Bez zbędnych przydługawych wstępów zapraszam do zapoznania się z kolejną porcją filmowo/serialowych propozycji, które powinny umilić czas miłośnikom anime.
Zestawienie Anime warte zobaczenia 1986-1987 jest tylko małym wycinkiem tego, co w tamtym okresie oferował rynek. Zachęcam więc do dodawania w komentarzach własnych propozycji, jeśli waszym zdaniem jakiś tytuł został niesłusznie pominięty. Zachęcam również do zapoznania się z wcześniejszymi odsłonami cyklu.
Ai Shoujo Pollyanna Story (1986). Dosyć prosta w swojej konstrukcji fabularnej, ale należycie wciągająca i mocno emocjonalna historia małej dziewczynki i tego, jak wygląda jej życie. Młoda bohaterka postrzega otaczający ją świat na swój sposób (chwilami dość infantylnie), widzi jednak jego dobre i złe strony i stara się, aby każdy kolejny dzień był lepszy. Nie jest to więc nic nadzwyczajnego, ale i tak serial warty zobaczenia szczególnie przez fanów okruchów życia.
Fist of the North Star: The Movie (1986).(Film). Jak sama nawa wskazuje mamy tutaj do czynienia z filmową adaptacją świetnego anime, w którym to umięśnieni wojownicy w postapokaliptycznych klimatach pokazują swoje zdolności „sztuk walki”. Jest to mocno skondensowana wersja serialu, skupiająca się tylko na najważniejszych wątkach. Jeśli komuś produkcja przypadnie do gustu, zdecydowanie powinien on sprawdzić serialowy odpowiednik.
Prefectural Earth Defense Force. (1986). (OVA) Trzech nastolatków: Hiroaki Morita, Takei Suketobo i Akiko Ifukube, zostało wybranych do obrony swojej prefektury przed atakami grupy Telegraph Pole Society, której celem jest podbicie świata. Produkcja łączy sobie w elementy klasycznego sci-fi, z dużą dawką widowiskowej akcji i sporą szczyptą głupkowatego humoru. Fabularnie tytuł potrafi zapewnić chwilę niezobowiązującego relaksu. Niczego złego nie można również napisać na temat animacji, projektów postaci czy ścieżki dźwiękowej, które nadal prezentują się co najmniej dobrze. Jeśli więc ktoś szuka czegoś łatwego, prostego i bardzo przyjemnego, to powinien zainteresować się tą pozycją.
The Humanoid: Ai no Wakusei Lezeria. (1986).(OVA). Kolejna krótka (jednoodcinkowa) produkcja dla miłośników retro sci-fi, z mechami i walkami w rolach głównych. Fabularnie tytuł prezentuje się naprawdę dobrze i potrafi zaoferować widzowi kilka interesujących wątków. Należy być jednak gotowym na kilka uproszczeń i absurdów, które są standardem w tego typu dziełach lat 80-tych. Całkiem nieźle „zestarzała” się również oprawa wizualna, która powinna być akceptowalna dla współczesnego widza.
Windaria. (1986). (Film). Tytuł zaliczany do klasyki anime, którą powinno się znać. Niebywale wciągająca i mocno emocjonalna historia, która z bardziej wrażliwych odbiorców wydusi może łez. Pewną łyżeczką dziegciu są tutaj niektóre nie do końca wykorzystany potencjał niektórych postaci, które miały szansę naprawdę mocno zabłysnąć. Ta mała niedogodność nie zmienia jednak faktu, że jest to naprawdę solidna produkcja sci-fi, w który nie zabrakło elementów dramatu czy romansu.
Katsugeki Shoujo Tanteidan. (1986). (OVA). Młode niewiasty, wielkie giwery, walka z zastępami przeciwników i pojawiający się na ekranie dość często widok kobiecej bielizny. Jeśli szuka więc ktoś czegoś mocno „głupkowatego”, nastawionego na zapewnienie chwili prostej rozrywki i nie przeszkadzają mu wylewające się z ekranu absurdy, to powinien się przy tym tytule całkiem dobrze bawić.
