W obronie Ziemi – recenzja komiksu Wojna Światów

Wojna światów - recenzja

Polscy miłośnicy Marvela musieli trochę poczekać, zanim otrzymali okazję oddania się lekturze albumu Wojna Światów. Czyli jednego z najważniejszych eventów w popularnym komiksowym uniwersum. Czy oczekiwanie to zostało odpowiednio nagrodzone?

Malekit Przeklęty to potężny czarnoksiężnik, z którego siłą musi się liczyć każdy. Jego wojska zdołały podbić już Dziewięć Światów, sprowadzając na nie śmierć i zniszczenie. Teraz na jego celowniku została już tylko jedna kraina – Midgard. Ziemia nie jest jednak całkowicie bezbronna w obliczu nadchodzącej wojny. Nasz świat zamieszkuje przecież pokaźna liczba osób o nadprzyrodzonych zdolnościach. Teraz bohaterowie będą musieli ściśle ze sobą współpracować, aby ocalić swój dom. Każdy z nich będzie musiał wspiąć się na wyżyny swoich możliwości i być gotowym na każde nawet największe poświęcenie dla dobra naszego świata.

Wojna Światów to album, którego niestety nie można polecić „każdemu”. Komiks nie jest polecany czytelnikom, którzy nie są dobrze obeznani z Marvelowym uniwersum. Chcąc dobrze zrozumieć złożoność historii i czerpać z niej pełną przyjemność trzeba wpierw przebrnąć przez kilka innych tytułów. Schemat i chronologię opowieści najlepiej obrazuje udostępniona przez wydawnictwo Egmont grafika.

Wojna światów - grafika chronologia historii
Przykładowe plansze: Egmont Polska

Jeśli mamy już jednak lekturę wskazanych pozycji za sobą, to nie pozostaje nic innego jak tylko oddać się przyjemności obcowania z dziełem Jasona Aarona. Tytuł w głównej mierze opiera się na trzech podstawowych elementach: akcji, akcji i jeszcze raz akcji. Miłośnicy dynamicznych superbohaterskich historii będą więcej niż zachwyceni treścią. Każda strona komiksu to porcja dynamicznych wydarzeń, które nie tylko nie pozwalają czytelnikowi na nudę, ale wielokrotnie mocno wciskając go w fotel i podbijając adrenalinę. Nie jest to oczywiście jedyna zaleta tego dzieła. Scenarzysta kreśli tu również kilka innych ciekawie prowadzonych wątków. Do tego wszystkiego dodaje on dobrze nakreślone wyraziste postacie o różnych charakterach z całą masą własnych osobistych problemów.

Decydując się sięgnąć po ten album, cały czas należy pamiętać, do jakiej kategorii popkultury się on zalicza. Niezły i przemyślany scenariusz ma bowiem tutaj swoje drobniejsze wpadki i bardziej infantylne momenty tak bardzo charakterystyczne dla komiksu superbohaterskiego. Nie ma tego zbyt wiele, zresztą fani gatunku nie będą w ogóle zwracać na to uwagę.

Za oprawę graficzną albumu odpowiedzialny jest Russell Dauterman, którego śmiało można nazwać weteranem komiksu superbohaterskiego (pracującego dla obu stron). Jak na doświadczonego twórcę przystało, wykonał on kawał solidnej pracy i stworzył świetnie wyglądające rysunki. Perfekcyjnie wręcz radzi on sobie z oddawaniem dynamiki konkretnych scen. Nieźle wychodzi mu również ukazywanie różnorakich emocji towarzyszących poszczególnym postaciom. Pewne drobne zastrzeżenia można mieć jedynie do niektórych stworzonych przez niego projektów bohaterów (są to jednak odczucia bardzo subiektywne).

Wojna światów - recenzja - grafika 1

Nie pozostaje nic innego jak kolejny raz się powtórzyć i polecić album Wojna Światów każdemu „doświadczonemu” miłośnikowi Marvela. Jestem przekonany, że każdy z takich czytelników będzie bawił się przy tytule doskonale.


  • Tłumacz: Marek Starosta
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Format: 167×255 mm
  • Liczba stron: 180
  • Oprawa: miękka
  • Druk: kolor

Komiksiarnia Dobra popkultura

Wojna Światów.
8/10

Ocena:

Solidna dawka widowiskowej treści, która powinna znaleźć się w posiadaniu każdego wielkiego miłośnika Marvela.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x