Recenzja książki – Żniwa zła.

Żniwa zła - recenzja książki

Kolejne śledztwo jednonogiego byłego wojskowego i jego asystentki. Szkoda, że ciekawe śledztwo utonęło wśród dramatów obyczajowych. Żniwa zła są najsłabszym tomem o Cormoranie i Robin.

Zacznę od napisania herezji – nigdy nie czytałam Harrego Pottera ani nie obejrzałam w całości filmów. Podchodzę więc do kryminałów Rowling z dystansem, bez sentymentu. Wołanie kukułki nie było złe, ale też nie wybitne. Dobrze napisane, jeśli polubiło się bohaterów. Ciekawe jako obyczajówka, jednak przy wątkach kryminalnych miało widoczne braki. Autorka nie dała możliwości czytelnikowi samemu odkryć rozwiązania. Jedwabnik był pod tym względem trochę lepszy. A jak prezentuje się 3 część serii?

Dzień, którego nigdy nie zapomni, zaczął się dla Robin jak wiele podobnych. Poranna kłótnia z narzeczonym, droga do pracy, kurier czekający przed drzwiami. Otwarcie paczki okazuje się początkiem horroru. Zamiast oczekiwanych aparatów kobieta znajduje odciętą damską nogę. Choć w pracy asystentki detektywa zetknęła się z wieloma okropieństwami, nigdy wcześniej nie dotyczyły jej aż tak bezpośrednio. Ze względu na dołączoną wiadomość Strike sądzi, że sprawcą jest ktoś z jego przeszłości. Czy będzie nim jeden z czterech podejrzanych, czy może tym razem przeczucie zawiodło detektywa?

Żniwa zła zaczynają się bardzo intrygująco. Śledztwo prowadzone w trzech kierunkach zaciekawia pomimo wolnego tempa, szczególnie że autorka umiejętnie podsuwa wskazówki pasujące do całej trójki. Poczucie zagrożenia wprowadzają krótkie rozdziały z perspektywy mordercy, dzięki nim czytelnik ciągle czuje jego obecność w pobliżu. Niestety z czasem książka traci napięcie. Dramaty obyczajowe zaczynają wysuwać się na pierwszy plan i stają się istotniejsze niż polujący na bohaterkę psychopata.

W poprzednich tomach rozwój relacji bohaterów był jednym z najlepszych elementów powieści, jednak była jedna kwestia, która bardzo mnie raziła. W Żniwach zła stała się aż nadto widoczna. Piekielnie nie lubię, gdy „miłosny rywal” jest przedstawiany po najmniejszej linii oporu – czytelnik przecież nie może mieć wątpliwości, z kim powinna skończyć (w tym tempie przypuszczalnie za 10 tomów) bohaterka. Obecny narzeczony Robin, Matthew, od początku był kreowany na kompletnego dupka. Rewelacje ze Żniw zła całkowicie przekreślają jego szansę na zrehabilitowanie się i nabranie do niego, choć nici sympatii. Do tego nadal jest postacią bez głębi. Muszę jednak pochwalić rozwój Robin, fakty z jej przeszłości dobrze tłumaczą jej postępowanie zawodowe i osobiste oraz trzymanie się tego związku. Nie zmienia to jednak faktu, że czytelnik nie jest w stanie kibicować jej decyzjom i czuje w trakcie czytania frustracje.

Dramaty osobiste prowadzą do zbliżenia się detektywów do siebie. Odchodzą od zasady pozostania na stopie zawodowej i zacieśniają swoją przyjaźń. Prowadzi to do pierwszych poważniejszych konfliktów między nimi, co dodatkowo sprawia, że robi się w książce za mało kryminału w kryminale.

Żniwa zła to dla bohaterów również czas rozliczenia się z przeszłością. Śledztwo jest dla Strike bardzo osobiste, podejrzani są jego błędami z dawnych lat. Czy jednak urazy nie przysłaniają mu faktów? O tym musicie przekonać się sami. Także Robin konfrontuje się ze swoimi demonami. Kobieta nie pozwala odebrać sobie wywalczonej wewnętrznej siły i wiary we własne umiejętności angażując się w pracę pomimo niebezpieczeństwa.

Elementem, który drażni mnie swoją niekonsekwencją, jest metoda prowadzenia śledztwa przez detektywa. Zamiast trzymać się dowodów, wymyśla teorie, do których później szuka śladów. Byłoby to w porządku, gdyby sam ciągle nie podkreślał jak ważne są fakty. Krytykuje on Robin, gdy ta kieruje się intuicją, a sam ciągle robi to samo. Jak w wielu kryminałach i tu niestety policja jest przedstawiona na bardzo nieudolną, na szczęście przynajmniej jeden stróż prawa nie lekceważy w tym tomie bohaterów, choć też niewiele dokłada od siebie do znalezienia sprawcy. Na dodatek koniec śledztwa niestety powraca do problemów jedynki. Zamiast opierać się na serwowanych wskazówkach, autorka wyskakuje rozwiązaniem z niczego. Jest ono nie do wydedukowania. Takie odkrycie kart sprawiło, że cała powieść od razu straciła w moich oczach.

Pomimo tych mankamentów fabuły nie mogę powiedzieć, że całkowicie źle spędziłam czas przy książce. Żniwa zła czyta się bardzo szybko dzięki doświadczonemu pióru autorki. Muszę pochwalić konsekwencję w prowadzeniu narracji z perspektywy Cormorana. Autorka nie traktuje jego niepełnosprawności jako kosmetycznego dodatku obecnego tylko, gdy pasuje do akcji. Jest czymś co ciągle wpływa na jego życie, realistycznie więc nie znajdziecie żadnych pościgów za podejrzanymi, a ich próby mają swoje konsekwencje dla bohatera.

Osobom zaznajomionym z poprzednimi śledztwami detektywów polecam jednak przeczytać i ten tom. Wydarzenia w nim zawarte mocno wpływają na bohaterów i trudno byłoby bez niego sięgnąć po kolejny, a mogę was zapewnić, że dla niego warto się chwilę ponudzić. Starym wyjadaczom kryminałów jednak odradzam, możecie się zawieść.


  • Autor: Robert Galbraith 
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie 
  • Liczba stron: 496 
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Komiksiarnia Dobra popkultura

Żniwa zła.
5/10

Ocena:

Rozczarowujące rozwiązanie początkowo intrygującego śledztwa z trzema podejrzanymi. Dodatkowo ginie ono wśród natłoku dramatów osobistych bohaterów.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x