Pluto #1 – recenzja mangi

Recenzja mangi Pluto tom 1

Każdy, kto chociaż troszkę interesuje się japońskim komiksem, będzie kojarzył dwa „legendarne” nazwiska: Osamu Tezuka i Naoki Urasawa. Jeśli do tego dołoży się jeszcze liczne nagrody i wyróżnienia, to Pluto #1 staje się rewelacyjnym tytułem, który powinien znaleźć się w posiadaniu każdego miłośnika tego rodzaju popkultury. 

Historia

Akcja komiksu przenosi czytelnika do świata gdzie ludzie i roboty żyją w nierozerwalnej symbiozie i są pod wieloma względami sobie równe. Rozwój techniki pozwolił na tworzenie maszyn, które naprawdę trudno odróżnić od żywego człowieka. Mowa tutaj nie tylko o wyglądzie zewnętrznym, ale również o zachowaniu sztucznej inteligencji, która myśli, żyje i okazuje pewne emocje. Ten futurystyczny obraz świata zostanie pokazany odbiorcy oczami Gesichta, oficera Europolu który sam jest niebywale zaawansowanym androidem. Otrzymuje on zadanie wyjaśnienia morderstwa znanego aktywisty działającego na rzecz całkowitego zrównania praw ludzi i robotów. Oględziny miejsca zbrodni pozwalają dostrzec pewne podobieństwa do niedawnej tragedii, jaką była tajemnicza śmierć potężnego robota Montblanc (obu ofiarom przyprawiono rogi). Wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek całej serii morderstw ludzi i robotów, które wstrząsną całym światem. 
 
Kilka słów wyjaśnienia dla osób, które jakimś cudem nigdy wcześniej nie miały do czynienia z owym dziełem oraz niewiele na jego temat wiedzą. Autorem mangi w ścisłym tego słowa znaczeniu jest Naoki Urasawa. Tytuł bardzo mocno bazuje jednak na kultowym już dziele „Astro Boy/Atom Żelaznoręki” (ściśle na jednym z wątków oryginalnej mangi), wspomnianego we wstępie legendarnego Osamu Tezuki. Dlatego też nie mogło być inaczej niż dodanie jego nazwiska jako współtwórcy. 
 

Wielogatunkowość 

Jeśli pewne kwestie formalne mamy za sobą, warto zastanowić się nad tym, czym tak naprawdę jest ten komiks (w sensie gatunku). Niestety odpowiedź na to pytanie nie tylko nie będzie łatwa, co pod pewnymi względami nawet niemożliwa. Twórcy pokusili się tutaj o implementację naprawdę solidnej mieszanki gatunkowej. Niemal od samego początku mamy do czynienia z tworem łączącym elementu fantastyki naukowej, dramatu obyczajowo-psychologicznego, mrocznego thrillera i „policyjnej” sensacji. Jakby tego wszystkiego było mało, wyczuwalna jest tutaj również warstwa filozoficzna mająca wymusić na czytelniku chwilę dłuższej zadumy, która doprawiona jest szczyptą melancholii. 

Urasawa kreując wymyślony świat, nie sięgał tylko do „Astro Boy’a”. Każdy zjadacz popkultury dostrzeże tutaj liczne nawiązania do najprzeróżniejszych innych dzieł, które mają realne odbicie w fabule. Bliżej nieokreślona przyszłość świat, w którym żyją roboty, które trudno odróżnić od prawdziwych ludzi, tajemnicza zbrodnia, za którą może kryć się sztuczna inteligencja łamiąca jedną z podstawowych zasad i nieustanne poszukiwanie przez maszyny swojej wewnętrznej „duszy”. Nie brzmi to wszystko znajomo? Naprawdę trudno nie zauważyć tutaj pewnych odniesień do twórczości Philipa K. Dicka, Isaaca Asimova czy Masamune Shirowa. To jednak zdecydowanie nie wszystko, moment odwiedzin Brau 1589 przez Gesichta to nic innego jak wypisz wymaluj scena z Milczenia Owiec, kiedy to agentka Starling rozmawia pierwszy raz z doktorem. 

 
Z pewnością przynajmniej dla części potencjalnych czytelników „Pluto” może wydawać się przez te liczne zapożyczenia mało odtwórczy, nazbyt schematyczny i powielający pewne sprawdzone i oklepane już wątki. To wszystko jednak tylko mylne wrażenie, które szybko znika, kiedy odda się lekturze mangi. Owszem twórca sięga po wiele sprawdzonych elementów, ale łączy je w genialny sposób w spójną całość, dodając sporo od siebie, dzięki czemu kolejne szczegółowo rozpisane rozdziały epatują niesamowitym klimatem skrywającym wielką tajemnicę. 
 

Rysunki

Rewelacyjny scenariusz musi iść dodatkowo w parze z równie ekscytującą oprawą graficzną. Zdecydowanie na pierwszy plan wysuwają się rewelacyjne projekty postaci, a dokładniej rzecz ujmując ich twarze. Umiejętność oddania skomplikowanych emocji za pomocą najdrobniejszych nawet ruchów mięśni to czysty geniusz. Emocjonalność danej sytuacji jest wyrażana nawet przez bardziej „standardowe” w swoim wyglądzie roboty, które przecież w niczym nie przypominają ludzi. Nie można również nie wspomnieć tutaj o świetnych tłach, prezentujących w najdrobniejszych detalach świat przyszłości. 
 

Egzemplarz do recenzji dostarczyło wydawnictwo Hanami.
 
9/10

OCENA:

Geniusz, maestria, mistrzostwo, perfekcja, wirtuozeria, wybitność – niezależnie jakiego synonimu tutaj użyjemy, to będzie on doskonale pasować do mangi „Pluto”. Tytuł nie tylko warto przeczytać, co należy to zrobić, jeśli określa się mianem fana dobrych komiksów. 

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x