Maison Ikkoku. (1986). Zdecydowanie jedna z najlepszych produkcji roku 1986. Zresztą czy można się spodziewać czegoś innego po ekranizacji dzieła Takahashi Rumiko? Produkcja kierowana głównie do miłośników komedii romantycznych, ale serial może również zainteresować inne grupy odbiorców. Naprawdę dobry i przemyślany scenariusz umiejętnie wplatający elementu dramatu i komedii w realia normalnego życia. Do tego dochodzą jeszcze świetnie wykreowani bohaterowie i nadal bardzo ładna oprawa graficzna. Nic tylko znaleźć odpowiednią ilość czasu i oddać się przyjemności oglądania.
Arion. (1986). (Film). Produkcja będąca mieszanką fantastyki, dramatu i filmu historycznego. Całość brzmi dość zachęcająco, jednak tylko pod warunkiem, że nie będziemy oczekiwać od filmu nadmiernie głębokiej i łatwej do zrozumienia fabuły. Scenariusza jest tutaj nie tylko zagmatwany co momentami wręcz absurdalnie chaotyczny. Braki w tym elemencie tytuł stara się nadrobić mocną, dość brutalną akcją, która wypełnia znaczącą część produkcji. Jeśli jednak ktoś oczekuje od anime tego typu rozrywki, to powinien być ukontentowany spędzeniem dwóch godzin przed telewizorem/monitorem.
Violence Jack: Harlem Bomber-hen. (1986). (OVA). Całkiem przyzwoita produkcja dla miłośników mocniej akcji i klimatów postapokaliptycznych. Fabuła tytułu nie jest nadmiernie porywająca, stawiając na sprawdzone schematy i sporą dawkę brutalności. Lejąca się posoka, półnagie niewiasty, widowiskowe walki i główny bohater, który jest w stanie pokonać każde zastępy wrogów. Jeśli zaś chodzi o oprawę wizualną, to stoi ona na dobrym poziomie i nie powinna kłuć po oczach współczesnego odbiorcę.
Mobile Suit Gundam ZZ. (1986). Całkiem solidna produkcja z segmentu „mechów”, która dobrze wpisuje się w przyjęte standardy marki „Gundam”. Długa i należycie wciągająca historia, młodzi przebojowi bohaterowie, widowiskowe potyczki, ludzkie dramaty, kiełkujące „romanse” i szczypta luźnego humoru. Zdecydowanie nie jest i nigdy nie będzie to najlepsza część serii, ale i tak wartą ją zobaczyć i całkiem dobrze się przy niej bawić (o ile oczywiście ktoś jest fanem tego rodzaju produkcji).
California Crisis: Gun Salvo. (1986). (OVA). Krótka 45-minutwa dawka widowiskowej prostej rozrywki z lekką nutą humoru. Produkcja mocno czerpie inspiracje z retro filmów akcji, dodając od siebie trochę całkiem przyjemnego absurdu fabularnego. Na pewno nie jest to nic porywającego, ale i tak godzina lekcyjna mija przy tej produkcji bardzo szybko, podczas której widz ma zapewnioną należytą dawkę rozrywki.
Castle in the Sky. (1986). (Film). Cudowna, fantazyjna i przepięknie wyglądająca filmowa przygoda od Studio Ghibli, którą powinien zobaczyć każdy (niezależnie od wieku). Tytuł ma na karku już dobrze ponad 30-lat, a nadal stanowi niedościgniony wzór dla wielu innych współczesnych animacji.
Outlanders. (1986). (OVA). Prosta i całkiem przyjemna dawka przygody sci-fi z solidną porcją humoru i elementami ecchi. Tytuł nastawiony głównie na zapewnienie widzowi intensywnej dawki rozrywki (momentami mocno głupkowatej) i pod tym względem sprawdza się on doskonale. Nie jest to anime, po które należy sięgnąć, jeśli szuka się czegoś dopracowanego fabularnie. Jeśli jednak chce się poświęcić godzinę swojego czasu, aby zapewnić sobie chwilę zapomnienia o troskach dnia codziennego, to zdecydowanie polecam.
Project A-Ko. (1986). (Film). Szalona historia sci-fi, łącząca elementy komedii, akcji, produkcji z mechami i lekkiego ecchi. Scenariusz jest mocno „głupkowaty” (i jest to chyba najlepsze możliwe określenie), jednak zapewnia tak pokaźną dawkę rozrywki, że trudno obok tego tytułu przejść obojętnie. Prawie półtorej godziny spędzone przy tym filmie mija błyskawicznie, a na twarzy widza pojawia się uśmiech zadowolenia. Na słowa pochwały zasługuje również oprawa wizualna anime, która w dzisiejszych czasach prezentuje się co najmniej dobrze i nadal świetna ścieżka dźwiękowa.
