Szybki i znaczący rozwój technologiczny, to zarówno wielka nadzieja na lepszą przyszłość, jak i potencjalne ogromne zagrożenie dla ludzkości. Można się o tym przekonać, sięgając po album Geneza, który pojawił się w ofercie wydawnictwa Kultura Gniewu.
Geneza to sześcioczęściowa postapokaliptyczna miniseria (w naszym kraju pojawiło się wydanie zbiorcze), która zabiera czytelnika setki lat w przyszłość. Do momentu, kiedy ludzkość przestała władać planetą i kompletnie z niej zniknęła. Władze na Ziemi przejęła sztuczna inteligencja, która swego czasu doprowadziła do wyeliminowania ludzi. W takich realiach funkcjonuje android Chloe, który wskrzesza człowieka o imieniu David. Nie jest to jednak zwykła osoba a geniusz, którego wynalazki doprowadziły do zagłady naszego gatunku. Teraz będzie miał on okazję zadośćuczynić i spróbować przywrócić ludzką rasę. Na jego poczynania nie pozostaje jednak obojętna sztuczna inteligencja władająca planetą. Jest ona gotowa zrobić wszystko, aby zniweczyć jego starania i ostatecznie pozbyć się ludzi.
Na pierwszy rzut oka fabuła komiksu dość mocno przypomina całą masę innych postapokaliptycznych dzieł, które regularnie pojawiają się na rynku. Scenarzysta Clay McLeod Chapman co prawda sięga tutaj po pewne sprawdzone schematy, ale stara się je podać czytelnikowi w dość nieoczywisty i zaskakujący sposób. Album od pierwszych stron stawia duży nacisk na tajemniczość. Ekspozycja szczegółów jest tutaj ograniczona do niezbędnego minimum, tworząc tym samym intrygującą opowieść, którą z wielką ciekawością chce się poznawać. Nie wiadomo jak doszło do tragedii, co ją spowodowało, czy David rzeczywiście był jej przyczyną? Tego rodzaju pytań pojawia się tutaj cała masa i wszystkie stopniowo odsłaniane są przed czytelnikiem (odpowiednio dawkując napięcie). Obok tego wszystkiego twórca kreśli ciekawie rozwijającą się relację pomiędzy androidem i człowiekiem. Zdarzają się tutaj momenty w których „człowieczeństwo” nabiera całkiem nowego znaczenia i niekoniecznie musi być ono przypisane gatunkowi ludzkiemu. Jedyne, do czego można się przyczepić to troszkę zbyt „poetycki” język, który wprowadza momentami niepotrzebne fabularne zamieszanie.
Jest to jednak naprawdę mała wada, głównie za sprawą tego, że scenarzysta dość mocno ogranicza tutaj wszelakie dialogi, dając tym samym szanse lepszego wybrzmienia ciekawej oprawie graficznej. Rysunki Jakuba Rebelka stanowią tu ważną część historii i momentami naprawdę trudno jest oderwać od nich wzrok. Artysta dba o szczegóły swoich prac, łącząc tu postapokaliptyczne elementy z przecudnie wyglądającą naturą (która mogła się rozwinąć nie obawiając się destrukcyjnej strony człowieka). Perfekcyjnym uzupełnieniem rysunków jest dobrze dobrana paleta barw, stawiająca nacisk na bardzo wyraziste mocne kolory.
Geneza nie jest może dziełem idealnym, ale na pewno stanowi ścisłą czołówkę dzieł postapo i zdecydowanie powinna spodobać się ona fanom tego gatunku.
Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
OCENA:
Podsumowanie.
Wciągający, zaskakujący i zachwycający (zarówno fabularnie, jak i rysunkowo) postapokaliptyczny komiks, który można zaliczyć do ścisłej czołówki tego gatunku.