Początek historii – recenzja książki Narodziny Floty #1

Narodziny Floty #1 - recenzja książki

Narodziny Floty #1: Awangarda to nowa książka autorstwa Jacka Campella, która pojawiła się w ofercie wydawnictwa Fabryka Słów. Tytuł powinien zwrócić uwagę miłośników literatury sci-fi, szczególnie tych którym spodobała się seria „Zaginiona Flota”.

Powieść Awangarda to początek prequela Zaginionej Floty, która zjednała sobie spore grono miłośników science fiction. Nie ma tutaj jednak konieczności znajomości tego cyklu. Akcja książki rozgrywa się bowiem setki lat przed wydarzeniami ukazanymi w tej serii, dzięki czemu po tytuł może sięgnąć każdy. Będzie to również doskonały wstęp dla fanów tego typu literatury do dalszego poznawania tego uniwersum.

Autor w swojej książce pokazuje okres w istnieniu galaktyki, kiedy to ludzkość po wynalezieniu napędu skokowego, zaczęła gwałtownie zasiedlać nowe planety. Bezkres kosmosu stał się doskonałym miejscem do rozpoczęcia nowego życia dla wielu osób, które chciały z różnych przyczyn opuścić Ziemię. Jednym z takich miejsc była mała kolonia Glenlyon, która musiała zmierzyć się z agresją sąsiedniego świata. W tym odległym zakątku wszechświata nie można było liczyć na Ziemię i jej siły wojskowe. Lokalne władze zwróciły się więc o pomoc do Roberta Geary’ego (byłego oficera floty gwiezdnej) oraz Mele Darcy (szeregowej piechoty kosmicznej), aby ci wraz z grupką ochotników obronili kolonię. Wielką pomocą okażą się również komputerowe zdolności Lyn „Ninja” Meltzer, które mogą ocalić wiele istnień. Trójka doświadczonych bohaterów to stosunkowo niewielka siła, aby poradzić sobie z bezdusznymi piratami. Będą więc musieli oni wspiąć się na wyżyny swoich zdolności i liczyć na „cud”.

Jack Campbell to twórca, który wielokrotnie udowadniał, że potrafi pisać naprawdę dobre powieści sci-fi. Nie inaczej jest w przypadku tego tytułu, który oferuje czytelnikowi dobrze rozplanowaną historię i odpowiednią porcję wciągającej akcji. Zdecydowanie nie jest to jednak poziom widowiskowości „Zaginionej floty”. Twórca w tym cyklu (przynajmniej w pierwszym tomie), największy nacisk kładzie na ukazanie skomplikowanej kosmicznej polityki, różnych działań planetarnych, intrygach, zawieraniu sojuszy, a dopiero na samym końcu na „militarnym” aspekcie działań. Jeśli więc ktoś liczy na porywające kosmiczne bitwy wypełniające większość rozdziałów, to poczuje się tutaj trochę zawiedziony. Oczywiście sama mocna „akcja” się tu pojawia, głównie jednak Campbell skupia się na opisie stworzonego przez siebie uniwersum. Ma to swoje plusy, pozwalając odbiorcy bardziej zaangażować się w przedstawioną historię. Są jednak momenty (na szczęście sporadyczne), kiedy trzeba przebrnąć przez duże pokłady niezbyt porywającego tekstu.

Widoczne zmiany (w stosunku do Zaginionej floty) zachodzą również, jeśli chodzi o bohaterów. Robert Geary pod pewnymi względami przypomina trochę „Black Jacka” (jak na przodka przystało), nie jest jednak tak mocno przebojowy. Twórca zamiast jednej „gwiazdy” stawia tu na kilka różnych ciekawie napisanych postaci. Należy uznać to za zaletę tytułu, gdyż w Zaginionej flocie często brakowało innych równie „charakternych” bohaterów.

Narodziny Floty #1: Awangarda nie jest więc książką idealną i tak dynamiczną, jak Zaginiona flota. Na pewno mamy tutaj jednak do czynienia z naprawdę solidną porcją literatury sci-fi, która powinna zapewnić fanom chwilę intensywnej przyjemności. Jeśli ktoś lubi twórczość Campbella, to zdecydowanie powinien sięgnąć po ten tytuł.


Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Trudne początki nowego porządku wszechświata.
7.5/10

Narodziny Floty #1: Awangarda.

Kolejna pozycja autorstwa Jacka Campella, która powinna zapewnić fanom literatury sci-fi solidną porcję „kosmicznej” rozrywki.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x