Junkyard Joe – recenzja komiksu.

Junkyard Joe  recenzja komiksu

Równie wielką frajdę, jak poznawanie kolejnych przygód moich ulubionych komiksowych herosów sprawia mi odkrywanie nowych światów i bohaterów. Zresztą biorąc pod uwagę ilość i różnorodność dostępnych tytułów, tworzenie nowych oryginalnych historii nie należy do najłatwiejszych. Tym bardziej tworzenie opowieści, które przyciągną uwagę czytelnika. Ta sztuka udała się jednak duetowi Geoff Johns i Gary Frank, którzy wzięli się za uniwersum tzw. Bezimiennych. Jego kolejną część stanowi komiks Junkyard Joe.

W Wietnamie grupa żołnierzy wpada w nie lada opały. W sumie znając minimum historii tego konfliktu, nie powinno nikogo to dziwić. Wielu Amerykanów poległo wówczas na marne ze względu na niewłaściwe przygotowanie do tej wojny. Wydaje się, że zaraz będzie po dopiero co poznanych przez nas bohaterach, aż tu nagle gdzieś w dżungli pojawia się… robot. I to nie byle jaki. Praktycznie w pojedynkę rozprawia się z przeciwnikiem, ratując członków zespołu.

W międzyczasie dowiadujemy się, że robot, którego żołnierze nazwali Joe, jest częścią tajnego rządowego projektu. Bohaterowie po powrocie do bazy ustalają, że nie ma jednak sensu głośno o nim mówić. Może to bowiem przynieść im tylko kłopoty. Tak oto prezentuje się wstęp do naprawdę zaskakującej historii. Tuż po nim trafiamy do teraźniejszości. Okazuje się, że jeden z weteranów, poznany przez nas Morrie „Muddy” Davis został twórcą popularnego komiksu. Jego tytuł to Junkyard Joe opowiada o żołnierzu robocie. Mężczyzna postanawia przejść na emeryturę. Zanim jednak do tego dochodzi, niespodziewane wydarzenie zmienia jego plany, a tym wydarzeniem jest… powrót Joe.

Ostatnim istotnym elementem tej historii, o którym trzeba wspomnieć, jest pewna rodzinka, która zostaje sąsiadami Davisa. Ojciec i trójka dzieci. Łatwo można domyślić się, że któreś z nich wyczai robota i tak też się staje. W ten oto sposób rodzina Munnów zostaje powiązana z „Muddym” i z Joe. Jednocześnie, na naszych oczach rozwija się historia o pokonywaniu demonów przeszłości i wojennej traumy, ale także o tworzeniu społeczności. Co jednak najciekawsze, tytułowy bohater okazuje się czymś więcej niż tylko blaszaną puszką i zamkniętą w niej sztuczną inteligencją.

Junkyard Joe przywita was wybuchową akcją oraz dynamicznymi ilustracjami, mieszającymi się ze spokojnym zimowym krajobrazem. Sama stylistyka komiksu jest świetna. W jeden sposób przedstawia się etap wojny wietnamskiej, a nieco inaczej wątek z czasów teraźniejszych. Mamy jeszcze fragmenty komiksu Davisa, w bardzo kreskówkowym stylu. To naprawdę fajny i oryginalny wizualny miks. 

Junkyard Joe recenzja komiksu - przykładowy rysunek.
Przykładowy rysunek: Nagle Comics.

Jedyne, do czego można się przyczepić to złoczyńcy. Są bardzo schematyczni, wręcz nudni i wcale nie wzbudzają w czytelniku ciekawości. Bardzo mocny jest za to scenariusz, o czym zdążyłem już napomknąć. No i mamy punkt wspólny z Geigerem. Junkyard Joe to bowiem opowieść o bronieniu najbliższych, ludzi których możemy nazywać naszą rodziną, nawet jeśli nie łączą nas więzy krwi. Mało który czytelnik by się tego spodziewał. Ja takie niespodzianki przyjmuję z wielką wdzięcznością i już nie mogę się doczekać, co dalej wyczarują Johns i Frank.


  • Scenarzysta: Geoff Johns 
  • Ilustrator: Gary Frank 
  • Wydawnictwo: Nagle Comics
  • Format: 170×260 mm 
  • Liczba stron: 200 
  • Oprawa: miękka 
  • Druk: kolor
  • Data wydania: 13 październik 2023

Komiks do znalezienia na CENEO, Komiksiarnia Katowice oraz sklepie wydawnictwa Nagle Comics.


Junkyard Joe.
7/10

Ocena:

Ocena komiksu Junkyard Joe.Unikalne spojrzenie na traumę wojny, sci-fi pełną gębą oraz opowieść o istocie wartości rodzinnych. Jedyna w swoim rodzaju mieszanka zapewniająca solidną dawkę rozrywki.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x