Seria przygód samotnego obrońcy sprawiedliwości wzbogaciła się o album zatytułowany Lucky Luke: Pod niebem Zachodu. Tym samym wydawnictwo Egmont kolejny już raz powiększyło swój zasób tytułów kierowanych do fanów „westernów” i komiksowej klasyki.
Komiks jest zbiorem trzech różnych nowelek, w których to Luke pokazuje swój kunszt prawdziwego „kowboja”. Na początek czeka na nas historia jego udziału w wyścigu konnym, dzięki któremu jego kieszeń może się wzbogacić o pokaźny zastrzyk gotówki. Oczywiście nie będą to łatwe zmagania sportowe, nie można też oczekiwać od pewnych konkurentów uczciwości. Pomimo wielu przeciwności losu zwycięzca „wyścigu” może być jednak tylko jeden. Druga z opowieści skupia się na pracy przy spędzie bydła. Tym razem na Luke’a czekać będą kolejne poważne wyzwania w postaci przebiegłych złodziei, którzy chcą łatwo wzbogacić się kosztem innych. Trzecia z opowieści ponownie powraca do motywu „sportowego”. Mamy tu okazję przyjrzenia się pewnemu pojedynkowi bokserskiemu, gdzie jeden z zawodników staje przed naprawdę trudnym wyzwaniem (na całe szczęście będzie mógł on liczyć na pomoc dzielnego kowboja).
W ułożeniu chronologicznym mamy tutaj do czynienia z czwartą częścią serii, a więc z tytułem napisanym i narysowanym przez Morrisa. Nazwisko mistrza zobowiązuje i wielu potencjalnych czytelników może oczekiwać bardzo wysokiej jakości albumu, do której autor przyzwyczaił swoich fanów. W tym konkretnym przypadku co niektórzy odbiorcy mogą poczuć się jednak trochę zawiedzeni. Tytuł nadal dobrze się czyta i zapewnia on chwilę przyjemnej rozrywki. Wyraźnie widać tutaj jednak pewne niedoskonałości początku serii i poszukiwanie przez twórcę swojego późniejszego charakterystycznego stylu. Scenariusz trzech dostępnych opowiadań jest co najwyżej poprawny. Morris stawia tutaj głównie na prostą dawkę humoru i akcji bez próby przemycenia pod nią jakieś „głębszej” treści. Pewnymi niedoskonałości epatuje również oprawa graficzna, która daleka jest od tego, co można znać z późniejszych tomów (szczególnie twarz LL).
Pomimo pewnych „braków” album Lucky Luke: Pod niebem Zachodu nadal jest tytułem wartym uwagi przez każdego fana serii. Nawet jeśli nie jest on tak wyśmienity, jak późniejsze części, to taką „klasykę” trzeba posiadać w swojej domowej kolekcji.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
Westernowa przygoda.
Lucky Luke: Pod niebem Zachodu.
Jeden z początkowych albumów serii, który może nie jest tak doskonały, jak późniejsze części, nadal jednak potrafi zapewnić chwilę „westernowej” rozrywki.