Wydawnictwo Egmont nie zapomina o wielbicielach niebieskich skrzatów i regularnie wydaje na naszym rynku kolejne komiksowe albumy. Tym razem zarówno młodsi, jak i starsi fani powieści graficznych mogą zagłębić się w historii Zupa ze Smerfów.
W dziesiątym albumie serii Gargamel ma nowy plan jak złapać znienawidzone przez niego Smerfy. Tym razem postanawia on wykorzystać ogromnego i łatwego w manipulacji olbrzyma Pasibrzucha, który jedyne, o czym myśli to jedzenie. Dość szybko udaje się go przekonać, że tytułowa zupa ze Smerfa to najlepsze z możliwych dań. Niebieskich milusińskich czeka więc poważne zagrożenie, z którym jak zawsze będzie musiał poradzić sobie jakoś Papa Smerf. Dodatkowo w komiksie obok głównej historii znalazło się również miejsce na krótki komiksowy epizod zatytułowany „Dobry żart Smerfa wart”. Jak sama nazwa wskazuje, jest to króciutka opowieść skupiająca się na najróżniejszego rodzaju psikusach, które wzajemnie wyrządzają sobie niebiescy bohaterowie.
Każdy, kto miał do czynienia z serią Smerfy, doskonale wie, że kolejne albumy to doskonała porcja rozrywki, zarówno dla młodszych, jak i starszych. Jednak nawet taka „klasyka” ma swoje gorsze momenty. Tak niestety jest w przypadku tego tytułu. Znacząca większość komiksów z niebieskimi bohaterami opierała się na sprawdzonym schemacie łączenia świetnego humoru i lekkiej nutki moralizatorstwa. Tutaj tego drugiego elementu nie zaznamy w ogóle, a warstwa humorystyczna postawia trochę do życzenia. Wykorzystywanie niezbyt „rozgarniętego” Pasibrzucha (zarówno przez Gargamela, jak i Smerfy) nie ma tak dużego potencjału komediowego, jak można byłoby się spodziewać. O wiele większą szansę na rozbawienie czytelnika ma druga z dostępnych tutaj historii.
Odrobina gorsza jakość historii nie oznacza jednak, że album nie jest godny uwagi. Nadal są to stare, dobre Smerfy, które młodego odbiorcę powinny zachwycić, jeśli nie samą historią to świetną oprawą graficzną. Wizualny geniusz komiksu nie powinien dziwić, jeśli za rysunki odpowiada sam Peyo.
Co do jakości samego albumu to tak jak w przypadku wcześniej wydanych części, nie ma się tutaj do czego przyczepić. Powiększony format, doskonała jakość druku, niezłe tłumaczenie i bardzo przystępna cena.
Jeżeli jest więc ktoś fanem cyklu i nie będzie mu przeszkadzać mały spadek „formy”, to z całą stanowczością powinien sięgnąć po komiks Zupa ze Smerfów (o ile jeszcze tego nie zrobił).
Polecam:
OCENA:
Zupa ze Smerfów.
Kolejna porcja komiksowego klasyka z niebieskimi bohaterami w rolach głównych, które tym razem muszą stawić czoła wiecznie głodnemu Pasibrzuchowi. Tym razem jednak humorystyczna warstwa Smerfów przeżywa pewien malutki kryzys jakościowy.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.