„Metalowa” akcja – recenzja komiksu Batman Death Metal #1

Batman Death Metal #1 - recenzja komiksu

Jesteś fanem „metalowej” serii stworzonej w 2017 roku przez duet Scott Snyder i GregaCapullo? Podobają ci się epickie crossoverowe historie, w których widowiskowa akcja zawsze jest na pierwszym planie? Jeśli odpowiedzi na powyższe pytania są twierdzące, to zdecydowanie w sferze twoich zainteresowań powinien znaleźć się album Batman Metal. Batman Death Metal #1, który pojawił się na naszym rynku nakładem wydawnictwa Egmont.

Zanim ktoś zdecyduje się sięgnąć po ten komiks, dobrze byłoby wcześniej poznać kilka innych historii, bez których znajomości pozytywny odbiór scenariusza może być dość problematyczny. Wydarzenia ukazane w tej mini serii powiązane są bowiem mocno z takimi tytułami jak: Liga Sprawiedliwości (Snydera), Wojna Totalna: Rok łotrów czy wspomniana już seria „Metal”. Wszystko dobrze ukazane jest na samym początku albumu w postaci przejrzystej grafiki. Dopiero odpowiednia kolejność lektury pozwala na pełne docenienie komiksu i czerpanie z niego największej dawki rozrywki.

Batman Death Metal #1 - rysunek 1

Akcja albumu rozpoczyna się od gigantycznego cliffhangerowego zakończenia historii przedstawionej w Lidze Sprawiedliwości. Fani nareszcie mają tutaj okazję dowiedzieć się, jakie były następstwa walki bohaterów z boginią Perpetuą. Fabuła przenosi nas do innego wymiaru, w którym Batman, Który się śmieje odniósł spektakularny sukces i całkowicie zmienił oblicze rzeczywistości. Stał się on władcą koszmarnego świata, gdzie „bohaterowie” nie mieli zbyt wiele do powiedzenia i musieli dbać o własne życie. Na całe szczęście w uniwersum DC nic nie jest jednak do końca przesądzone i zawsze można spodziewać się niesamowitych zwrotów akcji. Jedyną szansą na zmianę rzeczywistości jest Prawdziwy Batman, który działając od pewnego czasu w cieniu, cały czas stara się walczyć z groźnym przeciwnikiem. Sporo do powiedzenia będzie miała tutaj również Wonder Women, która została władczynią Podziemia i marzy się jej obalenie tyrana. Czytelnik może być więc pewien, że nie zabraknie tutaj dla niego „mocnej” treści, która zapewni mu sporą dawkę komiksowej rozrywki.

Batman Death Metal #1 - rysunek 2

Nie ma co ukrywać, że album w głównej mierze swoją siłę opiera na niesamowitej akcji, w której nie będzie brakować zaskakujących zwrotów fabularnych, mocnych scen potyczek czy wyrazistej i lekko humorystycznej narracji. Snyder i pozostali autorzy odpowiedzialni za scenariusz, doskonale wiedzą jak zainteresować odbiorcę i zapewnić mu masę niezapomnianych wrażeń. Kolejne strony swojego dzieła wypełniają oni więc ciekawymi pomysłami i koncepcjami, które nie mogłyby się znaleźć w głównym nurcie uniwersum. Mając jednak do dyspozycji „alternatywną” rzeczywistość, mogą oni sobie pozwolić na naprawdę dużą dawkę przyjemnego „szaleństwa”. Nie zabraknie tutaj również próby ukazania bardziej złożonej historii. Twórca nie robi tego jednak sposób nazbyt bezpośredni, pozwalając aby „głębsze” treści były uzupełnieniem czystej superbohaterskiej rozrywki.

Obok samego scenariusza, na duże słowa uznania zasługuje również oprawa rysunkowa. Wizualizowana akcja wygląda tutaj fenomenalnie, a świetnie dobrana paleta barw nadaje tytułowi należytego klimatu. Z całego grona artystów największą uwagę zwracają tu jednak prace Capullo, które robią niesamowite wrażenie (zarówno jeśli chodzi o projekty postaci czy tła).

Batman Death Metal #1 - rysunek 3

Bezsprzecznie więc album Batman Metal. Batman Death Metal #1 jest dziełem, po które warto sięgnąć, jeśli pragnie się solidnej dawki komiksowej akcji.


Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Snyder i jego szalona dawka „akcji”.
8.5/10

Ocena:

Niesamowita, wciągająca, zaskakująca i widowiskowa komiksowa akcja, która porywa czytelnika od pierwszej strony i zapewnia mu iście „gargantuiczną” dawkę popkulturowej rozrywki. Pozycja obowiązkowa dla każdego fana „metalowego DC”.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] popchnąć wydarzenia do przodu, pogłębić historię i zniwelować niektóre niejasności pierwszej części. Snyder ograniczoną ilość miejsca wykorzystuje w stu procentach, skupiając się na trzech […]

0
Would love your thoughts, please comment.x