Saint-Elme tom 4 – recenzja komiksu.

Saint-Elme tom 4 recenzja

Saint-Elme to tego rodzaju tytuł, który, choć przyzwyczaja nas do kolejnych zwrotów akcji i tajemnic, to wciąż nas zaskakuje. Nic nie jest pewne. Ani los poszczególnych bohaterów, ani nawet to, że w grę nie wchodzą tu jakieś nadprzyrodzone moce. Powoli zbliżając się do finału tej historii, zobaczmy co jej autorzy naszykowali dla czytelników w czwartym tomie komiksu.

Sponiewierany na wszystkie możliwe sposoby detektyw Franck Sangaré zdołał uciec z rąk zbirów, pracujących dla rodziny Saxów. W Saint-Elme tom 4 przyglądamy się temu, jakie są tego konsekwencje. Mogłoby się wydawać, że bohater nic już nie wniesie do tej historii. Jest w takim stanie, że ciężko sobie wyobrazić by był w stanie jeszcze coś tutaj zdziałać. Twórcy komiksu mają dla nas jednak niespodziankę i sprawiają, że mężczyzna zaczyna widzieć w zupełnie inny sposób niż do tej pory.

Rodzina Saxów specjalnie nie przejęła się ucieczką detektywa. Po śmierci głowy rodziny mają ważniejsze sprawy na głowie. Ktoś musi przejąć po nim schedę i zająć się biznesem. Nieoczekiwanie wybór pada na córkę Rolanda Tanię. Zjeżdża się cała rodzinka na czele z dziadkiem, który zdaje się mieć najwięcej do powiedzenia. To ciekawa postać, bo już od jej pierwszego pojawienia się na kartach komiksu od mężczyzny czuć negatywną energię. Ma się pewność, że facet ma mnóstwo złego na sumieniu i trzeba z nim uważać.

To jednak nie koniec niespodzianek. W najmniej oczekiwanym momencie pojawia się bowiem dziewczynka z pierwszego tomu. Pamiętacie jak to wszystko się zaczęło? Bandytę, który zwariował i powybijał swoich partnerów, no i ten tajemniczy znak namalowany krwią. Choć sama dziewczynka zbyt wiele nam nie zdradza na ten temat, to otrzymujemy pewne wskazówki od autorów komiksu. Czarna magia, kamień z kosmosu, dużo podpowiedzi, ale wciąż pojawiają się kolejne pytania.

Wizualnie Saint-Elme tom 4 wypada świetnie. Podobnie jak w poprzednich częściach barwy nadają klimatu i tonu poszczególnym scenom z tej historii. Czerwień narzuca agresję, a fiolet tajemnicę. Tym razem duża część fabuły toczy się jednak za dnia, więc miasto oglądamy w jego naturalnych odcieniach. W ogóle ilustracje sprawiają tutaj, że płynnie przemieszczamy się przez kolejne kadry, aż do wybuchowego finału tej części.

Saint-Elme tom 4 recenzja - przykładowy rysunek.
Przykładowy rysunek: Nagle Comics.

Jedyną rzeczą, jaka mi się nie spodobała w tym tomie, jest właśnie jego finał. Otrzymujemy bowiem wiadomość, że dalszy ciąg i zakończenie poznamy już w kolejnej części serii, a ja wciąż odczuwam niedosyt. Chciałbym jeszcze bardziej zanurzyć się w sekretach tego miejsca, a za rogiem mamy koniec tej niezwykłej, dziwnej, wciągającej historii. Pociesza mnie fakt, że z pewnością będzie on oryginalny i satysfakcjonujący.


  • Scenarzysta: Serge Lehman
  • Ilustrator: Frederik Peeters
  • Wydawnictwo: Nagle Comics
  • Format: 214×280 mm
  • Liczba stron: 80
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolor
  • Data wydania: 24 kwiecień 2024

Komiks do recenzji dostarczyło wydawnictwo Nagle Comics. Album można również znaleźć w ofercie Komiksiarnia Katowice.


Ocena komiksu Saint-Elme tom 4. PLUSY: MINUSY:
Świetne ilustracje. Lektura mija zbyt szybko.
Ciekawi bohaterowie.  
Zaskakujące zwroty akcji.  

 

Saint-Elme tom 4.
8/10

Ocena:

Hipnotyzujące ilustracje oraz wciąż zagęszczający się klimat historii utrzymują Saint-Elme na niezwykle wysokim poziomie, mocno angażując czytelnika.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x