Uroki i dramaty życia – recenzja mangi Mushishi #8

Mushishi #8 - recenzja

Seria Mushishi od samego początku była nietypowym dziełem, które wyłamywało się z pewnych przyjętych schematów gatunku seinen. Tytuł od pierwszej odsłony głównie był kierowany do świadomych czytelników, którzy większą uwagę skupiali na jego emocjonalnej warstwie niż prostej czystej komiksowej rozrywce.

Mushishi #8 nie wprowadza nagle żadnych zauważalnych zmian w formie i treści. Seria powoli chyli się ku końcowi (dziesięć tomów), nadal największy nacisk kładąc na melancholie, emocje, ludzkie dramaty i poukrywane wieloznaczne przesłania. Taka powtarzalność treści może wydawać się trochę „nudna”, jeśli jednak ktoś dał się porwać mistycznemu klimatowi mangi, to kolejne rozdziały pochłania z niekłamaną przyjemnością i ciągle chce więcej.

Mushishi #8 - rysunek 1

Ósma odsłona cyklu rozpoczyna się tutaj od historii pewnego mężczyzny, który swoją ciężką pracą zdołał przemienić niegościnny kawałek ziemi w pola pozwalające wyżywić jego bliskich. Tereny, które niegdyś były nieurodzajami, nagle stały się polami „mlekiem płynącymi”. Nie była to jednak tylko zasługa wytężonej pracy wspomnianego mężczyzny, ale również „mushi”, które karmiły się jego poświęceniem. Autorka doskonale pokazuje tutaj, że determinacja i praca przynoszą z czasem oczekiwane efekty, wszystko jednak ma swoją cenę i trzeba być gotowym na jej „zapłacenie”. Rozdział Na dnie zimy odbiega od ludzkich emocji, przyjmując bardziej „ekologiczny” wydźwięk i stawiając głównego bohatera serii w sytuacji zmagania się z naturą. Autorka doskonale pokazuje tutaj, że pewnych wydarzeń nie da się przewidzieć i trzeba się jakoś do nich dostosować. Z dostępnych w mandze historii (pięć rozdziałów) mocno wyróżnia się również ostatni z rozdziałów – Błotna trawa. Ginko poszukuje tutaj przyczyny specyficznej przypadłości mieszkańców pewnej wsi, na nogach których wyrastają dziwne narośla/pąki. Cała sprawa powiązana jest okoliczną górą i tajemnicą, o której pewien z mieszkańców chciałby zapomnieć. Opowieść tą można uznać za kwintesencje serii, autorka miesza tu naturę i jej wpływ na człowieka z ludzkimi emocjami oraz wydarzeniami pokazującymi nasz destrukcyjny charakter. Oczywiście nic z tego nie jest podane w lekkiej i prostej formie, a całe wykreowane przesłanie trzeba samemu odkryć i zrozumieć.

Podobnie jak warstwa fabularna, zmianą nie ulega tutaj również oprawa rysunkowa. Mushishi #8 to mistyczny i niezwykle urokliwy styl graficzny, którym trudno jest się nie zachwycać. Urushibara na przestrzeni kolejnych części doprowadziła swoje zdolności do perfekcji i potrafi ona z pozornie prostych i szorstkich kadrów wydobyć niezwykłą artystyczną głębię (doskonale wpasowującą się w klimat tytułu).

Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko gorąco polecić tę część każdemu, kto czyta serię i zalicza ją do grona swoich ulubionych tytułów. Na pewno nie będzie on zawiedziony lekturą.

Mushishi #8 - rysunek 2


Dziękujemy wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

OCENA:
8.5/10

Podsumowanie.

Ciągle porywająca dawka mistycyzmu i ludzkich emocji, które wprowadzają czytelnika w niezwykły nastrój i skłaniają go do głębszej refleksji.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x