Recenzja komiksu – Venom: Zabójczy obrońca.

Venom: Zabójczy obrońca recenzja komiksu

Myśląc bohaterowie Marvela, automatycznie przychodzą nam do głowy takie legendy jak: Spider-Man, Iron Man, Hulk, Kapitan Ameryka, Wolverine. Do tego grona (szczególnie po sukcesie filmów) coraz częściej dołączany jest Venom. Jeśli ktoś w ostatnim czasie stał się fanem kosmicznego symbionta i jego ludzkiego gospodarza i chciałby lepiej ich poznać, z pewnością powinien sięgnąć po album Zabójczy obrońca dostępny w ofercie Mucha Comics.

Akcja Venom: Zabójczy obrońca przenosi zarówno czytelnika, jak i głównego bohatera na zachodnie tereny Stanów Zjednoczonych (bardziej uściślając do San Francisco). Nowe miasto nie oznacza jednak braku starych kłopotów. Eddie Brock ma bowiem pełno wrogów, którzy tylko czekają na to, aby uprzykrzyć mu życie. Największym z nich jest oczywiście znienawidzony pajęczak (Spider-Man). Silne animozje pomiędzy bohaterami muszą jednak zostać zepchnięte na dalszy plan. Szczególnie, wtedy kiedy na scenie pojawia się nowy potężny przeciwnik.

Venom: Zabójczy obrońca recenzja komiksu - przykładowy rysunek
Przykładowe plansze: Mucha Comics.

Zarys fabuły komiksu brzmi dość sztampowo i nie ma co ukrywać, że historia taka właśnie jest. Mamy tutaj do czynienia z dziełem powstałym początkiem lat 90tych, z całym mnóstwem charakterystycznych dla tego okresu elementów. Bardzo mało jest tutaj momentów, w których mielibyśmy do czynienia z wewnętrznymi rozterkami Eddiego Brocka (świetnie pokazanymi w nowych filmach) czy jego trudną współegzystencją z krwiożerczym symbiontem. David Michelinie głównie stawia tu na akcję (chwilami przekraczającą współczesną „poprawność”) i pod tym względem komiks prezentuje się znakomicie. ”Retro” widowiskowość nie jest jednak jedyną zaletą albumu. Ciekawie i angażująco wypadają również momenty, w których scenarzysta pozwala kosmicznej istocie stać się bardziej niezależną od swojego nosiciela. Prowadzi to do wielu naprawdę dobrze napisanych scen, pozwalających troszkę lepiej poznać Venoma/Eddiego.

Biorąc pod uwagę lata, w których powstało to dzieło, każdy kto zdecyduje się po niego sięgnąć, musi być gotowy na wyrazistą dawkę oldschoolowej oprawy graficznej. Za rysunki odpowiada tutaj duet Mark Bagley i Ron Lim, którzy doskonale wiedzą jak zaprezentować dynamikę poszczególnych scen oraz krwiożerczą i bezkompromisową postać Venoma. Nie przekraczają oni przy tym pewnej granicy, która ograniczałaby odbiorców dzieła do tych bardziej zaawansowanych wiekowo.

Ceneo-reklama

Venom: Zabójczy obrońca nie jest dziełem wybitnym. Jest to jednak pozycja, którą zdecydowanie warto przeczytać. Niezależnie od tego, czy jest się wielkim fanem tego bohatera, czy tylko chce się poznać kawałek historii Marvela.


  • Scenarzysta: David Michelinie
  • Ilustrator: Mark Bagley, Ron Lim
  • Tłumacz: Marek Starosta
  • Wydawnictwo: Mucha Comics
  • Liczba stron: 144
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor

Komiksiarnia Dobra popkultura

Venom: Zabójczy obrońca.
7.5/10

Ocena:

Przyjemna w odbiorze superbohaterska historia, w której bezkompromisowy bohater ma szansę zabłysnąć i zauroczyć czytelnika.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x