Polskie Termopile – recenzja książki Wizna

Wizna recenzja książki

Wizna to kolejna książka autorstwa Jacka Komudy, która powinna zaciekawić pasjonatów historii. Autor przenosi czytelnika do września 1939 roku i stara się mu zaprezentować niebywale dramatyczną opowieść o niezwykłej odwadze, poświęceniu i śmierci.

Garść faktów

Nauka historii w naszym kraju już od bardzo dawna leży na poziomie gruntu, nie dziwi więc fakt, że nazwa Wizna dla wielu osób jest kompletnie obca. Na początek recenzji więc kilka istotnych faktów. Wizna to byłe miasto zlokalizowane w rejonie północnego wschodu od Łomży, otoczone licznymi bagnami i terenami podmokłymi. To tam na odcinku prawie dziewięćdziesięciu kilometrów zostały ulokowane umocnienia wojskowe (większość z nich nie została dokończona przed wybuchem wojny, niektóre bunkry budowano nawet po 1 września), których dowódcą był kapitan Władysław Raginis. Pod jego komendą znajdowało się trochę ponad 700 żołnierzy, pięć armat 75 mm, 24 cekaemy, 18 erkaemów i dwa karabin przeciwpancerne (notabene jedna z najlepszych broni tamtego okresu i prawdziwy majstersztyk naszych inżynierów, niestety wyprodukowany w minimalnej ilości egzemplarzy). Po przeciwnej stroni miał on za wroga XIX korpus pancerny generała Heinza Guderiana, w którego w skład wchodziło ponad 40 tysięcy żołnierzy, 450 czołgów i pojazdów opancerzonych, dodatkowo wspartych siłami Luftwaffe. Przy takich wielkich dysproporcjach odcinek zdołał się utrzymać od 7 do 10 września, zatrzymując Niemieckie natarcie i dając tym samym szansę na wycofanie się innych sił w rejon Warszawy. „Wizna” dość często przez znawców tematy nazywana jest polskimi Termopilami i nie wydaje się, aby było to nazewnictwo zbytnio przesadzone.

Żołnierski los

Jacek Komuda, biorąc się za ten dość trudno temat, kolejny raz udowodnił, że potrafi pisać książki niemal idealne. Jego dzieło to mieszanka powieści historycznej i literackiego dramatu, od której trudno jest się oderwać. Autor na kolejnych stronach umiejętnie przekazuje całą zdobytą wiedzę historyczną, opierając się na faktach, dając czytelnikowi szansę poznania mniej znanego epizodu II Wojny Światowej. Do tego wszystkiego dochodzi jego ponadprzeciętna zdolność fabularyzowania historii i podawania jej w taki sposób, aby była ona przystępna dla każdego, nawet jeśli nie jest on wielkim pasjonatem minionych dziejów. Tak jak zostało to już wspomniane mamy tutaj do czynienia z dramatem. Zarówno państwa i narodu (który we wrześniu 1939 roku dopiero się zaczyna), jak i jednostek, które nie były gotowane na skutki wojny. Ukazane zostają tutaj ludzkie wybory, słabości i decyzje mające wpływ na życie albo śmierć. Żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza wsparci rezerwistami i ludźmi z poboru narodowego, to ludzie z krwi i kości, którzy mają swoje słabości i odczuwają strach. Twórca nie boi się przedstawiać tutaj historii taką, jaka była naprawdę, gdzie nie każdy mógł być i chciał być „bohaterem”. Dezercja, postępujące szaleństwo, podupadające morale, chęć poddania się, czy zbyt szablonowe myślenie niektórych oficerów. Do tego dochodził problemy z brakiem podstawowego zaopatrzenia (amunicji, leków, jedzenia) oraz niewykończeniem schronów na czas (brak odpowiedniej wentylacji, w niektórych przypadkach beton nawet nie zdążył jeszcze dobrze związać). Wszystko to przedstawione jest tutaj bardzo sugestywnie, tak aby czytelnik mógł, chociaż w małej części poczuć się tak, jak przedstawione na łamach książki postacie. Bardzo dobrze twórca pokazuje tutaj również drugą stronę konfliktu, gdzie żołnierze nie byli gotowi na tak zacięty opór Polaków. Każda nieudana próba szturmy i coraz większy nacisk dowództwa na przełamanie linii obrony, miało ogromny wpływ na stan zachowania ludzi. Do tego dochodziły jeszcze zażywane specyfiki pokroju „Pervitinu” (amfetamina w tabletkach), powodujące niebywałe napady agresji.

Wojskowe nazewnictwo

Jedynym elementem pozycji, który odrobinę psuje jej niemal idealną formę, to stosowanie przez autora bardzo często wojskowego nazewnictwa sprzętu. Dla pasjonatów historii będzie to element jak najbardziej na plus, mniej zorientowani czytelnicy mogą się jednak w niektórych fragmentach poczuć trochę zagubieni (brakuje tutaj niekiedy stosownych przypisów).

Świetny styl

Niczego złego nie można napisać na temat stylu, w jaki została napisana książka. Całość jest bardzo przystępna i niebywale wciągająca. Dodatkowym wizualnym atutem jest rozpoczęcie każdego rozdziału od przedruki pierwszej strony gazety z tamtego okresu i stosownego zdjęcia.

Pozycja godna uwagi

Wizna to publikacja, która zdecydowanie powinna znaleźć się w posiadaniu każdego miłośnika historii. Zawarte w książce fakty, powinny również zainteresować szersze grono czytelnicze, szczególnie jeśli nie chcemy, aby historia kiedyś się powtórzyła.


Dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

  • 9/10
    Treść - 9/10
  • 9/10
    Wartość historyczna - 9/10
  • 9/10
    Styl - 9/10
  • 8/10
    Wydanie - 8/10
8.8/10
3 2 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Zenek

Jeżeli napisał tyle głupot co w Hubalu to nawet nie warto wziąć do ręki

Janek

Nikt ci nie każe brać do ręki pewnie jesteś fanem brania czego innego do reki😄 Nie chcesz nie czytaj czy to takie trudne?? A poza tym jakieś kłamstwa w Hubalu były? Możesz podrzucić fragmenty cytaty ??

2
0
Would love your thoughts, please comment.x