Recenzja komiksu – Locke & Key tom 6: Alfa i Omega.

Locke & Key tom 6: Alfa i Omega recenzja

W społeczeństwie krąży pewne powiedzenie, że nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. W przypadku serii Locke & Key początek był wyśmienity, oczekiwania wobec finału są więc ogromne. Czy zostały one spełnione?

Ostatnia klasa liceum w Lovecraft przygotowuje się do ważnego wydarzenia, jakim niewątpliwie jest bal maturalny. Część bohaterów ma jednak zdecydowanie inne problemy na głowie. Lucas Caravaggio pod postacią małego Bode’a dostaje się bowiem do Jaskini Topielca. Miejsca, gdzie może on otworzyć ostatnie drzwi i uwolnić wszystkie demony. Przeciwstawić się jego sile może jedynie grupa osób, od których naprawdę zależy przyszłość całego świata.

Zabierając się za lekturę albumu Locke & Key tom 6 zanurzamy się więc rodzinnej tragedii pełnej nienawiści, brutalności i demonów czyhających, aby zawładnąć światem. Joe Hill doskonale wie jakie treści zaserwować, aby mocno przykuć uwagę czytelnika i co najważniejsze spełnić jego oczekiwania (co do finału).

Locke & Key tom 6: Alfa i Omega przykładowy rysunek

Poprzednie odsłony serii były mroczne, w niektórych fragmentach nieprzeniknione fabularnie i niesamowicie klimatyczne. Wszystko to jednak było jedynie przystawką do tego, co można znaleźć w tym tomie. Ostatnia odsłona cyklu to dawka wrażeń, które na bardzo długo pozostaną w pamięci czytelnika.

Scenarzysta zabiera swoich bohaterów w emocjonalną podróż, która z każdym kolejnym wydarzeniem ma ogromny wpływ na ich życie i zachowanie. Najlepiej chyba to widać na przykładzie nastolatków, którzy mierząc się ze swoimi lękami i masą różnych niebezpieczeństw, stali się świadomymi młodymi dorosłymi gotowymi do ostatecznej walki dobra i zła.

Hill nie zapomina przy tym również należycie rozwinąć dalszych losów postaci drugoplanowych. Każda przeczytana strona pełna jest więc tu różnych szczegółów zamykających wszystkie napoczęte wątki. Twórca pozostawia jednak przy tym pewną nutkę tajemniczości, tak aby czytelnik również miał okazję zaprząc do pracy swoją wyobraźnię.

Scenariusz jest naprawdę wyśmienity i prawie na każdym kroku widać tutaj geny i geniusz Kinga (w końcu pewne zdolności są dziedziczne w rodzinie).

Zachwycając się scenariuszem, nie można również nie docenić graficznego kunsztu Gabriela Rodrigueza. To, co najbardziej przykuwa tutaj uwagę, to oczywiście genialne projekty postaci. Twarze pełne różnorakich emocji to coś, obok czego naprawdę trudno jest przejść obojętnie. Przewracając kolejne strony i przyglądając się kolejnym kadrom, wyraźnie widać, że artysta wspiął się na wyżyny swoich zdolności, jeszcze bardziej poprawiając swój styl w stosunku do poprzednich odsłon. Nie zabrakło tu oczywiście również zachwycającej (na swój sposób) dawki fantazyjności i bezpardonowej brutalności, co jeszcze bardziej podsyca klimat dzieła.

Nie pozostaje więc nic innego jak tylko napisać, że album Locke & Key tom 6: Alfa i Omega to dzieło wyśmienite (zresztą jak cała seria). Jeśli jeszcze ktoś nie miał okazji obcowania z tym tytułem, a lubi klimatyczne, mroczne opowieści to gorąco zachęcam. Polecam również w pierwszej kolejności sprawdzić komiks, zanim zabierze się za serial.


  • Scenarzysta: Joe Hill
  • Ilustrator: Gabriel Rodriguez
  • Wydawnictwo: Taurus Media
  • Format: 170×260 mm
  • Liczba stron: 200
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor

Album do znalezienia na Ceneo.pl. Więcej dobrych komiksów znajdziesz na Komiksiarnia Katowice.

Komiksiarnia Dobra popkultura


Locke & Key tom 6: Alfa i Omega.
10/10

Ocena:

Doskonały finał, doskonałej historii, który w doskonały sposób zapewnia czytelnikowi doskonałą porcję rozrywki.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x