Saint-Elme tom 5 – recenzja komiksu.

Saint-Elme tom 5 - recenzja komiksu.

Wszystko, co dobre musi się w końcu skończyć. To prawda stara jak świat. Pożegnania bywają ciężkie i tak właśnie jest w przypadku Saint-Elme tom 5. Finału wciągającej, zaskakującej i niezwykle klimatycznej serii. Czy finał ten dorównuje wcześniejszym albumom? Czy udało się sprostać sporym oczekiwaniom fanów? Można się o tym przekonać, poświęcając czas na lekturę poniższej recenzji.

Saint-Elme tom 5 jako finał opowieści zdecydowanie nie zawodzi! Komiks jest iście wybuchowy i zaskakujący. Jest krwawo i brutalnie. Choć chciałoby się tutaj zostać na dłużej, to po lekturze komiksu ma się poczucie spełnienia. Ostatni tom serii ma wszystko to, za co ja osobiście ją pokochałem. Mamy klimat pełen tajemnicy, ale tym razem otrzymujemy już odpowiedzi na pytania, które dręczyły nas w poprzednich częściach historii.

Narracja często zanurza czytelnika w mrocznym, ponurym otoczeniu. Saint-Elme, prezentujące się w mrocznych, pełnych sekretów barwach stanowi fascynujące tło dla historii, które wzmacnia upiorny i napięty ton opowieści. Postacie są już na tym etapie w pełni ukształtowane i w pełni doceniamy ich wielowymiarowość i złożoność. Ich osobiste historie, motywacje i relacje są dokładnie eksplorowane, co dodaje głębi narracji.

Interakcje między postaciami ponownie popychają fabułę do przodu i ujawniają kolejne tajemnice. Tym razem przekonujemy się, czy w mieście faktycznie jest wilkołak oraz co oznacza dziwny znak namalowany przez małą dziewczynkę w pierwszym tomie komiksu. Seria opiera się na tajemnicy, z misternymi fabułami i ukrytymi sekretami, które odkrywamy stopniowo i to jest jego najmocniejszą stroną, także i tym razem.

Wizualnie Saint-Elme tom 5 to dla mnie barwny majstersztyk. To jak Frederik Peeters gra kolorami jest niesamowite, a wręcz hipnotyzujące. Styl ilustracji odgrywa kluczową rolę w opowiadaniu historii. Szczegółowe i nastrojowe rysunki świetnie uzupełniają narrację. Często przekazują emocje i ustalają ton w sposób, którego tekst samodzielnie mógłby nie oddać. Wisienką na torcie jest zaskakująco krwawa konfrontacja z Saxami, stanowiąca kulminację historii.

Przykładowa plansza Saint-Elme tom 5 - recenzja komiksu.
Przykładowa plansza: www.naglecomics.pl.

To była dla mnie wielka przyjemność zanurzyć się w świecie komiksu wykreowanego przez Peetersa i Lehmana. Zarówno pod względem fabuły, jak i ilustracji wchodzimy tutaj na najwyższy poziom opowiadania historii, która, choć budzi skojarzenia chociażby z Twin Peaks, to jest oryginalna i bardzo klimatyczna. Podkreślę to jeszcze raz. Z wielką chęcią zostałbym tu na dłużej, dołożył więcej tajemnic, rozbudował wątki kolejnych postaci.


Saint-Elme tom 5 - recenzja komiksu PLUSY: MINUSY:
Ilustracje. Seria mogła być jeszcze dłuższa.
Barwni bohaterowie.  
Świetna fabuła i klimat.

 

Saint-Elme tom 5.
8.5/10

Ocena:

Świetna finałowa odsłona świetnej serii, która powinna zaangażować i zachwycić każdego miłośnika dobrze napisanego i narysowanego kryminału.


Album do recenzji dostarczyło wydawnictwo Nagle Comics. Komiks można również znaleźć w ofercie Komiksiarnia Katowice.


 

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x