Mato Anomalies to turowy jrpg od studia Arrowiz, który przez część graczy określany jest Personą w realiach neo-futurystycznego Szanghaju, dodatkowo wzbogaconą wątkami detektywistycznymi. Czy określenie to jest zasłużone i naprawdę mamy do czynienia z wartym uwagi konkurentem kultowej marki? O tym można się przekonać, poświęcając swój cenny czas na przeczytanie poniższej recenzji.
Klimatyczny neonowy-noir i pewne zauważalne „pęknięcia”.
Akcja gry przenosi nas do tytułowego miasta Mato, będącego neo-futurystyczną wersją części Szanghaju. W metropolii od pewnego czasu zdarzają się dziwne i trudne do wytłumaczenia zdarzenia. Wiadomo jedynie, że wszystko to jest w jakiś sposób powiązane z nadprzyrodzonymi siłami, które przedostają się do świata ludzi przez powstające w różnych miejscach „szczeliny”. Zadanie wyjaśnienia całej tej tajemnicy otrzymuje prywatny detektyw Doe (wynajęty przez jednego z szefów potężnej organizacji przestępczej). Jego partnerem (którym również będziemy mogli sterować) staje się egzorcysta Gram, który jako jedyny może sobie poradzić z coraz to potężniejszymi demonicznymi przeciwnikami. Pod względem klimatu (mrok, neonowy-noir) jest więc naprawdę bardzo dobrze i potrafi to przyciągnąć uwagę gracza.
W fabule dzieła pojawiają się jednak pewne „pęknięcia” (nie chodzi o szczeliny do innego wymiaru), które psują trochę odbiór całości. Pierwszą z nich jest wstęp do gry albo raczej jego brak. Twórcy nie bawią się tutaj w żadne powolne wprowadzanie gracza w szczegóły historii. Szybko poznajemy Doe, który zostaje schwytany przez niezbyt przyjemnych typków, tak naprawdę wykonuje on jednak swoje tajne zadanie. Kompletnie nie wiemy, kim on tak naprawdę jest. Na dodatek postacie w dialogach z jego udziałem mają z nim jakieś konkretne powiązania z przeszłości, o których są wzmianki (ale my ich nie znamy). Później szybko poznajemy Grama, który w „szczelinach” walczy z demonicznymi wrogami i z którym musimy nawiązać współpracę. W przypadku tej postaci również nie ma żadnego konkretnego wprowadzenia, po prostu nagle się ona pojawia. Nie będę ukrywał, że takie podejście do scenariusza sprawia, że w pierwszych kilkunastu/kilkudziesięciu minutach (20-30 minut) zabawy, historia jest niepotrzebnie zagmatwana i niezbyt zachęcająca do dalszego poznawania.
Na całe szczęście, jeśli tylko przetrwa się ten początek, później robi się ciekawiej. Im więcej czasu poświęcimy na obcowanie z grą, tym historia staje się coraz bardziej złożona, dynamiczna i szalona (w pozytywnym znaczeniu). Pod wierzchnią warstwą fantastyki poruszone zostają wątki kapitalizmu, korupcji, przemocy, polityki, krytycznej analizy pewnych norm społeczno-kulturowych, zbliżającej się apokalipsy, podróży w czasie, zmartwychwstania i kilku innych mocnych tematów. Nic nie jest tutaj nazbyt proste i nawet pod pozornie banalną rozmową może kryć się jakaś głębia.
Co do samych dialogów, to większość z nich (związanych z główną osią fabuły) jest napisana poprawnie. Rozmowy są spójne, odsłaniając część większej historii, czasem nacechowane są jakimiś emocjami, czasem również postacie potrafią sypnąć jakimś żartem (niestety często suchym). Prowadzone są one w formie znanej miłośnikom visual novel, z możliwością wyboru pewnych odpowiedzi. Mniej ciekawie prezentuje się warstwa dialogowa z postaciami niezależnymi. Są one dość sztywne i funkcjonują z góry narzuconej ograniczonej formie, przez co szybko stają się powtarzalne (ma to wpływ na świat gry, ale o tym później).
Pomysły rodem z Persony.
Tworząc trzon rozgrywki swojego dzieła programiści ze studia Arrowiz, wyraźnie czerpali mocne inspiracje ze wspomnianej już wcześniej serii Persona. Zabawa jest tutaj bowiem podzielona na dwa różne i niezależne od siebie etapy.
W pierwszej warstwie rozgrywki jako Doe przemierzamy na wpół otwarte miasto. Mato podzielone jest na mniejsze instancje/dzielnice, pomiędzy którymi przemieszczamy się metrem. Metropolia wydaje się być żywa, często natykamy się bowiem na licznych NPC, z którymi można porozmawiać lub podjąć się od nich dodatkowych misji pobocznych (nagrodami są często przydatne przedmioty używane w lochach przez Grama). Jak zostało to już wspomniane, rozmowy te z czasem stają się jednak mocno powtarzalne. Podobnie jest z zadaniami pobocznymi, które po pewnym czasie zaczynają nużyć. Nie chodzi tutaj tylko o ich zróżnicowanie, ale brak u zleceniodawców jakiekolwiek namiastki charakteru.
