Kocham anime za to, że poprzez użycie jakiegoś często fantastycznego i absurdalnego zabiegu potrafią wydobyć z opowiadanych historii prawdziwe emocje. Tak jest na przykład w przypadku nowego tytułu Netflixa. Jest to romantyczna komedia, w której bieg wydarzeniom nadaje jednak pojawienie się magicznej istoty, która zaczyna mieszać w życiu głównej bohaterki. To, co ma miejsce później, stanowi fabułę serialu Romantic Killer.
Nic tak nie poprawia humoru w ponure jesienne wieczory, jak porządna komedia romantyczna. Wychodząc z tego założenia, Netflix przygotował dla nas animowaną adaptację mangi autorstwa Wataru Momose. Jej bohaterką jest Anzu Hoshino. Nastolatkę interesuję jedynie trzy rzeczy: koty, czekolada i gry wideo. I na nich też skupia się przez większość czasu. Przez to jej życie romantyczne nie istnieje. Wkrótce jednak ma się to zmienić.
Pewnego dnia, gdy bohaterka postanawia wypróbować nową grę, zostaje zaskoczona przez magiczną istotę! Latająca i gadająca żółta fasolka w pelerynce, czapce i z różdżką ma na imię Riri. Zostaje przysłana na Ziemię w związku ze spadającą liczbą narodzin dzieci. Anzu ma być idealną osobą, by poprawić romantyczne relacje między kobietami a mężczyznami. I tak naszej bohaterce zostają zabrane wcześniej wspomniane trzy ukochane rzeczy i będzie ona musiała skupić się na swoich uczuciach.
W ciągu 12 odcinków Romantic Killer jesteśmy świadkami przezabawnych sytuacji, które dochodzą do skutku za sprawą magii i knowań Riri. Tak oto wysyła rodziców bohaterki za Ocean, razem z ukochanym kotem Anzu Momohiko. Następnie zaczyna spotykać kolejnych przystojniaków, których do tej pory nie dostrzegała. Ostatecznie, dwóch z nich zaczyna z nią mieszkać! Nim jednak do tego dojdzie, licealistka będzie musiała stanąć twarzą w twarz z własnymi emocjami. Nie zabraknie też przezabawnych przygód!
Na drodze bohaterki stają różni chłopcy. Mamy bogacza, który każe tytułować się paniczem i nie wie zbyt wiele o „plebsie”. Mamy kolegę z dzieciństwa, który przeszedł niesamowitą metamorfozę i od dawna podkochuje się w Anzu. Jest też bardzo popularny wśród dziewczyn, choć również bardzo niedostępny Tsukasa, który w przedziwny sposób zostaje współlokatorem bohaterki. W ramach przyziemnych życiowych sytuacji poszczególne postacie uzmysławiają sobie swoje uczucia.
Jako że jednym z punktów wyjścia anime jest umiłowanie bohaterki do gier wideo, nikogo nie powinien dziwić fakt, że scenariusze niektórych odcinków przypominają fabułę romantycznych symulatorów. Nie brakuje jednak też absurdalnych sytuacji jak, chociażby złodziei bielizny w domu Anzu, czy wypadek samochodowy prowadzący do randki. Generalny ton serialu jest bardzo pogodny, lekki, tym samym przykuwający uwagę widza.
W Romantic Killer zobaczycie klasyczny styl animacji. Co zaś tyczy się tego, jak przedstawia się tamtejszy świat i bohaterowie, to prawdopodobnie nie zapadają w pamięć pod względem wizualnym. W oczy rzuca nam się przede wszystkim główna bohaterka, która jest bardzo ekspresyjna. Twórcy świetnie to wykorzystują, w szczególności w celach komediowych. Gdy tylko coś idzie nie pomyśli Anzu, jej twarz często zmienia się nie do poznania, nabiera wręcz męskich rysów. Jest to jeden z najzabawniejszych punktów serialu.
Anime Netflixa sprawiło mi wielką frajdę. Niewątpliwie przyczyniła się do tego charakterystyczna i mało „bohaterska” Anzu, która idzie pod prąd. Dzięki temu kolejne romantyczne sytuacje, w których się znajduje się jeszcze zabawniejsze. Młodzi mogą zobaczyć, że relacje romantyczne to nie jest dla wszystkich osób łatwa sprawa, a dojrzalsi widzowie powspominają swoje nastoletnie podboje miłosne. Jeśli lubicie takie nietypowe, bardzo japońskie komedie romantyczne, to trafiliście we właściwe miejsce.
Romantic Killer. Sezon 1.
Ocena:
Humor, romanse oraz nutka magii i absurdu czynią Romantic Killer świetną, poprawiającą samopoczucie animacją.