Rozpalić ogień nienawiści – recenzja mangi Fire Punch #7

Fire Punch #7 - recenzja mangi

Agni za wszelką cenę stara się odciąć od bycia tytułowym „błogosławionym”, który przyniósł wiele śmierci i cierpienia. Teraz ma zupełnie inne priorytety, jednak pewne wydarzenia z przeszłości nie pozwalają mu zapomnieć o swoim drugim (być może prawdziwym) „ja”. Na dodatek na jego drodze pojawiają się nowe kłopoty, które będzie można rozwiązać jedynie za pomocą „niegasnącego ognia”.

Fire Punch #7 - rysunek 1

Agni, jego przybrana siostra i grupka poznanych w części szóstej kobiet mieszkają razem, starając się przetrwać każdy kolejny dzień. Wspólnie spędzone chwile nie są jednak przepełnione szczęśliwością i brakiem zmartwień. Raczej jest to trudna egzystencja przeplatana małymi chwilami radości. Bohater przed swoimi towarzyszkami cały czas ukrywa swoją „ognistą” przeszłość, od której nigdy nie będzie mógł się uwolnić. Po takim krótkim wstępie autor mangi decyduje się na pewien dość znaczący przeskok czasowy. Pokazuje on bohaterów ponad dziesięć lat później, kiedy to ich stosunkowo „poukładane” życie zostaje zagrożone przez fanatycznych wyznawców „Fire Puncha”, dla których liczy się tylko zemsta. Agni znajdzie się w sytuacji, kiedy to będzie musiał zdecydować czy ponownie rozpalić w sobie niszczący ogień, czy może zaryzykować życie bliskich i spróbować rozwiązać sprawę bardziej „pokojowo”.

Fire Punch #7 - rysunek 2

Jeśli komuś wydawało się, że szósta cześć serii jest dość szalona, zaskakująca i nie zawsze spójna fabularnie, to w Fire Punch #7 czeka go niemiła/miła niespodzianka. Autor bowiem ponownie zabiera czytelnika na kręte drogi historii, w której nic nie jest nazbyt jasne i logiczne, a mocna brutalność wylewa się z kolejnych stron. Nawet jeśli w pewnym momencie zaczynamy rozumieć zamysł twórcy i pewne postępowania bohaterów, to kilka kadrów dalej można spodziewać się nowego zwrotu akcji, który wywróci cały scenariusz do góry nogami. Ponownie motywem przewodnim tomiku są różne emocje z wściekłością, nienawiścią i miłością na pierwszym planie. To one napędzają ludzi do skrajnych czynów, w których nie ma żadnej logiki. Kilkukrotnie będziemy mieć tutaj do czynienia ze scenami, w których można odnieść wrażenie, że twórca odnosi jakąś pokręconą satysfakcję z upadlania stworzonych przez siebie postaci i pokazywania pewnego zezwierzęcenia człowieka. Wszystko ma swoje granice, których nie powinno się przekraczać, aby nadmiernie nie przesadzić. W przypadku tej serii Fujimoto poszedł moim zdaniem trochę za daleko w kreacji pokręconego świata (ocena oczywiście mocno subiektywna).

Fire Punch #7 kolejny więc raz wędruje w stronę mangowego szaleństwa, które jednych całkowicie odrzuci, innych zaś na swój sposób zaintryguje.

Fire Punch #7 - rysunek 3


Tytuł ten można nabyć między innymi w księgarni Komiksiarnia.pl

Komiksiarnia Katowice

Ognista dawka SZALEŃSTWA!
5.5/10

Ocena:

Dziwna, niepokojąca, niezbyt jasna i nastawiona na zbyt dużą brutalność kontynuacja serii, która spodoba się tylko garstce wybrańców.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x