Ginga Nagareboshi Gin. (1986). Całkiem przyjemna familijna historia z dzielnym psem w rolach głównych, która powinna spodobać się szerokiej grupie odbiorców. Scenariusza nastawiony jest tutaj głównie na zapewnienie widzowi prostej i widowiskowej historii wypełnionej różnorodnymi przygodami, gdzie zwierzęcy bohater może pokazać swój heroizm. Tytuł warty sprawdzenia w momencie, kiedy nie ma się nic lepszego pod ręką do obejrzenia.
Gall Force 1: Eternal Story. (1986). (Film). Kolejna dawka proste i przyjemnej historii w klimatach sci-fi, w której nie zabrakło widowiskowej akcji i solidnej szczypty humoru. Do tego dochodzą naprawdę żywiołowe młode bohaterki i nadal bardzo ładna oprawa graficzna. Do bardzo wysokiej jakości tytułu, brakło tutaj jedynie pominięcia kilku „dziwacznych” i kompletnie niepotrzebnych wątków, które mogą część widzów zniesmaczyć.
Animated Classics of Japanese Literature. (1986). Dość specyficzne, ale warte uwagi anime opartymi na mocno różnorodnej klasycznej literaturze japońskiej. Z edukacyjnego punktu widzenia, jest to tytuł gony polecenia każdemu, kto chce lepiej poznać klasyczną literaturę tamtego regionu. Jeśli jednak szuka ktoś wartkiej akcji i wciągającej historii to zdecydowanie powinien się od tej pozycji trzymać jak najdalej.
Toki no Tabibito: Time Stranger. (1986). (Film). Bardzo dobra produkcja filmowa, która pod względem jakości niewiele odbiega od produkcji studia Ghibli. Mieszanka sci-fi, wartkiej przygody, mocniej akcji, romansu i dramatu. Tytuł potrafi mile zaskoczyć, oferując widzowi kilka nieoczekiwanych zwrotów akcji i szczyptę naprawdę niezłego humoru. Do tego dochodzą całkiem dobrze nakreślone postacie i niezła oprawa wizualna.
Hikari no Densetsu. (1986). Tytuł dla miłośników dramatów sportowych z elementami romansu. Historia młodej uczennicy Hikari, która marzy o tym, aby zostać w przyszłości wielką mistrzynią w gimnastyce rytmicznej. Stara się ona naśladować swoją idolkę i walczyć z różnymi przeciwnościami losu, będąc jednocześnie gotowym na wiele poświęceń i ciężką pracę. Jak to zwykle w nastoletnim życiu bywa, nie wszystko idzie jednak zgodnie z założeniami, szczególnie jak na scenie pojawia się rywalka i pierwsza wielka miłość. Całkiem przyjemna i urocza historia, która potrafi zapewnić widzowi chwilę relaksu.
Saint Seiya: Knights of the Zodiac. (1986). Tytuł, który nie będzie obcy dla kogoś, kto miał przyjemność wychowywać się w latach 90-tych i oglądać RTL7. Prawdziwa „klasyka” anime (przynajmniej dla rodzimego dojrzałego odbiorcy), która swego czasu zapewniała sporo rozrywki. Prosta wciągająca historia w klimatach sci-fi, nadal jednak potrafi mocno zaciekawić i zwrócić na siebie uwagę nawet młodszego współczesnego miłośnika anime. Ponad 100-odcinkowa seria to naprawdę spora dawka dobrej rozrywki, która warta jest poświęcenia jej czasu.
Soukihei MD Geist. (1986). (OVA). „Poprawna” retro produkcja z segmentu akcji sci-fi, która pewne braki fabularne nadrabia widowiskowością i brutalnością niektórych scen. O ile przeciętny scenariusza jest jeszcze akceptowalny i potrafi nawet zapewnić chwilę rozrywki, to dużo gorzej może być z odbiorem oprawy graficznej. Animacja dość mocno się zestarzała i trudno będzie jej przekonać do siebie nowych widzów. Warto jednak tytuł sprawdzić, aby zobaczyć czym ekscytowały się minione pokolenia.
