Saga Winlandzka to seria, którą śmiało można określić mianem synonimu wysokiej jakości. Makoto Yukimura dba o to, aby każda odsłona jego historii była dla czytelnika zaskakująca, mocno angażująca i zachwycająca na wielu płaszczyznach. Tak też jest w przypadku szóstego tomu, gdzie fani zobaczą wielkie ludzkie przemiany niektórych bohaterów.
Złożoność fabuły serii może być trochę przytłaczająca dla czytelnika (szczególnie kiedy miał on dłuższą przerwę pomiędzy lekturą kolejnych tomów). Dlatego też autor sam początek mangi Saga Winlandzka #6 poświęca, aby przybliżyć wcześniejsze wydarzenia. Dopiero taki wstęp pozwala iść dalej i zobaczyć losy znanych już postaci.
Zasadniczo szósty tom serii można podzielić na dwa różne wątki (wzajemnie się przeplatające). Jednym z nich jest powrót Kanuta do Danii, aby zobaczyć się ze swoim bratem (królem). Szybko okazuje się, że władca nie ma się zbyt dobrze i znajduje się na łożu śmierci. Jego następcą (a tym samym władcą dwóch królestw) ma zostać właśnie Kanut. Przewracając kolejne strony mangi, widzimy gigantyczne przemiany, jakie zaszły w tym bohaterze. Yukimura świetnie pokazuje, że przeszłość odcisnęła dość mocne piętno na nowym królu. W niczym nie przypomina postaci z wcześniejszych odsłon serii. Teraz jest on świadomym i pewnym siebie władcą, który doskonale porusza się w świecie polityki (która dość często jest brudna i brutalna). Boryka się on jednocześnie z demonami przeszłości, które mają wpływ na podejmowane przez niego decyzje.
Drugi wątek przenosi nas na farmę Ketila, gdzie żyje dobrze wszystkim znany Thorfinn. Będący nadal niewolnikiem ciężko pracującym na rzecz swojego pana. Nie jest to już zadziorny chłopak z początku historii, a dojrzały mężczyzna, który zdecydował się porzucić ścieżkę przemocy. W recenzowanym tomie niekoniecznie jest on jednak centralną postacią. Raczej obserwujemy tutaj jego reakcje na wydarzenia dziejące się wokół. Wszystko to powiązane jest z ucieczką pewnego niewolnika, który zabił swojego pana i jego rodzinę.
Fabularnie Saga Winlandzka #6 prezentuje się więc znakomicie. Autorowi kolejny raz udało się mocno zaangażować czytelnika i zapewnić mu masę niezapomnianych wrażeń. Kolejne rozdziały mangi Yukimura wypełnia wyrazistymi emocjami i dramaturgią, na którą zdecydowanie niepozostanie obojętny odbiorca. Tworzone przez niego postacie są niezwykle „żywe”, przez co dużo bardziej przeżywa się ich dramaty. Obok tego wszystkiego w tomiku nie zabrakło również odpowiedniej dawki „widowiskowości”. Sceny takie nie są może tak ekscytujące i dynamiczne jak we wcześniejszych częściach, ale i tak potrafią one podbić adrenalinę i zaserwować odrobinę wyrazistej krwawej przemocy.
Wspomniana zarówno widowiskowość, jak i emocjonalność treści nie byłaby tak doskonała, gdyby nie świetna oprawa graficzna. Rysunki artysty to prawdziwe arcydzieła, od których trudno jest oderwać wzrok. Perfekcyjnie kreśli on wymyślony przez siebie świat, tak aby oddać wszelkie jego szczegóły (włącznie z emocjami bohaterów).
Seria jak na razie trzyma się w gronie topowych mang, które zapewniają czytelnikowi najlepszą z możliwych komiksowych rozrywek. Jeśli więc ktoś pragnie właśnie takiej dawki relaksu, to zdecydowanie polecam sięgnąć po ten tytuł.
Dziękujemy wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
OCENA:
Podsumowanie.
Widowiskowość, emocje, dramaturgia – wszystko to można znaleźć w szóstym tomie serii, który zapewnia czytelnikowi gargantuiczną dawkę dobrej komiksowej rozrywki.
[…] Szósty tom serii pokazał szereg dość burzliwych wydarzeń w życiu zarówno niewolników na farmie Ketila, jak i ich pana. Fabuła w wielu momentach potrafiła być naprawdę zaskakująca. Wszystko to stało się preludium do próby przejęcia żyznych i wartościowych terenów przez króla Kanuta. Władca jest gotów siłą przejąć te ziemie w ramach kary nałożonej na ich właściciela. Nie będzie to jednak takie proste, biorąc pod uwagę, że Ketil wraz z synami ma zamiar bronić swoich włości. Wojna zbliża się więc wielkimi krokami, aby ponownie pokazać swoje oblicze Thorfinnowi. Bohater twardo jednak będzie trzymał się swojej przysięgi pacyfizmu, nawet jeśli świat wokół niego pokryje się ogniem i krwią. […]