Tokyo Ghost to jeden z tych komiksów na które czekało w naszym kraju naprawdę spore grono czytelników. Trochę wody Wiśle musiał upłynąć, zanim ktoś zdecydował się wzbogacić nasz rynek o ten tytuł. Nie można jednak wyobrazić sobie lepszej daty premiery niż okres, kiedy tłumy napalone są na cyberpunkowe klimaty jak Reksio na szynkę.
Dwa miasta
Akcja komiksu przenosi nas do 2089 roku, kiedy to ludzkość (szczególnie ta zachodnia) całkowicie uzależniona jest od zdobyczy najnowszej techniki. Wszystko można załatwić w świecie wirtualnym, który oferuje jednocześnie wygodę i możliwość całkowitego zapomnienia o troskach dnia codziennego. W takiej technologicznej rzeczywistości żyją Debbie Decay oraz Led Dent, których zadaniem jest dbanie o „porządek” w mieście „aniołów” (Los Angeles). W wyniku kilku kompletnie nieprzewidzianych wydarzeń para zmuszona jest przenieść się do Tokio. Jednego z ostatnich miejsc na ziemi, gdzie technologia nie ma zbyt wielkiego znaczenia, a tamtejsze społeczeństwo stara się żyć zgodnie z naturą. Ekologiczny raj, do którego trafiają, jest dla nich zarówno wyzwoleniem, jak i jedną z największych prób, na jaką zostanie wystawione ich uczucie.
Intrygująca historia
Już sam zarys fabularny brzmi dość mocno intrygująco. Przecież „cyberpunk” od bardzo dawna kojarzy się z metropoliami przyszłości, w których technologia odgrywa znaczącą rolę, które głównie ulokowane są na dalekim wschodzie. W przypadku tego dzieła wszystko dość mocno się odwraca. Scenariusz Remendera pokazuje zachodnie społeczeństwo całkowicie zagubione w technologicznej egzystencji, gdzie ludzie zahipnotyzowani tysiącami migoczących ekranów, są pochłaniani przez cyfrowy anormalny i bezmyślny świat. Ludzie całkowicie dobrowolnie (niekoniecznie świadomie) zgadzają się na pozbawianie możliwości prawdziwego „życia”, które determinowane jest przez zarówno pozytywne, jak i negatywne emocje. Stają się oni pustymi ludzkimi skorupami, zainfekowanymi cybernetyczną chorobą, która rozprzestrzenia się niczym prawdziwa zaraza. W takim świecie trudno o miłość, nie mówiąc już o jakiejkolwiek duchowości. Świetnie pokazane jest to właśnie przez pryzmat dwóch zupełnie różnych miast i samej Debbie, która nie została jeszcze „pożarta” przez technologię (w przeciwieństwie do swojego ukochanego). Scenarzysta serwuje więc tutaj czytelnikowi sporą dawkę „intrygującej” treści. Jest ona jednak podana w sposób bardzo przystępny i to od czytelnika będzie zależeć czy zechce komiks traktować jako prosta i przyjemną opowieść w klimatach cyberpunku z wartką akcją, czy też pozwoli sobie na chwilę głębszej zadumy.
Wątek uczuciowy
Bardzo ważną częścią komiksu jest również wątek miłości dwójki bohaterów. Mocno zawiłe, destrukcyjne i na swój sposób toksyczne uczucie, doskonale obrazuje różnice pomiędzy postaciami. Debbie widzi coraz mocniej zatracającego się partnera, dla którego cyfrowy świat jest niczym narkotyk. Jej miłość do Denta jest naprawdę ogromna i jest ona gotowa na naprawdę bardzo wiele, aby tylko wyciągnąć go z przysłowiowego egzystencjalnego dna. Scenarzysta rewelacyjnie pokazuje tutaj obraz „uzależnienia” i jego wpływu zarówno na miłość, jak i relacje z innymi ludźmi. Remender nie stara się jednak być w swoich dziele nadmiernie moralizatorski, kilkuletnie dobitnie pokazując, że jakość „życia” zależy tylko i wyłącznie od nas samych.
Rysunki
Tokyo Ghost to nie tylko bardzo dobrze przygotowany scenariusza, ale również świetna oprawa graficzna. Rysunki Seana Gordona Murphy’ego doskonale oddają cyberpunkowy klimat, pozwalając czytelnikowi zagłębić się w ten wykreowany świat. Futurystyczne metropolie, nowoczesne pojazdy, cudeńka techniki, rozświetlone neony. Wszystko to jest tak bardzo charakterystyczne dla wspomnianego gatunku, że każdy fan powinien być więcej niż zachwycony. Jednocześnie artysta w genialny sposób kreśli zielony eko-raj (Tokio), jako jedną z niewielu ostoi prawdziwej natury, z którą stara się koegzystować człowiek.
Odpowiedź na pytanie, czy warto sięgnąć po ten komiks, może być tylko jedna. Zdecydowanie tak! Tokyo Ghost powinien przypaść do gustu zarówno wielkim fanom cyberpunku, jak i dużo szerszemu gronu odbiorców, którzy poszukują czegoś intrygującego fabularnie i dobrze narysowanego. Śmiało można więc napisać, że Non Stop Comics decydując się na wydanie tego albumu w listopadowym secie, zrobiło wielu osobom bardzo miły przedwczesny prezent świąteczny.
Dziękuję wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
-
8/10
-
8/10
-
8/10
Krótko:
Wielka miłość i wielkie kłopoty w cyberpunkowych klimatach.