Anime warte zobaczenia 1976-1980

Anime warte zobaczenia 76-80

Anime warte zobaczenia 1976-1980 to nic innego jak kolejna porcja serialowych propozycji, którymi miłośnik tego rodzaju popkultury powinien się zainteresować. 

Candy Candy (1976). Animacja powstała na kanwie powieści Kyoko Mizuki pod tym samym tytułem. Jest to historia młodej bohaterki Candice White, która większość swojego dzieciństwa spędziła w sierocińcu Pony House. Los jednak się do niej uśmiechnął i trafia ona do domu państwa Leaganów, zaczynając tym samym całkowicie nowy etap swojego życia. Początkowa euforia szybko ustępuje miejsca smutnej rzeczywistości, w której wykorzystywana jest ona jako tania pomoc domowa. Skojarzenia z pewną popularną baśnią są tutaj jak najbardziej wskazane, anime jest bowiem wariacją historii „Kopciuszka”. Serial pomimo swojej pewnej wtórności potrafi jednak widza zauroczyć i zapewnić mu chwilę zarówno wzruszeń, jak i momentów humorystycznych.

Ashita e Attack! (1977). Dramat sportowy (siatkówka) z nastoletnimi uczniami liceum w rolach głównych. Pod względem schematów scenariusz produkcji nie jest na pewno innowacyjny, ale ma swoje ciekawsze momenty. Jeśli tylko współczesny widz będzie wstanie przymknąć oko na „problemy nastolatków” dawnych lat, to otrzyma bardzo dobrze poprowadzony wątek sportowy. Produkcja również całkiem znośnie prezentuje się pod kątek wizualnym, mogąc zauroczyć niejednego odbiorcę. Tytuł zdecydowanie polecany miłośnikom „sportowych zmagań”, dla których ciągle mało jest tego rodzaju seriali.

Wakusei Robo Danguard Ace (1977). Jedna z adaptacji mang autorstwa Leiji Matsumoto, która kierowana jest do miłośników mechów i wojennych klimatów. Produkcja powielające pewne schematy tego gatunku, jednocześnie starająca się ukazać niektóre wątki w zupełnie innych „doroślejszym” świetle. Jeśli chodzi o animację, to prezentuje się ona całkiem dobrze, nie odbiegając standardem od wielu innych dzieł tego typu (nawet późniejszych). Jeśli więc ktoś już zobaczył wszystkie odmiany Gundam i ciągle mu mało, to powinien sięgnąć po taki klasyk.

Ore wa Teppei (1977). Kolejna propozycja dla fanów „sportówek”, tym razem jednak coś z segmentu sztuk walki. Tytułowy Teppei to bardzo żywiołowy młody chłopak wychowany przez ojca w górach, z daleka od zgiełku cywilizacji. Odseparowanie od ludzi staje się dla niego problemem w momencie, kiedy dostaje się on do liceum w wielkim mieście. Nowe otoczenia to dla niego całkowite nowum, przez co często wpada on w najprzeróżniejsze kłopoty. Odskocznią od tego wszystkiego staje się dla niego Kendo, do którego przejawia ogromny talent. Świetny humor, całkiem dobrze napisany scenariusz i mocno wyrazisty główny bohater. Ore wa Teppei to jedna z tych produkcji, które należy zobaczyć, szczególnie jeśli jest się fanem dobrych shounenów.

Uchuu Kaizoku Captain Herlock (1978). Rewelacyjna produkcji z gatunku sci-fi, która powinna przypaść do gustu każdemu miłośnikowi takich seriali jak „Gwiezdne Wrota” czy „Firefly”. Historia zbuntowanego pirata i załogi jego statku kosmicznego to pozycja, która porywa odbiorcę w mocno ekscytujący bezkres kosmosu, zapewniając mu pokaźną dawkę rozrywki, która nigdy się nie zestarzeje. Kapitan Harlock to w Japonii prawdziwa legenda, niestety na zachodzie tytuł przepadł w odmętach niepamięci i mocnego niedocenienia.

Haikara-san ga Tooru (1978). Produkcja z pogranicza historii/dramatu/okruchów życia/romansu łącząca wszystkie najistotniejsze elementy tych gatunków w jeden dość ciekawy scenariusz. Fabuła skupia się na pogodne i mocno „zwariowanej” dziewczynie Benio, pokazując jej relacje z niemieckim żołnierzem w latach 20-tych XX wieku. Tytuł pod płaszczykiem romansu pokazuje historyczne następstwa Wojny Światowej, która była również mocno odczuwalna dla zwykłych mieszkańców Japonii. Nie należy jednak oczekiwać nazbyt intensywnego wątku historycznego, stanowi on tutaj raczej dodatek do klasycznej komedii romantycznej, gdzie dwójka zakochanych ludzi wiedzie prym w całej opowieści. Nie zmienia to jednak faktu, że serial jest wart uwagi i może zapewnić chwilę rozrywki dość szerokiemu gronu odbiorców.

