Niebieskooki samuraj (sezon 1) – recenzja serialu.

Niebieskooki samuraj recenzja serialu

Ostatnio przeczytałem w jednym z artykułów, że Netflix powoli kończy ze stawianiem na ilość i koncentruje się na jakości. Wynikiem tego ma być mniejsza ilość oryginalnych produkcji, które po prostu mają stać na wyższym poziomie niż do tej pory. Te rewelacje zbiegły się w czasie z premierą najnowszej animacji platformy, którą jest seria Niebieskooki samuraj

Serial opowiada historię tajemniczego wojownika, przemierzającego XVII w. Japonię w poszukiwaniu zemsty. Pozostawia za sobą krwawy, brutalny ślad, choć na pierwszy rzut oka nie sprawia wrażenia silnego i wzbudzającego w przeciwnikach trwogę. Skrywa jednak tajemnice, które wraz z kolejnymi odcinkami tej animacji poznajemy. Niebieskooki samuraj to stylowa, klimatyczna opowieść o zemście, historii, akceptacji samego siebie oraz walce z przeznaczeniem. To epicka podróż, a ja chciałbym was przekonać, że warto się w nią udać.

Zastanawiam się, czy twórcy myśleli, że widzowie dadzą się nabrać i rzeczywiście uwierzą, że nasza główna bohaterka tak naprawdę jest bohaterem? Po obejrzeniu zwiastunów można było mieć wątpliwości. W przypadku już samego serialu wystarczyło parę minut, by zorientować się, że tajemnicza kobieta z jakiegoś powodu udaje mężczyznę. Co więcej, inne postacie dają się na to jakoś nabrać. Poza skrzętnie zakrytymi piersiami widać jednak kobiece rysy twarzy, sylwetkę, a wprawnemu oku wystarczy przyjrzeć się jej ustom i paznokciom. Radzę wam jednak przeboleć tę kwestię, gdyż fabuła animacji jest po prostu świetna i emocjonalna.

Główna bohaterka pragnie zemsty. Dorastała pod opieką niewidomego kowala. Jej przeszłość jest pełna tajemnic, które w idealnie dobranych momentach twórcy nam zdradzają. Nie robią tego jednak za jednym zamachem. Dzięki temu utrzymują zainteresowanie widza postacią Mizu. Kolejne warstwy jej życia nadają jej dramatyzmu i sprawiają, że wyrabiamy sobie na jej temat bardzo konkretne zdanie.

Sama fabuła opiera się na podróży Mizu, która chce znaleźć osobę odpowiedzialną za śmierć jej matki, a także za sam fakt, że jako dziecko musiała udawać chłopca. Poszukujący ją ludzie chcieli ją bowiem zgładzić. No i jeszcze jedna bardzo istotna sprawa. Bohaterka jest mieszańcem. Jej ojciec to Europejczyk i tu pojawia się kolejny interesujący wątek tej historii. Toczy się ona bowiem w okresie, gdy Japonia odizolowała się od reszty świata i zamknęła granicę. To z kolei prowadzi nas do kolejnego wątku, związanego z przemytem broni palnej oraz spiskiem na życie Szoguna.

Niebieskooki samuraj to przepiękna, wielowątkowa opowieść. Traktuje nie tylko o zemście, czy walkach samurajów, ale przybliża nam również elementy historii, folkloru i kultury Japonii. To misternie utkana fabuła pełna dramatu, lecz nie brakuje tu humoru, akcji i po prostu świetnej rozrywki. Na jej pierwszą (mam nadzieję, że nie ostatnią) część składa się osiem epizodów między 35-60 minutami. Twórcy dali sobie zatem sporo miejsca na ekspozycję bohaterów, miejsca i czasu akcji. Dzięki temu udało się zbudować wiele interesujących wątków oraz postaci.

Skoro już o postaciach mowa, to animacja ma w ich zanadrzu sporo. I to naprawdę ciekawych. Główna bohaterka to naprawdę złożona osoba. Chęć zemsty to jedna rzecz, ale przezwyciężenie fizycznych barier, a przede wszystkim zmuszenie się do zabijania tylu ludzi, którzy stają na jej drodze, a potem życie ze świadomością tego to już zupełnie inna sprawa. Najfajniejszą postacią jest tutaj bardzo niepozorny Ringo. Poznajemy go jako zawsze uśmiechniętego, dostrzegającego w życiu niemal same pozytywy fajtłapę, a na samym końcu przekonujemy się, że drzemią w nim ogromne pokłady męstwa.

Mamy również typowego samuraja. Arogancki Taigen korzysta z uciech życia, ma nawet poślubić księżniczkę, ale jest też człowiekiem dumnym i odważnym. Reprezentuje te niezbyt korzystne męskie cechy, patrząc z góry na słabszych oraz na kobiety, ale z czasem przekonujemy się do niego za sprawą jego postępków. Wspomniana księżniczka Akemi, również wykazuje się odwagą. Walczy o to, na czym w życiu najbardziej jej zależy, choć jest rozpieszczoną dziewczyną, której w dzieciństwie niczego nie brakowało. W ogóle Niebieskooki samuraj to swego rodzaju historia o przemianie. Główni bohaterowie zaczynają w jednym miejscu, a my przyglądamy się ich ewolucji.

Sam styl animacji, jej kolorystyka i dynamika wywierają bardzo korzystne wrażenie. Już po pierwszych minutach czujemy jakbyśmy przenieśli się do innych czasów, do odległej Japonii. Wtóruje temu świetna ścieżka dźwiękowa, w której znalazło się miejsce nie tylko dla oryginalnych, dopasowanych do XVII w. Krainy Kwitnącej Wiśni kompozycji, ale także współczesnych utworów, jak chociażby motyw przewodni z Kill Billa. Najważniejsze, że całość świetnie ze sobą współgra, czyniąc seans serialu naprawdę niezapomnianym przeżyciem.

Ostatni raz tak pozytywne odczucia wobec serialu animowanego miałem w przypadku Awatara. Myślałem, że po obejrzeniu Pluto nie zobaczę już w tym roku lepszej animacji, ale chyba się myliłem. Pod względem scenariusza i animacji Niebieskooki samuraj dorównuje anime stworzonemu na podstawie kultowej mangi, a może wręcz go przebija. O tym ostatnim musicie jednak zdecydować sami po obejrzeniu obydwu wspaniałych tytułów. Ja stawiam je obok siebie na najwyższej półce.

Źródło: YT Netflix.


  • Odcinki: 8
  • Premiera: Listopad 2023
  • Studio: Netflix / 3 Arts Entertainment / Blue Spirit Animation
  • Źródło: Netflix
  • Gatunek: Akcja, Samurajowie

Komiksiarnia Dobra popkultura

Niebieskooki samuraj. Sezon 1.
8.5/10

Ocena:

Ocena animacji Niebieskooki samuraj. Sezon 1.Mistrzowski scenariusz w połączeniu z oszałamiającą wizualnie animacją tworzy produkcję, która na bardzo długo pozostanie w pamięci widza.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Moonxpower

Widziałam ten tytuł i muszę przyznać, że naprawdę fajnie mi się go oglądało!

Radosław Frosztęga

Seria zyskała spore grono fanów.

2
0
Would love your thoughts, please comment.x