Batman jest bohaterem, który ma wielu fanów i przeciwników. Ilość filmów z tym bohaterem jest duża i stawia pytanie, czy kolejne tytuły z człowiekiem nietoperzem mają sens. Czy przypadkiem nie doszliśmy do momentu, w którym jest to zwykłe odcinanie kuponów i zręczne nabijanie kieszeni producentom? Czy najnowszy Batman jest tytułem, który wprowadza coś nowego do tej franczyzy?
Tajemniczy człowiek zagadka zaczyna szerzyć terror i postrach na ulicach Gotham, które i tak już mocno jest skalane złem. Za cel obiera sobie wysoko postawionych urzędników miasta, którzy jednak mają swoje za uszami. Do akcji wkracza tytułowy bohater i razem z komisarzem Gordonem, próbują zatrzymać szaleńca.
Wychodząc z Batmanem na ulice Gotham, widzimy brud i zło, które rozlazło się niczym robactwo i za każdym razem wraca, nie pozwalając się pokonać. Bruce Wayne w tym filmie jest początkującym mścicielem, który posiada wiele dylematów i przemyśleń. Cały czas zastanawia się nad motywacją swojego „projektu” i co noc zanurza się w tym złym mieście. Myśląc, że idzie do przodu, tak naprawdę ciągle się cofa i nie widzi efektów swoich działań. W filmie mocno czuć zło, z którym walczy Batman. Nie widzimy wyraźnego podziału na dobrych i złych. Granica jest mocno zatarta, nawet sam Batman i jego zemsta nie jest do końca jasna – eliminuje zło z ulic, jednak często popada w agresje i epatuję zbytnią przemocą.
Ten film o Batmanie jest inny niż wszystkie – można śmiało powiedzieć, że jest to film detektywistyczny. Przyglądamy się śledztwu, które prowadzi główny bohater i staramy się na bieżąco w głowie analizować wszystkie wątki, które są związane z człowiekiem zagadką. Fabuła jest zawiła, jednak nie sprawia, że się gubimy. Wszystko jasno dąży do rozwiązania zagadki i kończy wszystko mocnym finałem. To co mnie niezwykle urzekło w tym filmie to jednak postacie – praktycznie każda z nich ma swoje dylematy moralne i wątpliwości. Gra aktorska jest fenomenalna, na szczególne wyróżnienie zasługuje Colin Farrell, który wcielił się w Pingwina. Jego charakteryzacja sprawiła, że długo zbierałem szczękę z podłogi.
Warstwa wizualna filmu idealnie trafiła w moje gusta – cały film jest bardzo mroczny i depresyjny. Uczucie braku nadziei toczyło moje myśli przez cały seans. Do tego dochodzi świetnie skomponowana muzyka, która tylko podbija klimat. Jako fan zespołu Nirvana, nie posiadałem się z radości, gdy piosenka „Something in the way” zagrała w tym filmie.
Śmiało można powiedzieć, że oprócz „Mrocznego rycerza” jest to jeden z najlepszych filmów o Batmanie. Takiego Batmana właśnie pragnąłem zobaczyć – zwykłego człowieka, pełnego wątpliwości i dylematów. Człowieka, który oprócz walki ze złem, musi się zmagać ze swoimi słabościami.
Polecam:
OCENA:
Podsumowanie.
Świetne kino, które zapewni rozrywkę nie tylko fanom tego bohatera, ale też innym osobom, które szukają mrocznego filmu detektywistycznego.