Magia na jaką czekałem – recenzja książki Dłoń Króla Słońca

Dłoń Króla Słońca recenzja

W ofercie wydawnictwa Fabryka Słów ostatnimi czasy pojawia się spora ilość autorów, o których wcześniej nie było nazbyt głośno. Jest to naprawdę dobry ruch z ich strony. Dzięki temu możemy poznać fantastykę z całego świata, taką jak Dłoń Króla Słońca.

Twórcą Dłoń Króla Słońca jest J.T Greathouse. Autor nad wyraz uzdolniony – piszący fantasy i science fiction od ukończenia jedenastego roku życia. Posiadacz licencjatu z historii i filozofii, ukończył też drugi fakultet z kultury azjatyckiej. Ma on również  tytuł magistra z metod nauczania na uniwersytecie Whitworth.

Głównym bohaterem powieści jest Oto Wen Olcha – chłopiec urodzony w krainie Oto Nayen, niegdyś podbitej przez potężne Cesarstwo Sienu. Nasz bohater od najmłodszych lat nie będzie miał łatwo. Z jednej strony jego babcia, która nada mu imię Głupi Pies, pragnie go wychować w starych obyczajach (zakazanych przez nowe imperium) i nauczyć magii. Z drugiej strony ojciec, aby jego ród odzyskał dawną chwałę, od najmłodszych lat przygotowuje syna do egzaminów, które mogą zapewnić mu posadę urzędnika państwowego ( Dłoni Cesarza). Chłopak jest więc rozdarty między własnym pragnieniem nauki magii i kultywowania pradawnych zwyczajów swojego ludu, a oczekiwaniami ojca.

Na co zwróciłem uwagę na samym początku to, że książka napisana jest z perspektywy pierwszej osoby (jest to zabieg, którego raczej nie lubię). Mimo to postanowiłem dać książce szansę, z czego jestem nad wyraz zadowolony, ale po kolei. Jak już mówiłem, narratorem jest sam Wen Olcha zwany inaczej Głupim Psem. W Dłoni Króla Słońca prześledzimy jego dzieje od wieku dziecięcego do momentu, kiedy stanie się młodym dorosłym. Wraz z bohaterem zwiedzimy tajemniczą krainę, pełną magii, intryg, wojen i polityki. Podróż ta będzie obfitowała w nowe przyjaźnie, wrogów, niebezpieczeństwa i wiele niespodziewanych zwrotów akcji. Sam bohater może stać się nam dość bliski, bo w jego życiu będzie tyle samo sukcesów, jak i porażek. Wen Olcha nie jest sztampowym tajemniczym czarodziejem, którego pcha tylko pragnienie bycia najlepszym. Oczywiście takie odczucia też nim targają, jednak jak każdy młody człowiek dozna pierwszej miłości, rozczarowań, a nawet śmierci.

Co niektórym opis Dłoni Króla Słońca, może się skojarzyć z Cesarstwem Piasku, które recenzowałem ostatnio na łamach bloga. I to skojarzenie nie jest bezpodstawne. Mamy przecież wielkie cesarstwo, zakazujące pradawnych rytuałów i młodego bohatera, który pragnie się ich uczyć. Jest jednak wiele rzeczy, które odróżnia te powieści, jak i samych bohaterów. Mehr była młodą osobą, która pragnęła uczyć się magii – jednak jej sposób postępowania był po prostu naiwny. Jeżeli wiesz, że za kultywowanie magii przodków może czekać cię śmierć, to raczej nie robisz prastarego rytuału publicznie przy wszystkich mieszkańcach miasta. Wen Olcha także jest lekkomyślny, ale nie głupi. Od samego początku uczy się magii w tajemnicy. Prosty przykład – kiedy jego babcia na dłoni wyryje mu rytualne blizny (pozwalające czarować) chłopak, aby ukryć je przed dworem ojca specjalnie skaleczy sobie rękę bardziej, aby wytłumaczyć, że był to wypadek przy niesieniu talerza. Działa więc w sposób o wiele bardziej przemyślany i logiczny.

Książki różni także tempo akcji i styl prowadzenia powieści. Dłoń Króla słońca jest niesamowicie klimatyczną, refleksyjną, pełną akcji i elementów zaskoczenia powieścią fantasy z absolutnie najwyższej półki. Powieść jest prowadzona w bardzo przemyślany sposób, co powoduje u nas syndrom kolejnej kartki i nie można się od niej oderwać. Zdecydowanie nie ma w niej miejsca na nudę.

 Na uwagę zasługuje także sposób przedstawienia magii przez autora. Mogę z czystym sumieniem napisać, że jest to książka, w której natrafimy na jeden z ciekawszych sposobów jej prezentowania. Mamy jasno przetłumaczone zasady jej działania, a także ograniczenia. Nie jest to po prostu rzucanie kul ognia na życzenie. Wszystko ma jakieś uzasadnione działanie. Co ciekawe nie poznajemy jej tajników na samym początku, ale krok za krokiem wkraczamy w jej arkana z młodym bohaterem.

 Czy warto więc przeznaczyć na tę pozycję ciężko zarobione/odłożone pieniądze? Zdecydowanie tak! Przede wszystkim zwróćmy uwagę na wydanie Dłoni Króla Słońca, bo to jedna z najładniej wydanych pozycji, jakie widziałem. Ma przepiękną, zintegrowaną okładkę, ciekawe ilustracje, ale przede wszystkim posiada barwione brzegi ze wzorkiem. Brakowało mi jedynie jakieś mapy Cesarstwa, ale to naprawdę szczegół. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że mamy do czynienia z fantasy najwyższej klasy, które może spokojnie wejść do kanonu pozycji obowiązkowych dla fanów tego gatunku. Zdecydowanie polecam i nie mogę doczekać się kolejnego tomu.


  • Autor: J.T. Greathouse
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • Format: 140×210 mm
  • Liczba stron: 496
  • Oprawa: oprawa zintegrowana

Komiksiarnia Dobra popkultura

Dłoń Króla Słońca.
10/10

Ocena:

Dłoń Króla Słońca to najwyższych lotów powieść fantasy pełna magii, intryg i wojen. To opowieść o dorastaniu, a także rozdarciu wewnętrznym między tym, czego pragniemy, a czego oczekuje od nas społeczeństwo i rodzina. A przede wszystkim to pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku, która ma szansę wejść do klasyki kanonu.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x