Ginga Tetsudou 999 (1978). Tytuł obowiązkowy do zobaczenia przez każdego miłośnika „kosmicznych oper”. Anime będące prekursorem całego tego gatunku i wzorcem dla dziesiątek innych bardziej znanych produkcji. Jest to również jedno z najlepszych dzieł mangaki Leiji Matsumoto, który słynął z tworzenia naprawdę dobrych tytułów. Rewelacyjny scenariusz, mocno zapadające w pamięć postacie, wartka akcja, rewelacyjna muzyka, ciągle przyjemna dla oka animacja. Wszystko to podane w 113 odcinkach, które zapewnią długi czas błogiej przyjemności.

Akage no Anne (1979). Japońska produkcja czerpiąca pełnymi garściami z powieści Ania z Zielonego Wzgórza. Historia wesołej 11-lepiej sieroty Anne Shirley, która pomimo wielu życiowych problemów ciągle jest pełna wigoru i pozytywnego nastawienia do świata. Prosta, przyjemna opowieść, która powinna zaciekawić zarówno młodszych, jak i starszych widzów.

Uchuu Kuubo Blue Noah (1979). Akcja anime przenosi widza do roku 2052, kiedy to nasza planeta zostaje zaatakowana przez kosmicznego najeźdźcę poszukującego nowej planety do zamieszkania. Jedyną nadzieją dla ocalałych jest ogromny okręt podwodny i jego dzielna załoga. Historia brzmi dość sztampowo, jak dziesiątki innych tego typu produkcji i taka też jest. Nie ma tutaj niczego odkrywczego, ale i tak całość ogląda się bardzo przyjemnie, a kolejne odcinki pochlania się w kilka wieczorów. Jeśli więc ktoś szuka czegoś ciekawego z dużą dawką akcji, to powinien sprawdzić ten tytuł.

Tom Sawyer no Bouken (1980). Następna adaptacja znanej książki (tym razem „Przygody Tomka Soyera”) i kolejny pokaz zdolności orientalnych twórców, do dostosowania typowo zachodniej historii do potrzeb ich ryku. Serial nie trzyma się ściśle książkowego pierwowzoru, tym chętniej powinni po niego sięgnąć znawcy powieści, aby sprawdzić co ciekawego przygotowali scenarzyści. Dzieło studia Nippon Animation skierowane jest głównie do młodszych odbiorców, ale fabuła jest na tyle interesująca, że nie stoi nic na przeszkodzie, aby sięgnął po nią również bardziej dojrzały widz.

Ganbare Genki (1980). Historia skupia na losach 5-letniego chłopca Horiguchi Genki, który po śmierci matki zostaje wychowywany przez ojca (upadłego boksera, który zaprzepaścił swój talent). Chłopak już od najmłodszych lat pragnie iść drogą rodzica i zostać najlepszych bokserem na świecie. Niestety plany te przerywa śmierć kolejnego opiekuna. Ostatecznie dostaje się on pod opiekę dziadków, którzy kategorycznie zakazują mu trenowania boksu. Chłopak jednak nie zamierza porzucać swojego marzenia i potajemnie szlifuje swoje umiejętności. Na swojej drodze spotyka wiele interesujących postaci, które pomagają mu w osiągnięciu ustalonego celu. Serial pozornie może wydawać się dość banalny, ma jednak wiele ciekawych treści do zaoferowania, które mogą przypodobać się szerokiej grupie odbiorców.

Ashita no Joe 2 (1980). Na temat tej produkcji nie ma sensu się zbytnio rozpisywać. Drugi sezon jednej z najlepszych „kultowych” retro sportówek, która pomimo mijających lat nadal jest pozycją nie tyle wartą ile konieczną do zobaczenia. Mieszanka boksu, dramatu, okruchów życia, wszystko to wymieszane jest tutaj w idealnych proporcjach tworząc serial, po który może sięgnąć każdy.


Zachęcam do sprawdzenia propozycji z innych teksów dotyczących anime oraz dzieleniem się w komentarzach swoimi przemyśleniami na temat przedstawionych tytułów (jeśli któreś z nich miał ktoś przyjemność już oglądać).

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x