Klątwa „panny” i przerośnięta panda – recenzja mangi Ranma ½ #1

Ranma #1 - recenzja mangi

Rumiko Takahashi to autorka wielu światowych hitów. Jednym z nich jest seria Ranma ½, która wiele lat temu pojawiła się na naszym rynku. Teraz po dość długiej przerwie miłośnicy dobrych mang ponownie mogą oddać się przyjemnej lekturze, za sprawą „odświeżonego” wydania od JPF. Jeśli więc ktoś jeszcze nie miał okazji obcowania z tym tytułem lub chce powrócić wspomnieniami do przeszłości, to nie ma ku temu lepszej okazji.

Ranma ½ #1 to ponad 300 stron zwariowanej historii tytułowego bohatera Ranmy Saotome. Jest to młody adept sztuk walki, który wraz z ojcem poświęcił wiele lat swojego życia na szlifowanie swoich umiejętności. Po długim i wyczerpującym treningu w Chinach wspomniana dwójka powraca do Japonii. Zatrzymują się u przyjaciela „staruszka”, gdzie nie tylko będą mogli odpocząć, ale nastolatek będzie miał również okazję zaręczyć się z jedną z córek gospodarza. Wybór pada na szesnastoletnią Akane, która zdecydowanie nie jest zadowolona z tego planu i pała szczerą nienawiścią do mężczyzn. Niechęć „narzeczonej” nie jest jednak największym zmartwieniem Ranmy. O wiele większą bolączką jest „klątwa”, której dorobił się on (wraz z ojcem) podczas treningu w Państwie Środka. Każdy kontakt z zimną wodą zamienia go bowiem w „żeńską” wersję, zaś jego ojczulka w przerośniętą pandę. Tak rozpoczyna się jego zwariowana historia, w której zawsze będzie coś się działo.

Ranma #1 - rysunek 1

Tytuł jest mieszanką elementów zaczerpniętych z kilku różnych gatunków. Nie zabraknie tutaj masy widowiskowych sztuk walki, rozwijającego się wątku romantycznego czy odrobiny obyczajowości. Autorka dobrze oddaje emocje towarzyszące wykreowanym przez siebie postaciom (czasem celowo nadmiernie je eksponując). Pokazuje ona epizody z życia bohaterów, które przeplecione są radością, smutkiem, miłością czy gniewem. Bezsprzecznie jednak najbardziej wyeksponowaną wartością mangi, jest jej zwariowana warstwa komediowa. Komiks aż kipi od różnorakich absurdów i żartów (humor często slapstickowy). Podstawą humoru są tutaj zarówno relacje pomiędzy bohaterami, jak i różnorakie sytuacje które przydarzają się chłopakowi (dość często zamieniającemu się w dziewczynę). Nie są to nadmiernie „wysublimowane” żarty, ale na pewno będą umieć rozbawić niejednego czytelnika.

Ranma #1 - rysunek 2

Niczego złego nie można również napisać na temat warstwy wizualnej czy nowego wydania. Rysunki co prawda epatują stylem retro, są jednak na tyle urokliwe, że nikt nie powinien mieć tutaj powodów do narzekania. Rumiko Takahashi potrafi bowiem nakreślić naprawdę świetnie wyglądające postacie, które przykuwają wzrok odbiorcy. Co do samej rodzimej edycji, to prezentuje się ona doskonale. Bardzo dobre tłumaczenie, świetna jakość druku, mała ale przejrzysta i wygodna w czytaniu czcionka, powiększony format A5.

Ranma ½ #1 jest więc świetną mangową pozycją, po którą warto sięgnąć, pragnąc oddać się chwili intensywnej rozrywki. Tytuł powinien „rozweselić” zarówno doświadczonych czytelników (którzy mieli już okazję go kiedyś czytać), jak i nowym odbiorców, dla których będzie to pierwszy kontakt z twórczością Rumiko Takahashi.

Ranma #1 - rysunek 3


Tytuł można nabyć między innymi w księgarni Komiksiarnia.pl

Komiksiarnia Katowice

 

Komediowe szaleństwo w czystej postaci.
10/10

Ocena:

Urocza, zabawna, beztroska i mocno rozrywkowa porcja mangowej historii, która epatuje estetyką lat 80. i wywołuje na twarzy czytelnika szczery uśmiech zadowolenia. Klasyka przez naprawdę duże „K”, którą zdecydowanie warto posiadać w swojej kolekcji.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x