They Were Eleven. (1986). (Film). Naprawdę udana adaptacja mangi autorstwa Hagio Moto. Mieszanka thrillera, sci-fi, dramatu, romansu, filmu akcji i wielkiej fabularnej tajemnicy. Pod względem scenariusza, wielowątkowości i pojawiających się tutaj bohaterów jest naprawdę wyśmienicie. Należy być jednak przygotowanym na pewne tematy związane z poszukiwaniem samego siebie (pod względem płci), miłości homoseksualnej i wielu innych podobnych tematów, które ostatnio mocno rozgrzewają społeczeństwo.
The Choujo. (1986). (OVA). Prosta historia sci-fi, spora szczypta humoru (momentami mocno infantylnego), „poprawni” bohaterowie”, spora dawka akcji i niestety dość trudno akceptowalna we współczesnych czasach oprawa wizualna. Kolejny więc raz mamy tutaj do czynienia z tytułem potrafiącym zapewnić dawkę niezobowiązującej rozrywki, jednak nie polecam komuś, kto oczekuje od produkcji czegoś więcej niż tylko chwili zapomnienia o troskach dnia codziennego.
Love City. (1986). (Film). Całkiem przyjemna historia sci-fi, opowiadająca historię psionicznego bohatera, który uciekł potężnemu konglomeratowi i stara się zrobić wszystko, aby nie stać się ponownie obiektem ich badań. Kilka naprawdę interesujących wątków, nieźli bohaterowie, parę zaskakujących zwrotów akcji i akceptowalna oprawa graficzna. Pod względem klimatu tytuł można pod pewnymi względami można przyrównać od Akiry, jednak nie jest o ten sam wysoki poziom jakościowy.
Urban Square: Kohaku no Tsuigeki. (1986). (OVA). Tytuł oferujący widzowi naprawdę intrygującą historię, która została oparta na opowiadaniu scenarzysty między innymi Ghost in the Shell. Mamy tutaj do czynienia z solidnym seinenem, który potrafi zaciekawić odbiorcę i zapewnić mu zarówno sporo wrażeń, jak i treści trzymający od pierwszej do ostatnie minuty w napięciu. Moce psioniczne, tajemnicze organizacje, wyraziści bohaterowie i niebywały klimat kina lat 80-tych.
Call Me Tonight. (1986). (OVA). Mieszanka mocnego horroru, komedii, romansu, dramatu i sci-fi. Z tak specyficznej mieszaki wyszło całkiem dobre krótkie anime, które pomimo pewnej prostoty fabularnej (śmiało można tytuł określić mianem horroru klasy C) i małych głupotek, potrafi zapewnić widzowi rozrywkę.
Kyoushoku Soukou Guyver. (1986). (Film). Film z segmentu sci-fi akcji, który dostarcza widzowi sporo wrażeń dzięki zastosowanym elementom horroru. Intensywna niepozwalająca na chwilę nudy fabuła, ciekawi bohaterowie, „mocne” sceny potrafiące wywołać ciarki na plecach i nadal niezła oprawa wizualna. Tytuł dobry i warty zobaczenia.
Lily C.A.T. (1987). (Film). Świetny odlschoolowy horror sci-fi, który pomimo wielu lat na karku nadal potrafi zachwycić. Nie jest to co prawda produkcja, która może wywoływać i widza strach, ale i tak potrafi nadrobić te braki w ciekawych pomysłach fabularnych. Nieźle prezentuje się również oprawa graficzna, która nikogo nie powinna mocno kłuć w oczy.
Bubblegum Crisis. (1987). (OVA). Solidna dawka widowiskowej akcji sci-fi, intrygujące niektóre poruszone wątki, duża szczypta humoru, świetne bohaterki, genialna ścieżka dźwiękowa i dobra oprawa wizualna. Wszystko to składa się na tytuł, który nie tylko warto zobaczyć, co powinno się to zrobić, jeśli szuka się czegoś łatwego, przyjemnego i mającego zapewnić chwilę intensywnej rozrywki.
Muramasa. (1987). (Film). Dobra produkcja łącząca elementy dramatu, historii, horroru, akcji, kina samurajskiego. Fabularnie jest lepiej niż dobrze, ale nie powinno to nikogo dziwić, skoro za produkcją stał sam Osamu Tezuka. Obowiązkowa produkcja dla miłośników Japonii, którym nie przeszkadzają moce nadprzyrodzone i wręcz absurdalne niektóre zdolności wojowników.
