Recenzja komiksu – Dziki Zachód tom 1: Calamity Jane.

Dziki Zachód tom 1 recenzja

Western to gatunek popkultury, który w ostatnim okresie nie jest jakoś nadmiernie eksploatowany. Dobre filmowe produkcje można zliczyć na palcach jednej dłoni. Fani mocnych „westernowych” wrażeń, zawsze jednak mogą liczyć na powieści graficzne. Co jakiś czas bowiem na rynek trafia nowy solidny tytuł z tego segmentu rozrywki. Czy do tego grona zalicza się album Dziki Zachód tom 1: Calamity Jane? O tym można się przekonać, czytając poniższy tekst.

Komiks rozpoczyna się dosyć spokojnie. Widzimy rodzinę podróżującą wozem w kierunku zachodu. Mały chłopiec gra na banjo, z niecierpliwością oczekując nowego „szczęśliwego” życia, w miejscu, gdzie każdy może zacząć od nowa. Lekki klimat dzieła momentalnie jednak się zmienia, a przedstawione postacie przekonują się o „dzikości” terenów, na które zawędrowali.

Mocny prolog wprowadzający czytelnika we wszechobecną przemoc wypełniającą tytułowy Dziki Zachód jest jedynie drobnym wstępem do dalszej dawki emocji, szaleństwa i dramaturgii. Jedną z głównych postaci albumu jest Martha Cannary. Kobieta starająca się jakoś przetrwać w bardzo niebezpiecznym i niegościnnym świecie. Pewnego dnia dotyka ją tragedia, która drastycznie wszystko zmienia w jej życiu. Przewracając kolejne strony dzieła, widzimy więc jak przemienia się ona w Calamity Jane, która jest gotowa dosłownie na wszystko, aby tylko nikt nigdy więcej jej nie skrzywdził.

Thierry Gloris w swoim dziele nie decyduje się sięgnąć po pewne dosyć klasyczne elementy westernu. Nie znajdziemy tutaj dzielnych kowbojów, krwiożerczych Indian i innych tego typu schematów. Zamiast tego poszczególne strony komiksu wypełnione są po brzegi sugestywną brutalnością, z zabójcami, łowcami głów, prostytutkami, morderstwami, gwałtami, torturami i innymi wątkami dla dojrzałego i świadomego czytelnika.

Dziki Zachód tom 1 grafika 1
Przykładowe plansze: Lost in Time.

Scenariusz to bezkompromisowy obraz mieszanki brudu, krwi i rozpaczy, z której ulepiony jest cały naprawdę „Dziki” Zachód. W bardzo niebezpiecznym świecie autor umieszcza znane autentyczne postacie, które odcisnęły swoje piętno na historii tego zakątka USA. Nie czyni to z dzieła oczywiście komiksu ściśle historycznego, ale twórca stara się trzymać pewnych realistycznych szczegółów.

Sama przedstawiona tutaj historia, może nie jest jakoś szalenie długa i głęboka. Na pewno jednak potrafi być ona mocno angażująca i w wielu scenach widowiskowa. Na pierwszy plan wysuwają się tutaj świetnie przygotowane projekty postaci, które na długo potrafią zapaść w pamięci czytelnika.

Mroczny obraz Dzikiego Zachodu bardzo dobrze wizualizowany jest przez Jacquesa Lamontagne. Kanadyjski artysta potrafi świetnie pokazać brutalne i gwałtowne oblicze świata, nie bojąc się sięgać przy tym po dosyć wyraziste sceny. Rysunki nie tylko budują „widowiskową” atmosferę dzieła, ale również przesiąknięte są sugestywną rozpaczą bohaterów.

Dziki Zachód tom 1: Calamity Jane jest więc początkiem naprawdę imponującego (pod wieloma względami) i wartego przeczytania westernu, który śmiało można zaliczyć do ścisłej czołówki gatunku.


  • Scenarzysta: Thierry Gloris
  • Ilustrator: Jacques Lamontagne
  • Tłumacz: Jakub Syty
  • Wydawnictwo: Lost in Time
  • Format: 240×320 mm
  • Liczba stron: 56
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor

Komiksiarnia Dobra popkultura

Dziki Zachód. Tom 1: Calamity Jane.
9/10

Ocena:

Mroczne i brutalne oblicze Dzikiego Zachodu, które potrafi być mocno zachwycające dla dorosłego czytelnika.

 

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x