Dziewczyny, sport, dobra zabawa – trzy elementy, które zaprzątają głowę sporej części nastolatków. Do tego dochodzą jeszcze różnorakie emocje i cała masa innych problemów. To właśnie taką tematykę (podlaną dodatkowo sportowym sosem) można znaleźć w albumie Louca #1, który jest początkiem nowej komiksowej serii wydawnictwa Egmont.
Louca to bardzo przeciętny i niezwykle leniwy nastolatek. Nie wyróżnia się on sporcie, nie ma najlepszych ocen i ma ogromne trudności nawiązywania kontaktów z płcią przeciwną (szczególnie pewną dziewczyną, która niezwykle mu się podoba). Pragnie zostać wielkim piłkarzem, który swoimi umiejętnościami skradnie serce tej jedynej. Do tego jednak potrzeba zarówno talentu, jak i wielkiej motywacji do ciężkiej pracy. Niespodziewanie jego życie ulega diametralnej zmianie, kiedy poznaje on Nathana. Przystojnego, inteligentnego i wysportowanego chłopaka… który „cierpi” na pewną specyficzną przypadłość. Owa dwójka nawiązuje dość niespotykaną relację, która może wiele zmienić w ich egzystencji. Nathan zostaje trenerem Louci i zdeterminowany jest do tego, aby zrobić z niego prawdziwego rasowego zawodnika i tym samym pozwolić mu zaimponować ukochanej.
Patrząc na ogólny opis i okładkę komiksu, można odnieść wrażenie, że mamy tutaj do czynienia z serią sportową, w której będziemy obserwować rozwój piłkarskich umiejętności bohatera, który z czasem osiągnie poziom legendarnego Tsubasy. Jest to tylko część prawdy. Już po kilku stronach Louca #1 idzie się przekonać o tym, że sportowe zmagania są tutaj jedynie pretekstem do pokazania różnorakich problemów nastoletnich bohaterów. Piłka nożna jest tylko miłym dodatkiem do etapu szukania właściwej życiowej drogi, którą musi przejść każdy młody człowiek. Tematyka pozornie wydaje się być złożona i „głęboka”. Całość jest jednak lekka, łatwa i przyjemna w odbiorze. Fabuła utrzymana jest w komediowej otoczce, gdzie niezdarność Louci dobrze kontrastuje z „niezwykłością” Nathana. Czytelnik otrzymuje więc dużą dawkę dobrego humoru i fantazyjności, dzięki czemu scenariusz powinien trafić w gusta różnych grup wiekowych (nie tylko nastolatków).
Bardzo ważnym elementem komiksu jest również jego oprawa rysunkowa. Prace Bruno Deqiuer’a utrzymane są w mocno Disneyowskim stylu, przypominając najlepsze animacje. Nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że autor komiksu jest cenionym reżyserem animacji. Rysunki są kolorowe, mocno przyciągają uwagę odbiorcy, doskonale oddają dynamikę wydarzeń (szczególnie na boisku), jednocześnie zachowują swój infantylny bajkowy klimat.
Tytuł nie jest może czymś wybitnym i raczej nie stanie się wielkim „hitem”, ale i tak mamy tu do czynienia z solidną i przyjemną w odbiorze historią, która powinna zaciekawić wielu czytelników (nie tylko będących fanami piłki nożnej).
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
OCENA:
Podsumowanie.
Przyjemny, lekki i zabawny początek nowej komiksowej serii, która doskonale sprawdzi się jako dawka niezobowiązującej sportowo-komediowej rozrywki z nastolatkami w rolach głównych.
[…] Louca #2 obserwujemy dalsze zmagania tytułowego bohatera, który stara się przestać być szkolnym fajtłapą i tym samym zaimponować […]