Black Magic M-66. (1987). (OVA). Solidna klasyka anime sci-fi, które nadal potrafi być mocno interesujące. Tytuł pod pewnymi względami czerpie inspiracje z „Terminatora”, jednocześnie dodając wiele od siebie. Mamy tutaj do czynienia z naprawdę solidnym kinem akcji, które potrafi trzymać w napięciu widza do samego końca. Jeśli więc ktoś lubi tego typu klimaty i ma chwilę wolnego czasu to zdecydowanie polecam.
Gall Force 2: Destruction. (1987). (OVA). Druga część całkiem przyjemnej produkcji sci-fi, w której nie brakuje mocniejszej akcji, ciekawych bohaterek i solidnej szczypty humoru. Produkcja z segmentu tych łatwych, prostych i przyjemnych.
Warau Hyouteki. (1987). (OVA). Adaptacja mangi Rumic World (Takahashi Rumiko), co może oznaczać tylko jedno – solidną porcję rozrywki. Jak to zwykle w przypadku autorki bywa, nie mamy tutaj jednak do czynienia z typowym „romansidłem”. Wielkie uczucie dwojga ludzi to jedno, ale do tego musi być dopasowana dobra fabuła (w tym przypadku z elementami horroru). Produkcja naprawdę warta uwagi dość szerokiego grona odbiorców, którzy powinni się przy niej dobrze bawić.
Project A-Ko 2: Daitokuji Zaibatsu no Inbou. (1987). (OVA). Kontynuacja zwariowanej komedii sci-fi, której podstawowym założeniem jest zapewnienie widzowi prostej, acz intensywnej rozrywki. Pod tym względem część druga sprawdza się równie doskonale co pierwowzór i zdecydowanie warta jest polecenia.
Metal Armor Dragonar. (1987). Solidna porcja anime z „mechami”, która czerpie pełnymi garściami z pewnych założeń marki Gundam. Pod względem zarówno fabuły, jak i zastosowanych niektórych rozwiązań nie ma tutaj nic nowego, co miłośnicy gatunku nie widzieliby już wielokrotnie, nadal jednak tytuł zapewnia sporo dobrej rozrywki, której warto poświęcić swój czas.
Ouritsu Uchuugun: Honneamise no Tsubasa. (1987). (Film). Mocny i warty sprawdzenia dramat wojenny w klimatach sci-fi, który od wielu innych podobnych tytułów wyróżnia się poruszeniem sporej liczny trudnych wątków i naprawdę świetnie wykreowanym bohaterami. Zdecydowanie jest to produkcja dla bardziej dojrzałego czytelnika, który doceni jej nietuzinkowość i rozumie niektóre zawarte w scenariuszu nawiązania.
Junk Boy. (1987). (OVA). Łatwa, lekko głupkowata komedia z elementami romansu i ecchi. Tytuł mający zapewnić chwilę niezobowiązującego relaksu, zwierający sporo treści z podtekstem, które w obecnych czasach mogą wywoływać u niektórych odbiorców stan przedzawałowy. Anime z segmentu obejrzeć, chwilę dobrze się bawić i zapomnieć.
Tales of Little Women. (1987). Serialowa adaptacja anime Louisy May Alcott pt. Małe kobietki. Produkcja nie trzyma się jednak sztywno materiału źródłowego, dodając do historii kilka zmienionych wątków. Tytuł godny polecenia każdemu miłośnikowi historycznych okruchów życia, gdzie smutek miesza się z radością, wypełniając fabularnie kolejne odcinki. Wizualnie produkcja nadal prezentuje się dobrze i nie powinna ona stanowić przeszkody dla współczesnego widza.
Great Planet Evil-Destroyer Dangaio. (1987). (OVA). Wielkie roboty, widowiskowe walki, bohaterki w przyciasnych kostiumach, nadal niezła animacja i poprawny humor. Czyli kolejna produkcja, której daleko do ideału, ale potrafi ona zapewnić chwilę prostej rozrywki miłośnikom tego rodzaju klimatów.
City Hunter. (1987). Zdecydowanie największy hit roku 1987 i produkcja, która dorobiła się miana klasyka. Przygody bohatera, któremu trudno jest oprzeć się wdziękom piękna otaczających go pań i jednocześnie umiejącego poradzić sobie w każdej możliwej sytuacji (nawet tej zagrażającej życiu) to rozrywka na najwyższym poziomie. Genialny shounen, któremu niczego nie brakuje nawet w porównaniu z dzisiejszymi tytułami i który nadal swoim klimatem potrafi rozbawić szerokie grono odbiorców.
