Zawodowy wrestling. Jest to forma rozrywki przez wielu fanów profesjonalnego sportu wyśmiewana. Jak to często ludzie mówią „Wrestling jest udawany. To nie jest prawdziwy sport”. Fakty są jednak takie, że jedynie scenariusz walki i wynik jest z góry ustalony. Cała reszta wymaga niezwykłego przygotowania atletycznego, a także aktorskiego. Poza tym niektóre historie są niesamowite, a pojedynki barwnych bohaterów potrafią być pełne niezwykłej dramaturgii. Za to właśnie pokochałem wrestling. Jeśli wy nie mieliście z nim jeszcze do czynienia, to nadarza się ku temu doskonała okazja. Wszystko to dzięki komiksowi Z całej pety! od wydawnictwa Nagle Comics.
Warto na wstępie podkreślić, że komiks będący dzieckiem Daniela Warrena Johnsona nie powstałby, gdyby nie jego fascynacja wrestlingiem. Co jednak ciekawe, ta pasja to bardzo świeża sprawa. Jak możemy przeczytać we wstępie tytułu, nie jest on fanem tego sportu od wielu lat, nie jest historykiem wrestlingu, ale kocha emocje, które towarzyszą tej formie rozrywki. I to właśnie te „emocje większe niż życie” zainspirowały go do stworzenia tej historii.
Komiks zaczyna się z grubej rury. Oto czeka nas pojedynek pomiędzy dwójką najlepszych zawodników na świecie. I już w tym miejscu wszyscy fani wrestlingu zdadzą sobie sprawę, że autor w pewnym sensie bardzo swobodnie podchodzi do tematu. To znaczy, nie będzie on tutaj przejmował się panującymi w rzeczywistym świecie podziałami, konfliktami i upodobaniami fanów. To ma być trochę taka laurka z jednej strony, a z drugiej wciągająca i pełna emocji fabuła. Wracając jednak do samej historii, naprzeciw siebie stają aktualna mistrzyni Yua Steelrose oraz Cobrasun.
Pierwsze plansze podkreślają nie tylko jak ważny jest to pojedynek, ale również jak wiele znaczy dla zawodników. Następnie dowiadujemy się, kto przyjmuje rolę bohatera, a kto złoczyńcy i ruszamy z tym koksem. W trakcie walki dochodzi jednak do niefortunnej pomyłki. Przez to mistrzyni doznaje poważnego urazu i trafia do szpitala, gdzie niestety umiera. Już sam ten start historii jest mocno nacechowany emocjonalnie. Ledwo zdążyliśmy zobaczyć, jak ważny dla bohaterki jest ten sport, a co ważniejsze jak istotna jest dla niej rodzina, a już musimy mierzyć się z wielką tragedią. Bardzo spodobał mi się ten pomysł autora, gdyż do takich wypadków dochodzi często (niekoniecznie śmiertelnych). Nawet gdy mowa o największych profesjonalistach.
W tym momencie zastanawiamy się, jak poradzi sobie jej mąż, brat, a w szczególności córka. Jak to również bywa w prawdziwym życiu, córka Lona, która całe życie idealizowała swoją matkę, postanawia pójść w jej ślady. Stara się zostać zapaśniczką. To jej losy, po 10 latach od śmierci Steelrose śledzimy na kartach komiksu. Obserwujemy, jak próbuje odnaleźć się w świecie wrestlingu, mając trudności ze znalezieniem trenera. I tutaj Johnson dorzuca element fantasy w postaci niejakiego Willarda Necrotona.
Mocno nietuzinkową postać (mającą min. zdolność wskrzeszania zmarłych), która zakochała się we wrestlingu. Uwięziony w innym wymiarze bohater niezwykle umiłował sobie ten rodzaj rozrywki i postanowił zorganizować turniej dla drużyn z różnych światów. Zwycięska ekipa będzie mogła poprosić o przywrócenie do życia zmarłej osoby. Chyba domyślacie się już, o czym tak naprawdę opowiada komiks. Prawda? Tylko najpierw Lona musi przekonać do siebie partnera, a potem jeszcze pokonać kilku naprawdę potężnych rywali. Dla wszystkich z nich wrestling nie jest „udawany”, lecz prawdziwy. Czeka nas więc zatem mnóstwo przelanego potu, połamanych kości, a nawet strumienie lejącej się krwi.
Autor naprawdę świetnie czuje konwencje wrestlingu. Jego komiks doskonale oddaje te wszystkie emocje, wysokie stawki i dramaturgię towarzyszące najważniejszym walkom. W taki oto sposób wyznaje swoją miłość do tego sportu. Robi to w zaiste kolorowy, nierzadko naprawdę zaskakujący sposób, popuszczając wodze swojej wyobraźni. Tworzy barwnych, charyzmatycznych bohaterów, korzysta ze znanych fanom ringowych chwytów, dodając do nich coś ekstra. Bywa naprawdę brutalnie, ale też zdajemy sobie sprawę, o co toczą się te starcia.
Komiks wciąga, gdyż jest pełen naprawdę dynamicznej akcji. Przyglądamy się różnym stylom walki i najbardziej wymyślnym drużynowym akcjom. Czuć tę siłę, szybkość i moc. Niektóre postacie są może przerysowane, ale jest to często element wrestlingu i tutaj doskonale się to sprawdza. Wrestling to swoistego rodzaju walka dobra ze złem. W Z całej pety! została ona po prostu podniesiona do potęgi setnej.
Ilustracje są naprawdę świetne, chciałoby się powiedzieć z krwi i kości. Twórca dużą wagę przywiązuje do detali. Chodzi mi tutaj nie tylko o złożone i oryginalne stroje zawodników, ale również o samo otoczenie. Mam na myśli pozornie drobne szczegóły. Butelka whisky na stole Cobrasuna oraz jego maska, strój Lony nawiązujący do jej zmarłej matki. Znajdziecie sporo takich smaczków w trakcie czytania, a na lekturę komiksu składa się prawie 200 stron.
Historia naprawdę wciąga, są elementy tajemnicy i niespodzianki. Poza tym jej warstwa emocjonalna jest mocno poruszająca. Wizualnie Z całej pety! prezentuje się bardzo dynamicznie, ekspresyjnie i efektownie. Z całej siły kibicujemy by Lona mogła przywrócić do życia swoją matkę, ale zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie. Kolejne zwroty akcji trzymają nas na krawędzi siedzenia i choć ostatni rozdział fabuły nie przypadł mi do gustu, to puenta całości daje do myślenia i skłania nas do refleksji.
Bogatą ofertę komiksów znajdziesz na Ceneo.pl
- Scenarzysta: Daniel Warren Johnson
- Ilustrator: Daniel Warren Johnson
- Wydawnictwo: Nagle Comics
- Format: 170 x 260 mm
- Liczba stron: 192
- Oprawa: miękka
- Druk: kolor
- Oficjalna data premiery: 26.04.2023 r.
Z całej pety!
Ocena:
Świetna rozrywka nie tylko dla fanów wrestlingu zabiera czytelnika w pełną akcji, potu i łez historię, po której zakończeniu ten sport nie będzie już dla was taki sam.