X-Men: The Animated Series – recenzja serialu.

X-Men: The Animated Series recenzja serialu

Jedną z najbardziej oczekiwanych produkcji Marvela ostatnich lat wcale nie był żaden z kinowych filmów czy seriali. Była nim animacja X-Men ’97, kontynuująca historię zapoczątkowaną w transmitowanym w latach 1992-97 r. serialu X-Men: The Animated Series.

Serial, na który składa się pięć sezonów i 76 odcinków przenosi widza do świata mutantów. Trafiamy do społeczeństwa podzielonego. Wiele osób dostrzega w mutantach niebezpieczeństwo i pragnie, by coś z tym zrobić. Inni, choć tych zdaje się zdecydowanie mniej, nie mają nic przeciwko osobom obdarzonym nadprzyrodzonym zdolnościom, tak długo, jak nie wyrządzają nikomu krzywdy. Co jednak równie ciekawe, podzieleni są sami mutanci. Podopieczni profesora Xaviera starają się doprowadzić do porozumienia między ludźmi i mutantami. Z kolei wielu ich pobratymców, zgromadzonych między innymi pod wodzą Magneto, pragnie walczyć o swoje i to nie samymi słowami.

Animacja adaptuje wiele z najpopularniejszych na tamtą chwilę wątków z komiksów Marvela, dotyczących postaci należących do uniwersum mutantów. Mamy tutaj odcinki opowiadające historie poszczególnych bohaterów, koncentrujące się na ich przeszłości, pochodzeniu oraz próbach oswojenia się z niezwykłymi umiejętnościami. Są również rozbudowane opowieści rozłożone na wiele epizodów, w których akcja odgrywa ważną rolę.

Jedną z najmocniejszych stron X-Men: The Animated Series jest sposób, w jaki produkcja potrafi połączyć rozrywkę z poruszaniem społecznie istotnych tematów. Choć mutanci posiadają nadprzyrodzone moce, to wielu widzów może utożsamiać się z ich historiami. W końcu niejedna osoba mogła w swoim życiu czuć się odrzucona czy zagubiona, mogła chcieć pokonać chaos w swoim życiu przy pomocy siły albo przyjmując pomocną dłoń innych. Serial opowiada nam o dojrzewaniu, odnajdywaniu własnego miejsca w świecie i własnej ścieżki, którą chcemy kroczyć w życiu. Animacja dotyka nawet tak złożonych kwestii, jak rozwód, wiara, a nawet epidemia czy wizja końca świata.

Jestem bardzo mile zaskoczony tym, jak po latach prezentuje się serial animowany Marvela. Oczywiście, trzeba wziąć poprawkę na fakt, że styl animacji jest charakterystyczny dla lat 90., ale przez znaczną część odcinków nie ma się do czego przyczepić. Animacja jest dynamiczna. Odcinki nie tylko są napakowane akcją, ale także zawsze opowiadają jakąś angażującą historię. Tu i ówdzie widać jakieś drobne problemy techniczne twórców serialu. Naprawdę nie mają one jednak żadnego wpływu, na jakiej rozrywkę dostarcza nam X-Men: The Animated Series. Wyjątkiem jest ostatni sezon, lecz z tym wiąże się większa historia. Pierwotnie składające się na niego odcinki nie miały powstać, a ich budżet był znacznie mniejszy.

X-Men to przede wszystkim barwni, charyzmatyczni bohaterowie. Bez nich nie byłoby tej animacji. To w nich tkwi jej siła. Każdy widz może tutaj mieć swojego ulubieńca, nawet jeśli nie pojawia się on/ona zbyt często. Postaci są naprawdę różnorodne, podobnie zresztą jak ich umiejętności. Na pierwszy plan wybija się nam tutaj Wolverine. Jego historia w serialu jest zdecydowanie najbardziej rozbudowana. Jednakże każdy z członków tytułowej grupy dostaje swój moment chwały. Flirtujący i skrywający wiele tajemnic Gambit. Zmagająca się z potrzebą bliskości Ruda, która dotykiem pozbawia osobę całej siły. Władająca żywiołami Sztorm, walcząca z klaustrofobią. Hank „Bestia” McCoy, który pomimo swojego niezwykłego intelektu za sprawą swojego wyglądu odstrasza większość ludzi. W końcu mamy Jubilee, prezentującą obawy i marzenia zagubionych nastolatków. A to wszystko tylko część z protagonistów!

Równie ciekawie prezentują się antagoniści, którzy mają różne motywacje, w większości szalone jak przystało na barwnych złoczyńców. Najbardziej realną i moim zdaniem najbliższą widzom jest postać Magneto. Uważa on, że tylko przy użyciu siły mutanci zajmą należną im pozycję w społeczeństwie. W innym wypadku ludzie ich nigdy nie zaakceptują. Z kolei Apocalypse pragnie stworzyć swój własny świat, ale by do tego doprowadzić, pragnie zniszczyć istniejący porządek. Mr. Sinister chce doprowadzić do stworzenia idealnych mutantów, przeprowadzając szalone eksperymenty i mając niemal niezniszczalne ciało. Nawet złoczyńcy odgrywający mniejsze role, czy pojawiający się epizodycznie wywierają na nas spore wrażenie. Wśród nich można wymienić, np. Omega Reda, skutek badań naukowców Związku Radzieckiego. Jego jedynym zadaniem było działanie na chwałę swojego kraju. Mamy też Szablozębego, nierozerwalnie złączonego z postacią Logana. Konflikt obu panów przewija się przez całość animacji.

Byłem również bardzo pozytywnie zaskoczony tym jak wiele wątków, informacji, historii udało się umieścić twórcom w poszczególnych odcinkach X-Men: The Animated Series. Po niecałych dwudziestu minutach miało się głowę pełną wiedzy na temat świata mutantów. Poza tym serial umiejętnie łączy elementy dramatyczne i komediowe. Nigdy nie jest tak, że widz czuje się przytłoczony ciężarem narracji, dramatów i poruszanych tu poważnych kwestii. Przywiązujemy się do X-Menów i ich perypetii. Jeśli do tej pory nie mieliście do czynienia z tym tytułem, to jestem przekonany, że nawet po tylu latach od premiery nie zawiedziecie się.


Ocena serialu X-Men: The Animated Series PLUSY:  
Barwni bohaterowie. Ostatni sezon wyraźnie odstaje poziomem od reszty.
Balans pomiędzy komedią i dramatem. Problemy z animacją (ostatni sezon).
Angażujące wątki.  

 

X-Men: The Animated Series.
8/10

Ocena:

X-Men: The Animated Series to nie tylko świetna rozrywka, ale przede wszystkim wspaniałe odbicie otaczającego nas świata, ujęte w bardzo barwny i oryginalny sposób.


Komiksiarnia Dobra popkultura


 

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x