Digital Devil Story: Megami Tensei. (1987). (OVA). Produkcja oparta na podstawie serii gier Megami Tensei mającej swój początek w Japonii na konsoli Famicom. Całkiem niezła adaptacja, w której podobnie jak w grze można znaleźć masę nadprzyrodzonych elementów fabuły, szczyptę horroru, dramatu, romansu, opowieści fantasy, thrillera psychologicznego czy „zwykłego” szkolnego życia. Nie jest i nigdy nie był wielki hit, raczej należy ten tytuł traktować jako ciekawostkę dla tych, którzy znają grę.
Hokuto no Ken 2. (1987). Kontynuacja świetnej produkcji w klimatach postapo, w której nie brakuje naprawdę dobrej fabuły i poruszenia wielu intrygujących wątków. Nic więcej na temat tego tytułu nie trzeba pisać, bo jeśli ktoś miał okazję obcować z pierwszą odsłoną, to na pewno sięgnął już dawno po ten tytuł.
God Bless Dancougar. (1987). (OVA). Krótka jednoodcinkowa kontynuacja anime Dancougara, która podobnie jak pierwowzór dedykowana jest miłośnikom akcyjnego sc-fi z wielkimi mechami w rolach głównych. Produkcja dobra, zapewniająca należytą porcję rozrywki, polecana jednak tylko osoba, które znają fabułę prequela z 1985 roku.
Maryuu Senki. (1987). (OVA). Dość klasyczne jak na lata 80-te anime łączące elementy fantastyki i horroru. Fabularnie nie jest nadmiernie porywająco, wielkiego strachu raczej nikt tutaj nie będzie odczuwał, ale i tak całość ogląda się dużą dozą przyjemności. Niczego nie można również zarzucić tytułowi, jeśli chodzi o oprawę graficzną, która nadal prezentuje się dość przyzwoicie.
Akai Koudan Zillion. (1987). Inwazja obcych, dzielni ludzie stawiający opór najeźdźcy, futurystyczne technologie, mechy i dramaty jednostek. Brzmi to wszystko dość sztampowo i takie też jest. W przypadku tej produkcji nie ma tutaj prawie nic, czego nie można byłoby zobaczyć w dziesiątkach innych anime tego typu. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy tutaj do czynienia z klasyka lat 80-tych, która wtedy i teraz zapewnia wodzowi prostą, acz solidną rozrywkę – a przecież to jest najważniejsze.
Kimagure Orange Road (1987). Prawdziwa klasyka lekkiej, łatwej i niebywale przyjemnej komedii romantycznej, która pomimo wielu lat na karku nadal jest dziełem niemalże doskonałym. Wciągająca historia, która potrafi być momentami dość intrygująca, świetnie nakreślenie bohaterowie, nadal piękna oprawa wizualna. W pozytywnej ocenie tytułu nie przeszkadzają nawet dość istotne dla historii „super moce”, które są trochę absurdalne.
Salamander. (1987). (OVA). Jeśli ktokolwiek twierdzi, że nie da się zrobić dobrej adaptacji anime gry typu shoot ’em up, to znaczy, że nie miał do czynienia z tym tytułem. Mamy tutaj sfabularyzowaną wariację gry Gradius, która nie tylko jest spójna i logiczna fabularnie, ale naprawdę potrafi zapewnić widzowi równie wiele rozrywki co pierwowzór.
Macross Flash Back 2012. (1987). (OVA). Nie wiem, czy można nazwać tę produkcję klasycznym anime, czy może bardziej fabularyzowanym teledyskiem nakręconym przy wykorzystaniu technik animacji. Jedno jest pewne, jest to tytuł obowiązkowy do zaliczenia dla każdego fana serii Macross. Jeśli ktoś nawet nie zna dobrze serii to i tak warto sięgnąć po ten tytuł, chociażby dla rewelacyjnej ścieżko dźwiękowej.
Jeszcze raz zachęcam do dodawania własnych propozycji do zestawienia Anime warte zobaczenia 1986-1987. Na pewno znajcie masę innych godnych uwagi tytułów z tego okresu, które powinni zobaczyć miłośnicy tego rodzaju popkultury. Polecam również sprawdzić fanpage PopKulturowy Kociołek, na którym można znaleźć wiele ciekawostek dotyczących anime.