Jedną z najpopularniejszych serii gier wideo na świecie jest Resident Evil. Przez lata marka rozrastała się na naszych oczach. Bardzo szybko powstał pierwszy film pełnometrażowy oparty na wirtualnej rozgrywce, a następnie jego kontynuacje. Doczekaliśmy się animacji, noweli i komiksów, a gadżety związane z kultowym survival horrorem rozeszły się w milionach egzemplarzy. Dziś mamy okazję obserwować kolejny rozdział historii wykreowanej przez Capcom. Tym razem w formie serialu animowanego Netflixa, pt. Resident Evil: Wieczny Mrok.
Akcja czteroodcinkowego serialu rozgrywa się między wydarzeniami, które możecie kojarzyć z gier Resident Evil 4 i Resident Evil 5. Jest rok 2006. Komuś udaje się włamać do Białego Domu. Ma to miejsce tuż po tym, gdy dowiadujemy się, że miał miejsce atak hakerski na rząd USA. Napastnikami okazują się być zombie. Wyznaczeni agenci mają odkryć kto za tym wszystkim stoi, a jako podejrzanego wskazuje się Chińczyków.
Polityczny thriller w połączeniu z horrorem.
W animacji akcja rodem z gier wideo miesza się z wątkami geopolitycznymi, konfliktem między USA, a Chinami i potencjalnym przyczółkiem do prowadzenia misji przez Stany Zjednoczone w postaci Panemstanu. Są klimaty wojskowe, są też hordy zombie, ale oglądając kolejne odcinki można odnieść wrażenie, że gdzieś już to się widziało. Fabuła jest mało oryginalna, a wręcz nudna. Nie pomaga w tym fakt, że całość jest bardzo krótka i nie ma tu miejsca ani czasu na rozwój postaci i historii.
Bohaterów Resident Evil: Wieczny Mrok jest kilku. Wśród nich znajduje się nieprzenikniony i zawsze opanowany agent Leon Kennedy, pracująca społecznie w Panemstanie Claire Redfield czy były żołnierz i bohater Panemstanu Jason. Poszczególne postacie sprawiają wrażenie mocno stereotypowych. Jest mięśniak, jest piękna i waleczna dziewczyna no i bohater, któremu praktycznie wszystko wychodzi.
Resident Evil: Wieczny Mrok czyli niedopracowana animacja.
Problematyczna jest tutaj również sama animacja. Generalnie przypomina ona filmowe sceny, które często można zobaczyć w grach komputerowych, tzw. cutsceny. Wygląda to wszystko bardzo sztucznie, ruchy postaci często wydają się być wymuszone i nienaturalne. Widzowie mogą poczuć jakby cofnęli się kilkanaście lat w czasie, a nie tego się spodziewaliśmy.
Podsumowanie.
Resident Evil: Wieczny Mrok to według mnie wielka porażka Netflixa. Jak już inwestuje się w tak popularną franczyzę, to powinno się dopilnować by produkcje stały na najwyższym poziomie. Od fabuły, przez bohaterów, dobór obsady i animacji, większość elementów serialu nie zagrała. Fani serii mogą być ukontentowani jedynie wszelkiego rodzaju odniesieniami do gier, których znajdą tu sporo.
Polecam:
OCENA:
Resident Evil: Wieczny Mrok.
Resident Evil: Wieczny Mrok to nieudana próba opowiedzenia nowej historii osadzonej w uniwersum popularnych gier wideo. Na plus elementy horroru i nawiązania do franczyzy, na minus niemal cała reszta.