Wśród różnych gatunków anime 2023 roku najrzadziej miałem okazję oglądać kryminały. Rzadko na moim radarze pojawiają się takie produkcje, więc gdy jakaś przykuje moją uwagę, to zazwyczaj mam wobec niej spore oczekiwania. W tym roku takim właśnie tytułem był dla mnie serial Ron Kamonohashi’s Forbidden Deductions. Tym bardziej nastawiłem się na nią, gdy okazało się, że w Polsce zaczęto wydawać mangę, na której została oparta animacja. Niestety, moje oczekiwania nie zostały jednak w pełni spełnione. Dlaczego? Tego dowiecie się z mojej recenzji.
Ron Kamonohashi’s Forbidden Deductions przedstawia perypetie nietypowego duetu detektywów. Pierwszym z nich jest tytułowy Ron. Niegdyś zapowiadający się na najwspanialszego śledczego student Akademii Detektywistycznej Blue. W związku z morderstwem, o które został oskarżony (w dużym skrócie), odebrano mu licencję i wywalono ze szkoły. Czas spędza on, leżąc na podłodze swojego pustego mieszkania. Los krzyżuje jego drogi z początkującym, osiągającym słabiutkie wyniki i będącym jak najdalej się da od poważnych śledztw Totomaru. Ten, za radą jednego ze współpracowników udaje się po pomoc do Rona. Tak oto zaczyna się nietypowa współpraca owej dwójki.
Ze względu na zaistniałą sytuację laury za śledztwa zgarnia Totomaru, gdyż Ron bez licencji nie powinien w ogóle zbliżać się do kryminalnych spraw. W przypadku każdego śledztwa dwójka ta musi zatem tak upozorować jego rozwiązanie, by wszyscy pomyśleli, że jest to pomysł Toto.
Na pierwszy sezon anime studia Diomedéa składa się trzynaście odcinków. W przypadku większości z nich jedno dochodzenie przypada na jeden epizod. Mamy jednak kilka większych spraw rozłożonych na kilka części. Nie da się jednak ukryć, że historia działa według pewnego schematu. Niestety, z czasem działa to na niekorzyść serialu, gdyż przebieg poszczególnych epizodów staje się przewidywalny, a nawet nudny.
Doceniamy niezwykły talent Rona, który rozwiązuje sprawy, w przypadku których widz nie byłby nawet w stanie domyślić się kto i jak dokonał danej zbrodni. Jest to niestety również zauważalny minus serii. Uważam po prostu, że powinno być tu więcej poszlak i śladów, które pozwoliłyby nam samodzielnie spróbować dojść do rozwiązania danej zagadki. Dzięki temu każdy kolejny przypadek już na starcie byłby bardziej ekscytujący. W przypadku Ron Kamonohashi’s Forbidden Deductions rozwiązania są zupełnie nieprzewidywalne, bo historie nawet nie wskazują nam potencjalnego kierunku, w jakim mógłby podążać nasz umysł. Wszystko rozpisane jest tutaj pod niezwykły talent głównego bohatera i właśnie to nieco zniechęciło mnie do tego anime.
Nie będę ukrywał, że niektóre z epizodów, a w szczególności ich klimat, bardzo przypadły mi do gustu pomimo wyżej wskazanych minusów. Tak jest w przypadku morderstwa na wyspie, które na myśl przywodzi książki Agaty Christie, czy zabójcy-kolekcjonera dłoni, w której pojawia się kolejny utalentowany detektyw Kawasemi.
Na pochwałę zdecydowanie zasługują też pojawiające się tu postacie. Część z nich zapada w pamięć ze względu na fakt, że ich charakter został przesunięty niemalże do granic absurdu. Taki jest Ron, uzależniony od rozwiązywania śledztw oraz syropu na bazie brązowego cukru, którym polewa dosłownie wszystko. Oprócz tego lubi przebieranki i przed przystąpieniem do sprawy kładzie się obok zwłok. Podobnie jest w przypadku pedantycznego do granic możliwości i wytykającego wszystkim najmniejsze pomyłki detektywa Kawasemiego. To samo można powiedzieć też o Totomaru, który jest do bólu miły, szlachetny i po prostu dobry. Główni bohaterowie są kolorowi i charyzmatyczni, ale niestety, nie dotyczy to już kryminalistów. Ci są bowiem bardzo przeciętni, po prostu nijacy. Wynika to głównie z braku czasu w danych odcinkach, aby uczynić z oponentów bardziej wyraziste jednostki. Nie jest to jednak nic złego (przynajmniej dla części widzów). W końcu bardziej mamy kibicować naszym ulubieńcom niż nienawidzić złoczyńców, którzy co chwila się zmieniają.
Do oglądania anime przyciągnęła mnie też tajemnica związana z głównym bohaterem. Chodzi nie tylko o morderstwo, o którym wspomniałem na wstępie. Mam tu na myśli przypadłość, która sprawia, że Ron namawia po rozwiązaniu śledztwa przestępców, aby wyrządzili sobie krzywdę. Jest to jeden z wątków, rozgrywających się w tle. W tym pierwszym sezonie jednak zbyt wiele nam o nim nie powiedziano. Mnie ta niemal nadprzyrodzona natura owej mocy, niestety nie przypadła do gustu. Zresztą, to samo dotyczy istotnego zwrotu akcji. Jest nim zdradzenie widzom pochodzenia Rona i wprowadzenie do historii wątku potomków Sherlocka Holmesa i Moriarty’ego. Jest to moim zdaniem pójście na łatwiznę bez konieczności wymyślania czegoś innowacyjnego i ciekawego.
Pomimo wymienionych wad i niedociągnięć oceniam jednak serię Ron Kamonohashi’s Forbidden Deductions pozytywnie. Historia może się bowiem wielu widzom podobać, a przyzwoita animacja również potrafi przyciągnąć uwagę. Jest tu również sporo niezłego humoru i kilka intrygujących wątków z potencjałem. Być może w kolejnym sezonie seria przeobrazi się więc w coś jeszcze lepszego.
Źródło: YT AniLand Tv.
- Odcinki: 13
- Premiera: jesień 2023
- Studio: Diomedéa
- Źródło: Manga
- Gatunek: Sensacja, kryminał, tajemnica, komedia
- Wiek: 13+
Ron Kamonohashi's Forbidden Deductions. Sezon 1.
Ocena:
Kryminał z solidnym potencjałem i nieźle prezentującymi się bohaterami, który niestety ugina się pod swoimi zauważalnymi wadami i niedociągnięciami. Nie jest to produkcja zła, ale zdecydowanie można byłoby od niej oczekiwać znacznie więcej.