„Bohater” do wynajęcia – recenzja komiksu Cage

Cage recenzja komiksu

Nazwiska Azzarello i Corben to dla wielu miłośników komiksów synonimy wysokiej jakości dzieła. Czy tak też jest w przypadku albumu Cage?

Album Cage od Mucha Comics to dzieło zdecydowanie nieprzeznaczone dla młodego czytelnika. O rodzaju „treści”, jaka znajduje się pod twardą oprawą, dość dobitnie świadczy informacja z okładki: „Tylko dla dorosłych”. Jest to więc dzieło dedykowane tylko świadomemu odbiorcy, który nie stroni od sporej dawki graficznej przemocy.

Akcja albumu ukazuje bezpardonową walkę trzech różnych organizacji przestępczych, które z jakiegoś powodu chcą przejąć kontrolę nad podupadłą dzielnicą miasta. Cierpią na tym zwykli mieszkańcy, którzy każdego dnia muszą zmagać się z wielkim niebezpieczeństwem. Początkiem wielkich zmian jest moment, kiedy w ogniu wojny gangów ginie dziecko. Jego zrozpaczona matka nie mogąc liczyć na policję, udaje się do człowieka, który jako jedyny może przeciwstawić się temu szaleństwu. „Bohatera” do wynajęcia, który za odpowiednią stawkę jest gotów rzucić się w sam środek konfliktu. Kiedy tytułowy Luke Cage wkracza do akcji, można być pewnym, że poleje się krew, a gangsterzy nie będą mogli spać spokojnie.

Azzarello do komiksu superbohaterskiego podszedł w typowy dla siebie bezkompromisowy sposób. Odrzucił on wiele sprawdzonych gatunkowych schematów na rzecz sporej dawki brutalności i autentyczności. Wykreowany przez niego świat to dawka „brudu” i bezkompromisowej przemocy, która może być dość intrygująca, ale niekoniecznie zachwycająca (szczególnie fanów klasycznych komiksów superbohaterskich).

Jego Luke Cage to również postać, której daleko do typowego „bohatera”. Napakowany facet emanujący wściekłością i nadmiarem testosteronu, do którego lepiej nie podchodzić, często bardziej przypomina czarny charakter niż typowego „herosa”. Do tego wszystkiego dochodzi jego wielka obojętność na dziejące się wokół niego wydarzenia i brak (widocznych) oznak ludzkiej emocjonalności. Trzeba jednak przyznać, że taka adaptacja Cage’a stworzona przez Azzarello, jest naprawdę niezła i potrafi zachwycić.

Troszkę gorzej prezentuje się niestety historia dziejąca się wokół tej postaci. Akcja rozgrywa się  tutaj na bardzo ograniczonym obszarze (zasadniczo to jednej ulicy). Azzarello stara się więc niepotrzebnie nadać scenariuszowi dodatkowej „głębi”/”wielkości” co niestety nie zawsze kończy się zbyt dobrze. Średnio „zjadliwe” są również napisane przez niego dialogi, które w większości opierają się na trudnym do zrozumienia slangu. Ma to niby nadać „klimatu” autentycznej ulicy, ale wychodzi dość sztucznie. Pewne zastrzeżenia można mieć również do finału całej historii, który wydaje się być trochę zbyt nagły i nadmiernie niejednoznaczny (co jest kompletnie niepotrzebne).

Najmniej do napisania mam na temat warstwy graficznej komiksu. Styl prac Corbena po prostu trzeba lubić, wtedy też można zachwycać się jego wizją brutalnego świata gangów. Ja niestety nie zaliczam się do fanów tego artysty i jego dzieła są dla mnie dość „ciężkostrawne”.

Cage to album dość nierówny, który trudno jednoznacznie polecić. Z jednej strony mamy ciekawą wizję postaci z drugiej zaś historia ma swoje słabe momenty (oprawę wizualną pomijam). Jeśli ktoś jest jednak wielkim fanem Azzarello czy Corbena to powinien sięgnąć po tytuł z czystej ciekawości.

Cage - rysunek 1
Przykładowe grafiki: Mucha Comics

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

OCENA:
5.5/10

Podsumowanie.

Ciekawa bezkompromisowa wizja „bohatera” kontra historia z problemami i „specyficzna” oprawa graficzna. Tytuł zdecydowanie tylko dla świadomych miłośników komiksów.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x