Całkiem dobrze i co najważniejsze wciągająco prezentują się za to „detektywistyczna” warstwa rozgrywki. Jako Doe musimy odkryć miejsce pojawienia się „szczeliny”, której eksploracją zajmie się Gram. Zanim jednak do tego dojdzie, trzeba poszukać śladów czy przeprowadzić kilka ważnych rozmów. Przesłuchiwanie poszczególnych bohaterów jest tutaj również związane z całkiem dobrze przygotowaną i przemyślaną mini-grą karcianą. Samo założenie tej zabawy jest dosyć proste (dzięki czemu szybko idzie opanować ten element gry), jest jednak w tym coś satysfakcjonującego.
Niezaprzeczalnie najważniejszym i najlepszym (moim zdaniem) elementem zabawy jest tutaj eksploracja lochów/szczelin. Kolejny raz trudno nie zauważyć tutaj mocnych inspiracji twórców Personą. Jeśli jednak potrzeba już kopiować pewne rozwiązania to najlepiej robić to od mistrzów. Wraz z przekroczeniem bramy innego wymiaru zabawa przybiera znamion dosyć klasycznego (ale angażującego) jrpg-a.
Napotykamy na swoich drodze kolejnych przeciwników (można ich unikać, a tym samym walki). Ich pokonanie daje nam jednak potrzebne punkty doświadczenia, dzięki którym można wzmacniać postacie, czy przedmioty do użycia/sprzedania. Na naszej drodze pojawiają się również nowi członkowie drużyny, którzy mogą nas wesprzeć w walkach. Każdy z nich ma jakąś zdolność żywiołu (osłabienie wroga lub zadanie obrażeń).
Cała walka toczy się w formie turowej i jest naprawdę dobrze zbalansowana. Ciekawym wyróżnikiem jest tutaj zastosowanie jednego wspólnego dla drużyny paska zdrowia. Wymusza to na graczu planowanie swoich ruchów i dbanie o to, aby nadmiernie się on nie obniżył, co ostatecznie doprowadzi do porażki. Potrafi być ona również dość wymagająca. Kluczem do sukcesu jest racjonalne wykorzystywanie zdolności postaci. Raz użyta umiejętność, jest bowiem nieaktywna przez pewną ilość tur (może to oznaczać ograniczenie siły drużyny nawet w kolejnej potyczce). Można jednak odrobinę ponarzekać na balans zastosowanej tutaj trudności. Walki podczas eksploracji lochów są naprzemiennie umiarkowanie trudne (przegrywamy tylko przez własne błędy) lub zaskakująco łatwe. Szaleństwo zaczyna się w momencie odwiedzenia nieobowiązkowych instancji. Tamtejsi przeciwnicy dają więcej doświadczenia i pozostawiają po sobie leprze przedmioty, ale ich odporności i umiejętności to momentami czysty hardkor.
Grafika i audio.
Pod względem wizualnym tytuł prezentuje się dobrze, jednak bez większych graficznych fajerwerków (przynajmniej na Switch). Tak jak zostało to już wspomniane rozmowy/fabuła ukazywana jest tu w formie komiksu/scen rodem z visual noveli. Ma to w sobie pewien niezaprzeczalny urok i w pewnym sensie wyróżnia tytuł. Mniej ekscytująco prezentują się animacje ataków, które są umiarkowanie zróżnicowane i czasem mogłyby być trochę bardziej wyszukane. Nieakceptowaną rzeczą są za to okazjonalne chrupnięcia gry (podczas walk). Nie jest to problem bardzo częsty, ale występuje i należy o nim wspomnieć.
Na temat audio trudno jest cokolwiek obszerniejszego napisać. Muzyka nie przeszkadza i dobrze komponuje się z rozgrywką, nie jest ona jednak na tyle zauważalna, żeby zapaść lepiej w pamięci gracza.
Podsumowanie.
Mato Anomalies, pomimo swoich pewnych wad jest tytułem umiejącym zapewnić fanowi jrpg-ów chwilę dobrej zabawy. W żadnym jednak aspekcie nie jest to dzieło, które mogłoby bezpośrednio konkurować z serią Persona. Do tej marki grze jeszcze bardzo daleko. Jednak jeśli ma się kilkadziesiąt 30/40 (szybkie przejście gry) wolnych godzin, to warto się tym tytułem zainteresować.
Źródło: YT Prime Matter.
- Producent: Arrowiz
- Wydawca: Prime Matter
- Platformy: Steam, Switch, Xbox One, Xbox Series, PS4, PS5
- Platforma testowa: Switch
Grę znajdziesz na Ceneo.pl.
Mato Anomalies. (Switch).
Ocena:
Pozycja mająca swoje wzloty i upadki, warta jednak sprawdzenia przez każdego fana jrpg-ów mającego kilkadziesiąt wolnych godzin.