Walka o dominację nad światem – recenzja anime Spriggan #1

Spriggan recenzja anime

Czasami zamiast ambitnych, złożonych filmów czy seriali mam ochotę obejrzeć coś prostszego. Ważne, żeby było mnóstwo akcji, oryginalnie bohaterowie i zrozumiała fabuła. Jakiś czas temu natrafiłem na zwiastun takiego właśnie tytułu, a nieco później miałem okazję przekonać się, czy mój instynkt mnie nie zawiódł. Anime, które według mnie spełnia powyższe kryteria to najnowsza propozycja platformy Netflix Spriggan.

W latach 1989-1996 wydawana była manga, której autorami byli Hiroshi Takashige (scenariusz) i Ryoji Minagawa (ilustracje). Seria doczekała się 11 tomów i była na tyle popularna, że doczekała się pełnometrażowego filmu anime. Nic dziwnego, bowiem zarys fabuły Spriggan prezentował się naprawdę interesująco.

Losy naszego świata zmieniają się, gdy zostaje odnaleziona tajemnicza tablica spisana przez pradawną cywilizację. Skierowana do następnych pokoleń wiadomość spisana w starohebrajskim informowała ludzi o posiadających niezwykłe właściwości artefaktach. Zawierała zarazem prośbę by nie dopuścić do tego, żeby te przedmioty wpadły w niepowołane ręce. Organizacją, która podjęła się tego celu jest japońska korporacja ARCAM. W jej ramach operują specjalnie wyszkoleni do udziału w misjach mających na celu ochronę artefaktów. To właśnie są tytułowi Spriggani.

Spriggan recenzja anime - grafika 1

Po ponad dwudziestu latach Netflix zainteresował się historią opowiedzianą w Spriggan i tak powstało najnowsze anime platformy streamingowej. Pierwszy sezon japońskiej produkcji to raptem sześć odcinków, za to każdy z nich trwa nieco ponad 40 minut i jest trochę jak krótki film pełnometrażowy. Każdy z epizodów to oddzielna opowieść i oddzielny artefakt. Punktem wspólnym jest jednak nastoletni Spriggan Ominae Yu, biorący udział w kolejnych misjach.

Z początku myślałem, że będzie to pełne akcji anime skierowane do najmłodszych, taki typowy shounen, w których jest przygoda, nadprzyrodzone moce no i oczywiście humor. Szybko okazało się jednak, że Spriggan oferuje bardziej skomplikowaną, a przede wszystkim często brutalną i krwawą fabułę, w której walka toczy się o losy naszego świata, a istotne znaczenie ma także współczesna przedstawionemu światu geopolityka.

Ta złożoność pozytywnie mnie zaskoczyła. W każdym odcinku Yu mierzy się z agentami z innego państwa. Raz ze Stanów Zjednoczonych, następnym razem z brytyjskim wywiadem, a kiedy indziej z wywiadem niemieckim. Co ciekawe, każda z rywalizujących z ARCAM organizacji ukazana jest tutaj w roli złoczyńcy. Dopiero pod koniec twórcy sugerują nam jednak, że nawet w japońskiej korporacji mogą znaleźć się zgniłe jabłka, a główny bohater powinien na nie uważać.

Niewątpliwie najmocniejszym punktem Spriggan są sceny walki. Jest ich tu zatrzęsienie. Nasz bohater często musi się porządnie nagłówkować, by pokonać swoich przeciwników. Pojedynki są widowiskowe, wybuchowe i bardzo często krwawe. W anime nie zobaczycie czegoś takiego jak powierzchowna rana.

Jeśli chodzi o jakość animacji, to z tą bywa różnie. Bywa, że twórcy posiłkują się trójwymiarową grafiką, ale przez większość czasu mamy tu do czynienia z tradycyjnym anime. Bodaj w pierwszym odcinku jest kilka scen, przy pracy nad którymi animatorzy ewidentnie przysnęli, a te wyglądają bardzo sztucznie. Na szczęście nie jest ich zbyt wiele.

Jako minus można potraktować sposób, w jaki przedstawieni są bohaterowie animacji. Choć ich wizerunki są oryginalne, to twórcy nie poświęcają zbyt wiele czasu na rozwój postaci. Nie ma to większego znaczenia w przypadku osób, które pojawiają się tylko w danym odcinku. Niestety, dotyczy to jednak głównego bohatera, o którym tak naprawdę nie dowiadujemy się zbyt wiele. A szkoda, bo myślę, że większość widzów jest ciekawa skąd nastolatek i sierota dołączył do ARCAM, a na dodatek stał się ich najlepszym agentem.

Jak zatem widać Spriggan ma swoje wady i zalety. W moich oczach ta interesująca historia jest jednak warta obejrzenia i zapada w pamięć. Anime w moich oczach ma wciąż niewykorzystany potencjał. Choć naprawdę mi się spodobało, to po tym, co tu zobaczyłem, liczę na więcej w następnych odcinkach. Nie jestem jednak pewien czy inni widzowie podzielą mój entuzjazm.


Komiksiarnia Dobra popkultura

Spriggan.
7/10

Ocena:

Dynamiczna, pełna akcji animacja w pomysłowy sposób czerpie z różnych legend, jednocześnie stanowiąc świetną, zrozumiałą dla każdego rozrywkę.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x