Shi #4: Wiktoria to zwieńczenie komiksowej tetralogii autorstwa Zidrou, w której nie brakowało tajemnic, zbrodni, krwawej zemsty i ludzkich dramatów. Dodatkowo całość była obficie podlana orientalnym klimatem, który potrafił zarówno fascynować, jak i przerażać. Czy tak też jest w przypadku finału opowieści?
Mocny finał.
Trauma, żal i cierpienie, jakich doświadczyły dwie kobiety (Jennifer i Kita) sprawiły, że ich los połączył się żelaznymi i nierozerwalnymi więzami. Wszystkie ich późniejsze poczynania pod przewodnictwem mistrza, były ukierunkowane w stronę jednego celu, jakim było zniszczenie znienawidzonego imperium. Ich przeciwnicy nie mieli jednak zamiaru bezczynnie się temu przyglądać. Byli potężni, wszechwładczy i czuli się całkowicie bezkarnie. Jednym z ich poważnych grzechów było jednak niedocenianie przeciwnika, który był o wiele bardziej zdeterminowany i gotowy do wielkich poświęceń.
Masa emocji, mroku, przemocy i szaleństwa.
Tom czwarty jest zwieńczeniem wszystkich napoczętych wcześniej wątków. Scenarzysta nie idzie jednak tutaj po linii najmniejszego oporu i nie serwuje czytelnikowi, tylko gotowych odpowiedzi. Pozwala on również odbiorcy na snucie pewnych spekulacji, dopowiadanie sobie niektórej treści i rozmyślania nad dalszym losem postaci.
Ogromną zaletą tytułu jest również spora emocjonalność treści. Każda kolejna plansza komiksu to elementy, które będą wywoływać u czytelnika jakąś określoną reakcję emocjonalną. Nie brakuje tutaj masy dramaturgii, wściekłości, szaleństwa, smutku, radości, gniewu, miłości czy też odrobiny humoru. To ile różnorodnych elementów udało się autorowi upchać na dość mocno ograniczonej ilości stron, to doskonały pokaz jego wielkiego kunsztu.
Wizualny majstersztyk.
Sztuka José Homs jest po prostu olśniewająca. Jego zabawa światłem i cieniem potrafi jeszcze mocniej spotęgować klimat komiksu. Nie można tutaj nie wspomnieć również o świetnie prezentujących się projektach postaci, czy scenach, które epatują mocnym horrorowym zacięciem. Pokazane tutaj demony (zarówno te piekielne, jak i ludzkie) są na tyle sugestywne, że co wrażliwsi czytelnicy mogą mieć przez pewien czas nocne koszmary.
Podsumowanie.
Na temat albumu Shi #4: Wiktoria, można byłoby pisać tutaj jeszcze w wielu superlatywach. Jest to jednak kompletne marnotrawstwo czasu, który lepiej spożytkować na wyprawę do pobliskiego sklepu z komiksami w celu nabycia tego tytułu.
Polecam:
OCENA:
Shi #4: Wiktoria.
Rewelacyjne zakończenie historii, które swoim klimatem, treścią i rysunkami, powinno zadowolić niejednego miłośnika dobrych powieści graficznych.
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie egzemplarza do recenzji.