Egmont powraca do wydawania dalszych przygód „niebieskich” skrzatów, które umilają czas wolny zarówno młodszych, jak i starszym czytelnikom. Tym razem na tapecie znalazł się album Smerfetka, w którym znaleźć można między innymi historię tego, jak znalazła się ona w wiosce Smerfów.
Na album składają się dwie opowieści „Smerfetka” i „Głód u Smerfów”. Pierwsza z nich zdecydowanie najobszerniejsza to nic innego jak geneza tego, jak przedstawicielka płci pięknej stała się jedyną podopieczną Papy Smerfa. Zdecydowanie jej pojawienie się nie było przypadkowe i kryło za sobą pewną tajemnicę powiązaną z przerażającym Gargamelem. Więcej zdradzać nie można, jeśli jeszcze ktoś jakimś cudem nie zna historii tej postaci, to tym bardziej powinien się po ten album. Druga skupia się na zimowych klimatach, kiedy to przed mieszkańcami wioski w wyniku nieszczęśliwego wypadku majaczy widmo głodu. Mali bohaterowie będą musieli zrobić wszystko, aby zdobyć na nowo zapasy. Będzie wiązać się to z pewnym dość dużym niebezpieczeństwem, ale jak to mawiają, ten kto nie ryzykuje nie je.
Oceniając scenariusz obu historii, można byłoby napisać, że jest on równie świetny, jak każdej innej części Smerfów. Nie oddałoby to jednak naprawdę wysokiej jakości albumu, który powstał w momencie szczytowej formy obu twórców (Yvan Delporte i Peyo). Niezwykła pomysłowość autorów zaowocowała stworzeniem komiksu, w którym znajdziemy nie tylko świetnie rozpisanych małych bohaterów, całą gamę gagów i dobrego humoru, ale również chwile umiejące trzymać młodego czytelnika w napięciu i oferujące mu treści z mniej lub bardziej wyrazistym przesłaniem. Śmiało, można to wszystko oczywiście odnieść do pozostałych części, ale ich „rewelacyjność” wynika właśnie z geniuszu początkowych tomów.
Porywający skrypt to jedno, ale o jego sile stanowi również świetna oprawa graficzna. Na jej temat trudno napisać cokolwiek odkrywczego, co już nie zostało powielone wielokrotnie przy okazji innych recenzji. Oczywiście nie jest to poziom i styl, do którego przyzwyczaiła nas współczesność, ale „retro” forma Smerfów nadal bardzo dobrze się broni i bezproblemowo powinna ona przypaść do gustu współczesnym miłośnikom komiksów.
Bezsprzecznie więc trzeci album zatytułowany Smerfetka, powinien znaleźć się w posiadaniu nie tylko każdego „dojrzałego” fana twórczości Peyo, ale również tych, którzy chcą zapewnić swoim latoroślom chwilę przyjemniej komiksowej rozrywki.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
-
8/10
-
8/10
-
8/10
-
7/10
Krótko:
Historia blondwłosej niebieskiej piękności, która sporo namieszała w wiosce Smerfów.