no.. prawie każdy) dobrze oddał zarówno humor, jak i krwawość Deadpoola i jest tutaj na czym zawiesić oko.

Ceneo-reklama

Tak jak zostało to napisane we wstępie album Deadpool: Czerń, biel i krew głównie polecany jest wielkim fanom bohatera. Reszta czytelników o ile obok widowiskowej rozrywki liczy również na coś „więcej”, raczej powinna sięgnąć po jeden z pozostałych tomów serii.


  • Scenarzysta: Tom Taylor, Ed Brisson, James Stokoe, David Lapham, Maria Lapham, Karla Pacheco, Daniel Warren Johnson, Jay Baruchel, Frank Tieri, Stan Sakai, Christopher Yost, Sanshiro Kasama, Michael Allred.
  • Ilustrator: Phil Noto, Whilce Portacio, Rachelle Rosenberg, James Stokoe, Pete Woods, Leonard Kirk, Daniel Warren Johnson, Paco Medina, Federico Blee, Takashi Okazaki, Stan Sakai, Martin Coccolo, Mattia Iacono, Hikaru Uesugi, Michael Allred, Laura Allred. 
  • Tłumacz: Paulina Braiter
  • Wydawnictwo: Mucha Comics
  • Liczba stron: 152
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor

Komiksiarnia Dobra popkultura

Deadpool: Czerń, biel i krew.
6.5/10

Ocena:

Absurdalny i często mocno specyficzny humor, sporo widowiskowości i lejącej się krwi. Jedni będą tym zachwyceni, inni zaś będą oczekiwać czegoś więcej niż tylko „krwawej akcji”.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x