Batman Death Metal #3 to nie tylko kolejna odsłona serii, która coraz szybciej zbliża się do swojego finału. To również dawka widowiskowości, mroku, szaleństwa i niczym nieskrępowanej wyobraźni scenarzystów, która na długo pozostanie w pamięci fanów DC.
Po raz kolejny mamy do czynienia z dość złożoną i na swój sposób skomplikowaną kompozycją kilku różnych dzieł. Album Batman Death Metal #3 to bowiem nie tylko kontynuacja historii stworzonej przez scenarzystę Scotta Snydera. Wnętrze komiksu skrywa również kompilację różnych „dodatków”. Pod twardą oprawą znajdziemy materiały publikowane pierwotnie w zeszytach: Dark Nights: Death Metal #5, Dark Nights: Death Metal – Infinite Hour Exxxtreme! #1, Dark Nights: Death Metal – The Multiverse Who Laughs #1, Justice League #53–57. Rozstrzał jest więc dość spory, ale pozwala to czytelnikowi na szersze spojrzenie na główną oś fabularną. Tym samym lepsze zrozumienie niektórych scenariuszowych pomysłów poszczególnych twórców.
Jeśli chodzi o „widowiskową” stronę tytułu, to fani komiksu superbohaterskiego ze stajni DC na pewno nie będą narzekać na nudę. Kolejne strony tomu trzeciego to bowiem dawka naprawdę wyrazistej i różnorodnej akcji. Począwszy od śledzenia poczynań Ligi Sprawiedliwości pod przywództwem Nightwinga, próbującej zniszczyć tron bogini Perpetui. Przez dalsze losy Batmana, Supermana i Wonder Women, kończąc na pojawieniu się kolejnych niespotykanych wersji Mrocznego Rycerza (w tym połączenie Batmana i Lobo). To wszystko i tak jest ledwie zarysem całej akcji, która potrafi trzymać w napięciu do samego końca.
Dynamiczny scenariusz jest więc zaskakujący, zachwycający i mocno angażujący. Niestety nie jest on wolny od wad. Bywają momenty, kiedy historia jest moim zdaniem niepotrzebnie nadmiernie skomplikowana. Niektórzy scenarzyści trochę zbyt mocno popuścili wodzę wyobraźni i wykreowali dość szaloną wielowarstwową opowieść, której szczegóły zrozumieją tylko najwięksi fani DC. Odrobinę ponarzekać można również na niektóre dialogi, które o wiele lepiej prezentowałyby się, gdyby były bardziej zwięzłe.
Warstwa graficzna tomu trzeciego to zbiór prac różnych artystów na czele z Gregiem Capullo i Xermanico. Styl tego pierwszego twórcy powinien być fanom serii doskonale znany. O wiele większą uwagę zwracają tutaj rysunki drugiego z artystów. Stawia on bowiem na mocno postapokaliptyczny klimat (rodem z Mad Max), który zaskakująco dobrze potrafi dopasować się do treści scenariusza.
Batman Death Metal #3 można więc uznać za porcję dobrej rozrywki dla największych fanów DC, którzy pragną przede wszystkim widowiskowości i odrobiny szaleństwa. Cała reszta niekoniecznie zachwyci się scenariuszem i jego „złożonością”.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
OCENA:
Podsumowanie.
Widowiskowa dawka komiksu superbohaterskiego, w którym scenarzyści mocno popuszczają wodzę wyobraźni i serwują fanom DC mocno zaskakującą i szaloną historię.