Cybernetyczna historia o miłości – recenzja anime Cyberpunk: Edgerunners

 Cyberpunk: Edgerunners recenzja anime

Jeśli w ciągu ostatnich kilkunastu lat polscy fani popkultury mogli się z czegoś naprawdę cieszyć, to z pewnością był to sukces studia CD Projekt RED. Ich bestsellerowa seria gier Wiedźmin zawładnęła wyobraźnią milionów osób na całym świecie. Nic zatem dziwnego, że oczekiwania wobec ich kolejnego projektu były ogromne. Udało się jednak je spełnić, tworząc niesamowity świat przyszłości. Na tyle niesamowity, że postanowiono stworzyć anime, którego akcja toczy się właśnie tam. W produkcji dopomógł Netflix i tak oto powstał Cyberpunk: Edgerunners.

Przyszłość. Ludzie modyfikują swoje ciała, wszczepiając sobie cybernetyczne ulepszenia. Dzięki nim mogą być szybsi, silniejsi, czy zwinniejsi. My trafiamy jednak do slumsów, które rządzą się jedną zasadą – przetrwa silniejszy. Poza tym ludzie robią co chcą. Masturbują się na ulicy, wymiotują gdzie popadnie, a śmieci walają się dosłownie wszędzie. I właśnie w samym centrum tej degrengolady poznajemy bohatera Cyberpunk: Edgerunners Davida.

Chłopak wpatrzony jest w edgerunnerów, wyjętych spod prawa najemników, ale czy ma jakieś marzenia? Wydaje się pogodzony ze swoim miejscem w społecznej hierarchii. Inne zdanie na ten temat ma jego matka, która wręcz zaharowuje się, aby jej syn mógł uczęszczać do elitarnej akademii i wyrwać się ze slumsów. Niestety, dwójkę spotyka nieszczęśliwy wypadek i kobieta umiera. Pozostawiony sam sobie bohater, w którego ręce przypadkowo trafił wojskowy sprzęt, postanawia go wykorzystać, co z czasem przybliża go do tytułowych edgerunnerów.

Tak w dużym skrócie prezentuje się punkt wyjścia fabuły Cyberpunk: Edgerunners. Na przestrzeni dziesięciu odcinków poznajemy miasto bezprawia i brutalnych przestępców, ale także grupę przyjaciół, których łączy niezwykła więź. Co więcej, na pierwszy rzut oka anime jawi nam się głównie jako historia pełna dynamicznej akcji, krwawych scen walki i wszechobecnej destrukcji i buntu. Z czasem przekonujemy się jednak, że jest to w gruncie rzeczy historia o miłości, o uczuciu, które jest w stanie przebić się przez te wszystkie cybernetyczne wszczepy.

Styl animacji jest tu świetny. Idealnie sprawdza się w przypadku walk, podziwiania wszystkich technologicznych udogodnień, a także w chwilach refleksji, gdy fabuła zwalnia tempo i koncentruje się na tym, co w życiu najważniejsze. Anime jest naprawdę barwne. Ciężko oderwać się od nocnego miasta, w którym toczy się jego akcja. W końcu nie musimy narzekać na efekty specjalne w serialu Netflixa. W ostatnich latach bywało z tym różnie, a często wręcz słabo. Studio Trigger spisało się tutaj na medal.

Naszą uwagę przykuwają również bohaterowie. Dzięki cybernetycznym wszczepom twórcy Cyberpunk: Edgerunners mają duże pole do popisu w przypadku sylwetek poszczególnych postaci. Każda z nich jest oryginalna i czymś się wyróżnia. Czy jest to białowłosa Lucy, ogromny, wręcz uzależniony od ulepszeń Maine, mała dziewczynka z wyglądu i charakteru Rebecca. Każdy ma swoje charakterystyczne umiejętności, wyróżniając się czy to osobowością, czy niezwykłymi wszczepami.

Wbrew tej kolorowej, energicznej otoczce, animacja daje nam do myślenia. Porusza choćby temat zmiany ciała według naszych upodobań. W pewnym momencie z Davida zostaje już praktycznie tylko mózg, podczas gdy niemal całe jego ciało to metal. Inną kwestią jest hierarchia, w której najbiedniejsi, najgorzej usytuowani praktycznie nie są w stanie osiągnąć sukcesu, co najwyżej nielegalnie tak jak główny bohater. Do tego przedstawiono też m. in. problem uzależnienia, gdyż posiadanie dużej ilości wszczepów powoduje efekty uboczne, co ma bardzo istotne znaczenie dla rozwoju historii.

Najciekawszym elementem tego tytułu jest rodzące się między Lucy i Davidem uczucie. Ten wątek został przedstawiony w bardzo wiarygodny sposób. Gdybyśmy odrzucili całą technologię, kradzieże, zabójstwa, oszustwa, to zostanie nam czyste uczucie między dwójką osób. Z początku nie wydaje nam się, żeby między wspomnianą dwójką miało coś się wydarzyć. Jednakże, w naturalny sposób zbliżają się do siebie. Troszczą się o siebie i wcale nie trzeba tego prezentować poprzez intymne sytuacje, jak to często ma miejsce w innych produkcjach.

Cyberpunk: Edgerunners to prawdopodobnie najlepsze anime Netflixa. Kompletnie oczarował mnie ten styl, świat, a także smutna, choć pełna barwnych przygód historia Davida. Tytuł wizualnie oszałamia, jest pod wieloma względami oryginalny, a przede wszystkim wciąga widza. Jedyną wadą tej produkcji może być natężenie akcji, kolorów i postaci, co w pewnym momencie może być przytłaczające. Myślę, że twórcy skutecznie zachęcili większość z nas do poznania kolejnych sekretów Cyberpunka.


Komiksiarnia Dobra popkultura

Cyberpunk: Edgerunners.
8/10

Ocena:

Wciągająca fabuła, ciekawy, niedoskonały świat, mnóstwo akcji oraz barwni bohaterowie czynią Cyberpunk: Edgerunners najlepszą animacją Netflixa.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x