Jednym z popularnych motywów kryminalnych historii jest małe miasteczko, w którym dochodzi do zbrodni. Z pozoru wydaje się, że nie jest to nic nadzwyczajnie oryginalnego. Wielu twórców na przestrzeni lat stworzyło jednak niezwykle kuszące miejsca pełne skrywanych tajemnic, nietypowych mieszkańców i ich problemów. Tak oto powstało wiele oryginalnych książek, seriali, czy komiksów. Czy do tego grona należy album Saint-Elme tom 1? O tym można się przekonać, czytając poniższą recenzję.
Zaczynamy od niezbyt legalnej działalności. Oto grupka mężczyzn planuje przemyt. Jeden z nich jest bardzo upierdliwy i zamiast siedzieć na miejscu i słuchać się swoich partnerów, wciska nos w nieswoje sprawy. Tak natrafia na dziwne dziecko w wypełnionym czerwonym światłem pokoju, z dziwnym symbolem namalowanym na oknie. Chwilę później zabija swoich kolegów. Dlaczego i w jakim celu? Tego nie wiemy.
Zmieniamy klimat. Na promie do małego miasteczka Saint-Elme przypływa niezbyt przyjemny, można by wręcz użyć określenia grubiański detektyw, szukający uciekiniera. Szybko domyślamy się, że nie jest to rycerz w lśniącej zbroi. Agent Cooper to facet, który w razie konieczności bez wahania złamie zasady, a to, że jest gburowaty i przedkłada swoją misję nad bycie uprzejmym to już inna sprawa. Niewątpliwie czyni go to jednak oryginalną postacią.
W jego zadaniu towarzyszy mu asystentka pani Dombre wraz ze swoim gryzoniem o imieniu Bruce. To nietypowy duet, który nie potrafi za bardzo się ze sobą dogadać. Do sprawy podchodzą jednak profesjonalnie. Podążają oni za tropem, a w międzyczasie poznajemy kolejne zakątki tytułowego Saint-Elme oraz jego mieszkańców. Co ważne, również ich sekrety. Choć twórcy komiksu Serge Lehman i Frederik Peeters nie zdradzają nam ich w pełni. Powoli uchylają rąbka tajemnicy. Zaznaczają kto może być podejrzany, a dalej my w trakcie lektury staramy się sobie to wszystko skleić w pełną całość.
W mieście dzieją się różne dziwne rzeczy, które z jednej strony przykuwają nasz wzrok, a z drugiej wprowadzają w pewien stan relaksu, niejako odwracając naszą uwagę od śledztwa i poszlak. Przykładem tego jest płonąca krowa, czy bójka w klubowej toalecie, w której trakcie Dombre poślizgnęła się na kałuży moczu. Twórcy komiksu potrafią zaskoczyć czytelnika w najmniej przewidywalnym momencie. No bo kto by się spodziewał, że skacowany detektyw Franck Sangaré, przemierzający góry w siódmych potach będzie naprawdę blisko zakończenia swojej misji? To jednak dopiero pierwszy z pięciu tomów serii, więc zachowajcie spokój.
Tej pełnej zwrotów akcji historii towarzyszą niezwykle kolorowe, pełne życia i dynamiki ilustracje. Konkretne elementy otoczenia, czy kadry uwypuklające pewne zachowania zostały doskonale zaakcentowane. Nie koniecznie od razu rozumiemy ich znaczenie, ale dostrzegamy je, a te mogą później nabrać więcej sensu. Mają rację osoby, które wskazują na pewne inspiracje dziełami Davida Lyncha. Jest tu bowiem zarówno w samym scenariuszu, jak i oprawie wizualnej Saint-Elme jakiś rodzaj mroku i abstrakcyjności, który kojarzymy z amerykańskim artystą.
Myślę, że Saint-Elme tom 1 stanowi niezłe wprowadzenie do historii, ale jeszcze nie poczułem się do niej w 100% przekonany. Czegoś mi tutaj zabrakło. Może chodzi o to, że niejako z marszu wkraczamy do akcji i niewiele jest miejsca, by zwolnić i bardziej zagłębić się w historię tego miasteczka? Zaskakujące i tajemnicze zakończenie oraz pojawienie się bardzo ważnej dla fabuły postaci przekonało mnie jednak, że warto czekać na kolejny tom serii.
- Scenariusz: Serge Lehman
- Ilustracje: Frederik Peeters
- Wydawnictwo: Nagle Comics
- Format: 214×280
- Liczba stron: 80
- Oprawa: Twarda
- Data premiery: 14.06.2023 r.
Więcej ciekawych komiksów znajdziesz na Ceneo oraz Komiksiarnia Katowice.
Saint-Elme tom 1.
Ocena:
Przyciągający kolorem, a także zachęcający tajemniczą historią komiks, może stanowić ciekawą propozycję dla miłośników kryminalnych klimatów.