Wojna na progu – recenzja książki Świt nowych czasów

Świt nowych czasów - recenzja książki

Kolejny tom sensacyjnej serii o Adamie Thomalu, byłym policjancie wplątującym się w sprawy zdecydowanie go przerastające. Fani w książce Świt nowych czasów otrzymają to, czego oczekiwali i to w naprawdę niezłej formie.

Świat dopiero co wygrzebuje się z pandemii, a na horyzoncie pojawia się nowe zagrożenie. Wokół basenu Morza Bałtyckiego następują wzmożone ataki terrorystyczne. Agresorzy są za dobrze zaopatrzeni, poinformowani i skoordynowani by byli przypadkowym zbiorem radykałów bez silnych pleców. Dodatkowo stare sojusze chwieją się w posadach. Każdy ma siły na dbanie jedynie o własne podwórko. Świt nowych czasów rysuje się w ponurych barwach, wygląda jak początek końca.

Rozmowy ponad akcję.

Potajemne rozmowy i kontrolowane przecieki, knucie na najwyższych szczeblach władzy, zdrady oraz widowiskowe akcje sił specjalnych. Dodatkowo to wszystko wmieszane w rzeczywiste realia co tylko podkreśla walory historii. Podobał mi się zabieg autora nieużywania nazwisk przy postaciach na wyższych stanowiskach, sprawia to, że wydarzenia wydają się jeszcze bardziej prawdziwe i możliwe.

Wbrew pozorom Świt nowych czasów nie jest jednak przepełniony akcją. Większość fabuły posuwa się do przodu przez dialogi, tylko niektóre podrozdziały zawierają bardziej bezpośrednie działania (oczywiście finał jest bardziej widowiskowy, co to za seria sensacyjna bez końcowych wybuchów). Jak na taką formę brakowało mi trochę błyskotliwszych i porywających rozmów. Momentami dysputy potrafiły mnie wynudzić. Mało elokwentne, pełne niedopowiedzeń, wymęczyły mnie i musiałam robić sobie przerwy od lektury. Przez pół książki miałam trudność z wciągnięciem się w akcję, dopiero potem bardziej mnie porwała i byłam w stanie przeczytać więcej stron na raz. Do tego styl autora sprawia, że trzeba przeznaczyć na nią więcej czasu niż wynikałoby z jej długości.

Nowi czytelnicy?

Warto poruszyć kwestie, co z nowymi czytelnikami? Czy da się zacząć przygodę z serią od tej części? Choć nie wyłapiecie wszystkich nawiązań, według mnie nic nie stoi na przeszkodzie. Może to nawet wyjść na dobre, autor bowiem rozwinął się w prowadzeniu akcji. Dla mnie pierwszy tom był ciężki do przebrnięcia. W Świt nowych czasów łatwiej zrozumieć fabułę, jest ona dużo przejrzyściej prowadzona. Dodatkowo przed każdym podrozdziałem umieszczono podpis z datą i miejscem pobytu bohaterów. Ten prosty element bardzo ułatwiał rozeznanie w sytuacji.

Starzy i nowi znajomi.

Tym, co skleja całą serię jest tradycyjnie postać Adama. Co prawda tym razem za często nie uświadczymy akcji z jego perspektywy ale to, co przedstawiono pokazuje jak bardzo się zmienił od Widowiska. Tam go nienawidziłam. Samiec alfa, kreujący się na macho, kręcący z kilkoma kobietami, jedną traktujący gorzej od drugiej i do tego karierowicz. Thomal mocno rozwinął się od początku serii. Aktualnie prawie byłam w stanie go lubić. Co prawda nadal ciągnie go do tajemnic i marzy mu się jeszcze większa kariera, jednak teraz działa z rozmysłem i docenia spokój. I choć ogląda się za panienkami, teraz pozostawia to w sferze fantazji, bardziej dbając o obecny związek. Autor nie zanegował jego charakteru, sprawił jedynie, że wydoroślał.

W tej części występuje jednak dużo więcej znanych czytelnikom osobistości. Głównymi narratorami obok Adama można nazwać Monsignore działającego na Ukrainie i Muchę biorącego udział w akcjach antyterrorystycznych. Dzięki nim książka staje się żywsza. Oprócz nich przewijają się nawet postacie z jedynki. Nie zabraknie też nowych bohaterów, niestety wielu jest za mało charakterystycznych by zapadli w pamięć.

Jedna rzecz bardzo przeszkadza mi od początku serii. Mianowicie autor bardzo po macoszemu traktuje postacie kobiece. Matylda zostaje sprowadzona do obrażającej się panienki, jakby autor co chwila zapomniał, że kreował ją na zadziorną, rozumiejącą stawkę bohaterkę. Przynajmniej Julia jest lepsza i ciekawsza, ale było jej za mało.

Wydanie.

Wydanie zalicza kilka drobnych wpadek. Znalazłam nieco literówek, a jestem w tej kwestii i tak mało spostrzegawcza. Przy tylu częściach brakuje mi też wyraźniejszego zaznaczenia kolejności książek z serii. Na skrzydełku okładki znajduje się co prawda spis książek autora, jednak nigdzie nie ma wyraźnego zaznaczenia, do którego cyklu zalicza się niniejsza książka. Domyślenia się tego nie ułatwia niejednolita szata graficzna okładek Scenariusza chaosu, tytuły są zapisane różnymi czcionkami.

Podsumowanie.

Fanów Thomala nie muszę raczej zachęcać, mogę was za to zapewnić, że poziom nie spadł. A komu oprócz nich polecić lekturę? Osobą lubiącym serie sensacyjne z wielką ilością dialogów pełnych niedopowiedzeń a mniejszą zawartością widowiskowych akcji.

7/10

OCENA:

Kolejna część sensacyjnej serii, przedkładającej potajemne rozmowy nad widowiskowe akcje. Stali fani odnajdą to czego szukali, a nowi czytelnicy pomimo nieznania trzech poprzednich książek ze spokojem odnajdą się w fabule.


Dziękujemy wydawnictwu Warbook za udostępnienie książki do recenzji. 

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] poprzednich książek ze spokojem odnajdą się w fabuleCała recenzja na Popkulturowym Kociołkuhttps://popkulturowykociolek.pl/wojna-na-progu-recenzja-ksiazki-swit-nowych-czasow/ Autor: Szarlotka o 21:16 Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w […]

0
Would love your thoughts, please comment.x