Koniec świata w ciekawym wydaniu- recenzja anime Record of Ragnarok #1

Record of Ragnarok - recenzja anime

Jednym z najpopularniejszych motywów we współczesnej popkulturze jest koniec świata. Twórcy prześcigają się w różnych sposobach zakończenia egzystencji ludzkości. Kosmici, katastrofy naturalne, zabójczy wirus, demony, apokalipsa zombie to tylko niektóre z nich. Mogłoby zatem wydawać się, że ten temat już się wyczerpał. O tym, że jest inaczej przekonuje anime Netflixa Record of Ragnarok, które proponuje nam oryginalne podejście do zagłady rodzaju ludzkiego.

Dwanaście odcinków animacji zabiera nas do świata Bogów. Znajdujemy tam między innymi Zeusa, Hermesa, ale także Odyna, Thora, Lokiego czy Śiwę. Bogowie zebrali się, aby debatować nad sensem dalszego istnienia ludzi. Niestety dla nas, bardzo szybko dochodzą do konsensusu, że trzeba z nami skończyć. Znajduje się jednak pewien głos, dzięki któremu dostajemy szansę przetrwania, głos jednej z walkirii – Brundhildy.

Record of Ragnarok, czyli wielki turniej na śmierć i życie.

Jej pomysł jest oryginalny, a dla bogów bardzo niedorzeczny. Niech ludzie zawalczą o możliwość swojej egzystencji przez następne tysiąc lat. Za sprawą tego pomysłu zostaje zorganizowany wielki turniej Ragnarok, w ramach którego trzynastu przedstawicieli naszego gatunku zmierzy się z trzynastoma bogami. Do ostatecznego triumfu jednej ze stron wystarczy siedem zwycięstw.

Oryginalne anime Netflixa zostało oparte na mandze o tym samym tytule, która ukazuje się od 2017 r. Zabiera nas ono do świata, w którym mieszają się mitologie i legendy. Przede wszystkim oferuje nam jednak ciekawe spojrzenie na bóstwa, niekoniecznie zbieżne z tym, czego można dowiedzieć się z książek. Do pojedynków dochodzą niezwykłe moce i zwroty akcji, a ludzkość okazuje się nie być na straconej pozycji.

Record of Ragnarok - grafika 1

Sam pomysł polegający na zorganizowaniu wielkiego turnieju nie jest niczym nowym w świecie mangi i anime. Trzeba jednak przyznać, że w tych okolicznościach jest bardzo niekonwencjonalny i dzięki temu przykuwa naszą uwagę. Pomimo tego, że przebieg fabuły mógłby wydawać się nam przewidywalny, twórcy szybko dają nam do zrozumienia, że zwycięstwo bogów nie jest takie oczywiste. Dlatego właśnie dajemy się wciągnąć, a niezwykłe pojedynki (w pierwszym sezonie oglądamy trzy) są nieprzewidywalne i trzymające w napięciu.

Bogowie kontra ludzie.

Prowodyrką całej sytuacji jest Brunhilda, najstarsza z walkirii, która wręcz nienawidzi bogów i ma ku temu dobry powód. To ona kompletuje skład drużyny ludzi, a na jej liście znalazły się postacie reprezentujące siedem milionów lat naszego istnienia. Nie będę jednak zdradzał zbyt wielu nazwisk uczestników, gdyż są one naprawdę zaskakujące i niebanalne. Mogę natomiast powiedzieć, że już pierwsze zestawienie, walka boga piorunów Thora z chińskim wojownikiem Lü Bu wbija w fotel.

Do oglądania serialu przyciągają nas w dużej mierze wizerunki bogów. Zeus wygląda jak schorowany staruszek, Hermes przypomina lokaja, a piersi Afrodyty są kilka razy większe od jej głowy. Nie tylko ich wygląd, ale także niektóre ich cechy charakteru zostały wyolbrzymione, co dobrze podkreśla ich boskość oraz związaną z nią arogancję. Błyskawicznie zapadają nam w pamięć, tym bardziej że nie do końca wiemy co nam pokażą.

Record of Ragnarok - grafika 2

W odróżnieniu od wielu tytułów anime, które znajdziecie w katalogu Netflixa, w Record of Ragnarok zobaczycie bardziej tradycyjną animację, bez wielu elementów animacji komputerowej jak w Ultraman czy Saint Seiya: Rycerze Zodiaku. Oglądane na ekranie walki robią wrażenie swoją dynamiką, nieprzewidywalnością i całym repertuarem nadprzyrodzonych mocy.

Podsumowanie.

Z początku myślałem, że Record of Ragnarok okaże się być kolejnym sztampowym, przewidywalnym, wręcz nudnym anime, które idzie na łatwiznę. Okazało się jednak być zupełnie inaczej. Mnóstwo akcji, fantastyczne odniesienia do historii ludzkości oraz mitologii i oryginalne postacie sprawiają, że obok animacji nie można przejść obojętnie. Tytuł nie tylko wciąga, ale również zachęca nas do sięgnięcia po mitologie czy książki historyczne, w moim przypadku skutecznie. Jedyne, do czego można by się przyczepić to obawa przed tym, że fabuła skupi się tylko na tym turnieju i niczym więcej.

OCENA:
7/10

Record of Ragnarok.

Świetna zabawa pełna akcji i niespodzianek animacja. To również oryginalne spojrzenie na świat bogów oraz ich starcie z ludzkością.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Praxina123

trzeba też pokreślić że to anime ma taką trochę inną kreskę a dokładnie jest w nieco innym stylu niż inne anime chociaż twgo i tak nie można porównywać do „devilman cry baby” ale anime było na prawdę wciągające i warte obejrzenia oraz ja czekam na drugi sezon

trackback

[…] ten możecie kojarzyć za sprawą anime Record of Ragnarok, które miało premierę w zeszłym roku. Dla niezaznajomionych z tematem nakreślę jednak […]

1
0
Would love your thoughts, please comment.x