Mroczne oblicze wielkiej metropolii – recenzja komiksu Kroniki Under Yorku #1

Kroniki Under Yorku #1 recenzja

Nowy Jork kolebka wielkich pieniędzy, nieograniczonych możliwości i sztuki. Mało kto jednak wie, że miasto skrywa swoje mroczne oblicze. Głęboko pod chodnikami, którymi codziennie przemieszczają się setki tysięcy ludzi, znaleźć można drugi magiczny świat zarządzany przez pięć potężnych klanów czarowników i czarownic. To właśnie jego oblicze i sekrety będzie miał okazje odkryć czytelnik, sięgając po album Kroniki Under Yorku #1.

Główną bohaterką albumu Kroniki Under Yorku #1 jest dziewiętnastoletnia Alison Walker. Na co dzień, aby się utrzymać zajmuje się ona sprzedażą burgerów. Jej ambicje są jednak znacznie większe i mają wiele wspólnego ze sztuką. Jest ona bowiem początkującą malarką, która właśnie ma zorganizować swoją pierwszą poważną wystawę. Ponadto jest ona czarownicą, która jednak od bardzo dawna nie praktykowała magii. Teraz najważniejsze jest dla niej zrobienie dobrego wrażenia swoimi obrazami, tym samym otwierając sobie wrota do wielkiej kariery. Nie spodziewała się ona jednak tego, że wieczór wystawy przybierze nieoczekiwane i mocno dramatyczne oblicze. W wyniku zaklęcia rzuconego przez jej własnego brata, jej sztuka ożywa i zaczyna porywać gości. Ona sama zaś przenosi się do równoległego magicznego świata Under Yorku, w którym wplątana zostaje w wielką i niebezpieczną intrygę.

Kroniki Under Yorku #1 recenzja - grafika 1

Magia, bestie, obślizgłe macki, tajemnice, zły demon, potężni czarodzieje, intrygi, wszechobecny chaos. Brzmi to wszystko dość ciekawie i sprawia, że historia jest bardzo efektowna i mocno nastawiona na rozrywkę. Zawsze musi pojawić się jednak pewne „ale”. W tym przypadku chodzi o pewną wtórność treści. Scenarzysta Sylvain Runberg kreśli tutaj dość typową fabułę dla nastolatków/ młodych dorosłych, w której wykorzystuje on całą masę sprawdzonych elementów. Schematów, z którymi miłośnicy popkultury mieli już do czynienia dziesiątki, jeśli nie setki razy.

Wykorzystane przez twórcę pomysły nadal potrafią zaciekawić czytelnika i co najważniejsze zapewniają one mu dawkę prostej, acz przyjemnej zabawy. Nie ma jednak co ukrywać, że powtarzalność niektórych wątków ma wymierny wpływ na jakość tytułu. Nie jest to pozycja, która mocno i trwale zapadłaby w pamięci odbiorcy. Równie szybko, jak się ją czyta, tak samo szybko się o niej zapomina po odłożeniu na półkę. Pewne zastrzeżenia można mieć również do głównej bohaterki. Jak na razie (w pierwszym tomie) nie specjalnie się ona wyróżnia. Młoda kobieta z magicznymi zdolnościami o nieskalanym sercu, masą osobistych problemów wplątana w większą intrygę, dokonująca dziwnych (czasem głupich) decyzji.

Bardzo mocną stroną albumu jest za to oprawa graficzna, nie powinno to jednak dziwić, skoro za rysunki odpowiada tutaj Mirka Andolfo. Każdy, kto miał wcześniej do czynienia z pracami włoskiej artystki, doskonale wie, że potrafi ona w niesamowitym stylu połączyć kolorową oprawę, mroczniejsze klimaty i szczyptę humoru. Nie inaczej jest w przypadku tego dzieła.

Kroniki Under Yorku #1 są więc dość przyjemną i rewelacyjnie zwizualizowaną fantazyjną historią dla mniej wybrednego czytelnika, który szuka czegoś prostego i szybkiego do przeczytania. Zarówno Mirka Andolfo, jak i Sylvain Runberg mają jednak w swoim dorobku znacznie lepsze tytuły.


  • Scenarzysta: Sylvain Runberg
  • Ilustrator: Mirka Andolfo
  • Tłumacz: Małgorzata Fangrat-Jastrzębska
  • Wydawnictwo: Scream Comics
  • Format: 240×320 mm
  • Liczba stron: 80
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolor

Komiksiarnia Dobra popkultura

Kroniki Under Yorku. Tom 1: Klątwa.
6.5/10

Ocena:

Dawka prostej fantazyjnej rozrywki dla „młodych dorosłych”, którzy nie oczekują od albumu niczego nadzwyczajnego.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x