Jedną z najbardziej kultowych franczyz z gatunku science-fiction jest niewątpliwie Terminator. Choć w ciągu ostatnich kilku, a nawet kilkunastu lat marka mocno podupadła za sprawą przeciętnych filmów, to wciąż na sam dźwięk słowa Terminator atmosfera w pomieszczeniu się zmienia, a ja czuje ciarki na plecach. Tytuł wykreowany przez Jamesa Camerona to jednak nie same filmy. To także wiele innych mediów, a dziś chciałbym skupić się na jego komiksowej wersji Terminator – Płonąca Ziemia.
Stworzony przez Alexa Rossa i Rona Fortiera komiks stanowi zwieńczenie komiksowej historii o walce ludzi ze zbuntowanymi maszynami. Zeszyty z tej serii ukazywały się w latach 1988-1990, jeszcze przed premierą filmu Terminator 2: Dzień sądu. Dlatego też przedstawione w nich wydarzenia rozgrywają się inaczej niż na szklanym ekranie, co nie znaczy, że są gorsze czy nudniejsze.
Na finał walki ze Skynetem składa się pięć zeszytów. Przyglądamy się jak rebelianci pod wodzą zmęczonego trwającym konfliktem Johna Connorsa, tutaj zwanego Bear, podejmują ostatnią, heroiczną próbę przezwyciężenia sztucznej inteligencji. Środki są na wyczerpaniu, brakuje ludzi, a morale nie są najwyższe. Jednakże, nastawienie wspomnianego wyżej bohatera dodaje im sił, wiary i nadziei, i podejmują się tej niemal samobójczej misji, podążając do samego centrum operacji wroga.
Terminator – Płonąca Ziemia już od pierwszych stron porwał mnie swoim wizualnym stylem. Komiks czyta się bardzo łatwo. Jego estetyka przywodzi na myśl kinowe filmy, pełne mroku, niepewności i niszczycielskiego żywiołu, jakim są terminatory. Twórcy nie pozostawiają wiele naszej wyobraźni. Z wielkim przywiązaniem do detali prezentują nam kolejne kadry tej wciągającej, choć w gruncie rzeczy prostej historii.
Sama historia jak już wcześniej wspomniałem jest prosta. Autorzy nie skupiają się na konkretnych postaciach. Wystarczy podkreślić, że choć mamy tutaj całe zatrzęsienie różnych terminatorów, to tak naprawdę żaden z nich nie odgrywa istotnej roli w fabule. Wyglądają oryginalnie i naprawdę ciekawie, ale są tylko elementem tej historii, równie istotnym co sama siedziba Skynet, czy obóz rebeliantów.
Terminator – Płonąca Ziemia to absolutnie godne podsumowanie pewnej części tej wielomilionowej franczyzy. Tytuł ten jest w stanie zaspokoić oczekiwania największych fanów serii. Ma styl, jest pełen akcji i niespodzianek i wydaje się świetnie wpasowywać w klimat walki ze sztuczną inteligencją, która opanowała planetę. Sama historia nie jest może najbardziej oryginalna, ale dzięki niezwykle dokładnej kresce i dopracowaniu przez twórców zarówno scenariusza, jak i warstwy wizualnej opowieść zapada nam w pamięć i śmiało można uznać ją za jedną z ciekawszych propozycji gatunku science-fiction.
- Tłumacz: Tomasz Kupczyk
- Wydawnictwo: Scream Comics
- Format: 180×275 mm
- Liczba stron: 138
- Oprawa: twarda
- Druk: kolor
Terminator: Płonąca Ziemia.
Ocena:
Świetny finał wojny ze zbuntowanymi maszynami z zapierającą dech w piersi akcją i mroczną estetyką to tytuł dla każdego miłośnika gatunku.