The Frontiers Saga: Legenda Corinair jako trzecia odsłona cyklu kontynuuje rozpoczętą historię, która zdecydowanie powinna zwrócić uwagę miłośników militarnego science fiction. Jeśli tylko ktoś oczekuje od tego typu literatury mocnej widowiskowej akcji, międzygalaktycznych konfliktów, futurystycznych technologii i sporej dawki „tajemnic”, to powinien zaznaczyć tę serię na swojej liście książek do przeczytania.
Nowe niebezpieczeństwa
Trzecia odsłona space opery skupia się na pokazaniu dalszych losów załogi okrętu Aurora, który znalazł się przez przypadek w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. Wszystko to wciągnęło jego załogę w konflikt powodujący konieczność wali o życie. Kolejne potyczki z jednostkami Ta’Akarów na tyle uszkodziły jednostkę, że jej nowy kapitan Nathan Scott musi odnaleźć kryjówkę pozwalającą na chwilę odpoczynku i dokonanie potrzebnych napraw. Doskonałym miejscem okazuje się teren w pobliżu uprzemysłowionej tytułowej planety Corinair. Początkowo wszystko wygląda bardzo obiecująco, uszkodzenia zostają usunięta, zapasy uzupełnione, a załoga ma chwilę na załapanie oddechu. W tej kosmicznej tułacze mającej na celi powrót na Ziemie, nic nie może być jednak zbyt proste. Nowe zagrożenie to nowe wyzwania, z którymi będzie trzeba sobie jakoś poradzić, jednocześnie jeszcze mocniej gmatwając się w nieswoją wojnę.
Fabuła i bohaterowie
W przeciwieństwie do dwóch poprzednich odsłon tym razem autor serwuje nam mniej widowiskową „akcję”, dużo bardziej skupiając się na bohaterach i rzeczywistości, w jakiej się znaleźli. Brak emocjonujących kosmicznych potyczek nie oznacza jednak, że nagle tytuł stał się nazbyt „nudny”. Początek serii obfitował w całą masę pojawiających się nowych postaci, które dopiero teraz mają okazję lepiej zaprezentować się czytelnikowi. Napędza to fabułę recenzowanej części, w której nie braknie również kilku zaskakujących zwrotów akcji, powoli klarujących się intryg i bardziej „głębszych treści” (liczne nawiązania do religii i wiary). Daje to nadzieję, że ważne dla serii postacie zaczną ewoluować w lepszym kierunku. Trudno wyrokować co przyniesie przyszłość, warto jednak mieć nadzieje na poprawę tego elementu historii. Na chwilę obecną niestety niektóre główne postacie nadal są momentami dość „kartonowe”. Mamy tutaj dość prosty podział: mężczyźni to silni, bystrzy naturalni przywódcy, obok których pojawiają się równie silne, dominujące kobiety, które doskonale umieją wykorzystać mężczyzn do własnych celów. Spora dawka „kosmicznych” stereotypów troszkę rozczarowuje, z drugiej jednak strony miłośnicy tego typu literatury są dość dobrze przyzwyczajeni do tego rodzaju uproszczeń. Dużo istotniejszy w przypadku tej części jest fakt, że twórca stara się zaciekawić fanów nieustannie rozwijającym się wątkiem „wojny”, gdzie nic nie jest nadmiernie oczywiste, a każda kolejna intryga coraz mocniej wciąga odbiorcę w swój wykreowany świat.
Pozycja warta sprawdzenia
Śmiało można napisać, że The Frontiers Saga: Legenda Corinair to całkiem solidna kontynuacja ciekawego cyklu, która tym razem co prawda nie porywa wartką fabułą, ale i tak prezentuje dobry poziom. Całość powinna przypaść do gustu miłośnikom autora, który jest solidnym rzemieślnikiem, jeśli chodzi o tworzenie powieści sci-fi.
Dziękuję wydawnictwu Drageus Publishing House za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
-
7/10
-
6/10
-
8/10
-
7/10
Krótko:
Trzecia porcja kosmicznej historii, w której miłośnicy militarnego sci-fi powinni znaleźć coś dla siebie.