Moon Knight: Czerń, biel i krew to kolejna dostępna na naszym rynku odsłona trójkolorowej serii Marvela, prezentującej krótkie historie skupione na jednym bohaterze bogatego uniwersum. Tym razem jak sam tytuł wskazuje, na pierwszy plan wysuwa się Marc Spector. Czy album ten jest godny polecenia fanom mrocznego mściciela i superbohaterskiej akcji?
Moon Knight to postać, która niekoniecznie przychodzi do głowy w pierwszej kolejności, gdy pomyślimy bohaterowie Marvela. Marc Spector nie jest jednak herosem z drugiego czy trzeciego rzędu. Ma on naprawdę pokaźną rzeszę fanów i to właśnie oni powinni być najbardziej zainteresowani tym komiksem.
Pod twardą oprawą albumu na czytelnika czeka tu dwanaście krótkich historii stworzonych przez różne zespoły kreatywne, których częścią wspólną jest Moon Knight. Zaproszeni do współpracy autorzy otrzymali wolną rękę, jeśli chodzi o poszczególne scenariusze. Dzięki temu album prezentuje różne oblicza herosa. Od brutalnego mściciela, dla którego liczy się tylko zemsta, po zagubioną, cierpiącą i chorą osobę, która szuka dla siebie ratunku.
Brzmi to wszystko bardzo interesująco i pod pewnymi względami takie jest. W kilku rozdziałach drzemie naprawdę ogromny potencjał na świetną historię. Niestety mocno ograniczona ilość stron nie pozwala scenarzystom nadmiernie rozwinąć autorskich skrzydeł. Kończy się to więc na kolejnych historiach, gdzie pierwsze skrzypce odgrywa mocna akcja z nadmiarem tytułowej krwi wylewającej się z kadrów komiksu.
Do samej widowiskowości albumu nie można więc mieć najmniejszych zastrzeżeń. Ten element dzieła jest dopracowany i przyciąga uwagę dorosłego czytelnika spragnionego chwili intensywnej komiksowej rozrywki. Jeśli jednak oczekujemy czegoś więcej, co ma nas skłonić do jakichś głębszych refleksji i pozwolić odkryć nowe oblicze Moon Knight’a, to raczej się tu zawiedziemy.
Jak na komiksową antologię przystało, mamy tu do czynienia z dosyć różnorodną oprawą graficzną. Tam, gdzie różni artyści tam też różne wizje, spośród których każdy będzie mógł znaleźć coś, co mocniej przyciągnie jego wzrok. W moim subiektywnym odczuciu, jeśli chodzi o widowiskowość i brutalność, to na pewno wyróżnia się Alex Lins, pod względem artyzmu na uwagę zasługują zaś prace Vanesy R. Del Rey.
Moon Knight: Czerń, biel i krew na pewno nie jest dziełem, które na długo zapadnie w naszą pamięć, ale jeśli lubi się tytułowego herosa i akcję, to warto po ten komiks sięgnąć. Jest to pozycja z segmentu przeczytać, dobrze się bawić i zapomnieć.
- Scenarzysta: Jonathan Hickman, Murewa Ayodele, Marc Guggenheim, Benjamin Percy, David Pepose, Patch Zircher, Erica Schultz, Jim Zub, Ann Nocenti, Christopher Cantwell, Nadia Shammas, Paul Azaceta
- Ilustrator: Chris Bachalo, Dotun Akande, Jorge Fornés, Vanesa R. Del Rey, Leonardo Romero, Patch Zircher, David Lopez, Djibril Morissette-phan, Stefano Raffaele, Alex Lins, Dante Bastianoni, Paul Azaceta
- Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
- Wydawnictwo: Mucha Comics
- Format: 180×275 mm
- Liczba stron: 152
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Data wydania: 7 kwiecień 2023
Komiks do recenzji dostarczyło wydawnictwo Mucha Comics. Więcej komiksów superbohaterskich do znalezienia w ofercie Komiksiarnia Katowice.
PLUSY: | MINUSY: | |
Niektóre historie są z niezłym potencjałem… | …który nie został jednak należycie wykorzystany. | |
Duża dawka widowiskowości dla dorosłego odbiorcy. | Pozycja kierowana tylko do fanów bohatera. | |
Niezła oprawa rysunkowa. |
Moon Knight: Czerń, biel i krew.
Ocena:
Wyrazista dawka komiksowej akcji skąpana w czerni, bieli i krwistej czerwieni, która zapewnia chwilę niezbyt zobowiązującego relaksu.